„Bardzo jestem wdzięczna za to Jackowi, że oboje nie chcieliśmy z tego zrobić jakieś szopki, jakiegoś przedstawienia. Oboje uważamy rozstanie po tylu latach za rzecz tak bolesną i tak ważną i przełomową, że bardzo chcieliśmy to przeżyć sami. Nie wyobrażam sobie, żeby Jacek czuł inaczej i miał chęć w mediach umawiania na wywiady i opowiadania, co ja teraz robię”, mówi Patrycja Markowska.
Od rozstania wokalistki Patrycji Markowskiej i aktora Jacka Kopczyńskiego minął już prawie rok. Niewiele osób o tym wiedziało. Parze udało się wiec przez kilkanaście miesięcy utrzymać swoją decyzję w tajemnicy.
Kto wspierał Patrycje Markowską?
Patrycja opowiada, że utrzymanie tej decyzji w tajemnicy sporo ja kosztowało.
„To jest najtrudniejszy moment w życiu. Ja chodziłam nieprzytomna, a musiałam przecież śpiewać. Schudłam, oczy podkrążone, głos mi się łamał, bo wszystko, co w sercu, to od razu słychać w śpiewaniu u mnie. Dlatego robiłam dobrą minę do złej gry. Czułam się wtedy naprawdę fatalnie”, mówi Patrycja w „Moim stylu” Magdaleny Mołek.
Piosenkarka twierdzi, że jest bardzo emocjonalną osobą. Uważa, że w tym trudnym czasie siłę dali jej przede wszystkim najbliżsi. Syn Filip oraz rodzice. Decyzja o rozstaniu była dla niej niezwykle trudna, zwłaszcza w kontekście dziecka. Długo zastanawiała się, jak to wpłynie na Filipa. Zwłaszcza, że jej rodzice nadal są razem i bardzo się kochają. Dla Patrycji, choć jest dorosłą osobą, fakt, że jej rodzice stworzyli udany związek, jest niezwykle ważny. To oni wspierali ją teraz, zabierając na spacery po lesie, w trakcie których rozmawiali i „stawiali” ją niejako do pionu.
„Krok po kroku starałam się podnosić i myśleć sobie, że świat się nie kończy, że mam jeszcze dużo do zrobienia. Na pewno nie jest łatwo”, mówi Patrycja i dodaje: „Cieszę się, że nie spaliliśmy z Jackiem jakiś mostów między nami. Byłoby mi trudniej, gdyby Jacek był spalony w moich oczach. Mamy do siebie dużo szacunku, jesteśmy rodzicami Filipa i to mi daje światło w tym tunelu ciemnym, że nie ma między nami wojny. Nienawidzę wojny. Staram się z nikim tej wojny nie prowadzić”.
Patrycja teraz chce się wyciszyć. Spędza czas z synem i nie prowadzi bogatego życia towarzyskiego. Wokalistka mówi, że potrzebuje samotności, zaczęła lekcje gry na pianinie. To jej czas łapania równowagi.
„Życie w prawdzie z samą sobą powinno być dla nas priorytetem”, mówi piosenkarka.
Patrycja przyznaje, że chodziła na terapię. Zagłębianie się w siebie sprawiło, że przestała już chcieć być tą „dawną Patrycją”, która wszystko ogarnie, przytuli i zapomni. Nie chce już machać ręką. Magdalenie Mołek zdradziła też, że potrzebowała odwagi, żeby się po tylu latach rozstać, zwłaszcza razem z Jackiem miała już wiele rzeczy świetnie poukładanych.
„Jeśli nie masz do partnera nienawiści i nie dzieją się rzeczy przełomowe, to jest bardzo trudna decyzja”, twierdzi. Patrycja mówi teraz, że chce dać sobie szansę na szczęście. Apeluje do kobiet: „Dbajmy o siebie”