Pytam kiedyś znajomej, której mama zmarła na raka: „Badasz sobie piersi?”. Odpowiedź brzmiała: „Nie”. Dlaczego? Bo się boi, że coś znajdzie. Szczerze – ręce mi opadły, bo tyle się mówi o samobadaniu piersi, o tym, że nowotwór wcześnie wykryty nie musi oznaczać wyroku.
Październik jest miesiącem profilaktyki raka piersi. Ile z was zapisało się na badania, ile choć raz miało badane piersi? Na Instagramie pojawił się bardzo ważny wpis:
Tak wygląda świeży ślad po biopsji gruboigłowej. Ból podczas pobrania wycinka to jakaś trójka w skali 1-10. Chwila nieprzyjemnego ciągnięcia to nic w porównaniu z dwoma tygodniami czekania na wynik. Głowa wariuje. Czarne myśli naprawdę trudno odgonić.
Na usg poszłam rutynowo. Nie wyczułam nic w samobadaniu. Wciąż jeszcze karmiłam piersią, co na żadnym etapie nie bylo przeciwwskazaniem – ani do usg, ani do biopsji. To mity, po prostu trzeba znaleźć kompetentnego lekarza. Ja trafiłam do świetnej, polecanej karmiącym mamom lekarki, Anny Guzik z Gabinetów Łucka. Badanie, śmiechy-chichy i nagle „ta” mina. „Coś jest”, „widoczna zmiana”. Skierowanie, sprawdzić, „to pewnie nic”, ale „lepiej szybko”. Pilnie.
Łatwo mi się teraz mądrzyć, bo wynik biopsji był dobry. Ale nie musiało tak być. To mit, że rak piersi dopada panie po 60- tce. Młode cycki też chorują. A o ich badaniu, zanim NFZ zacznie refundować mammografię, mówi się zdecydowanie za mało. Październik to miesiąc profilaktyki raka piersi. Ale dotykajcie, badajcie, sprawdzajcie przez cały rok.