Go to content

List do chłopaka z autobusu, który powiedział, że jestem brzydka

Fot. iStock/valentinrussanov

Kilka lat temu jechałem do domu miejskim autobusem z grupą przyjaciół ze studiów. Byliśmy po zajęciach, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kiedy oni wysiedli, usłyszałam jak ty i twój przyjaciel – siedzieliście kilka rzędów za mną, dyskutowaliście o tym, jak jestem brzydka i jak fatalnie wyglądam.

Głośno, bez skrępowania powiedziałeś, że prawdopodobnie jestem najbrzydszą osobą, jaką kiedykolwiek miałeś nieszczęście widzieć na żywo. Mówiłeś, że zgwałciłbyś mnie, gdyby była wystarczająco atrakcyjna.

Pamiętam, jak moja twarz płonęła z zakłopotania, serce waliło ze strachu, a łzy, które leciały po policzkach, a których nie umiałam powstrzymać, jeszcze bardziej mnie zawstydzały. Nie wiedziałeś, że mam niskie poczucie własnej wartości, ale czułeś, że jestem słaba. Moi rodzice wiecznym krytykowaniem wepchnęli mnie w zakompleksienie i niewiarę w siebie.

Chciałam się bronić, coś powiedzieć, zareagować, skonfrontować się z tobą, ale jak miałam to zrobić? Byłam zszokowaną młodą dziewczyną, która nie mogła uwierzyć, że wszystkie najgorsze myśli na swój temat usłyszała w od nieznajomego w autobusie.

W końcu wysiadłeś dwa przystanki przed moim docelowym, a ja poczułam ogromną ulgę. Ty i twój przyjaciel, który nie odzywał się, ale kiwał głową i śmiał się ze wszystkiego, co mówiłeś na mój temat, rzuciliście mi pełne obrzydzenia spojrzenia. Kiedy mijałeś okno, zapukałeś i splunąłeś w moją stronę. Wiedziałam, że nigdy więcej cię nie zobaczę – jednak nasze krótkie spotkanie pozostało w mojej pamięci na wiele lat.

Często zastanawiałem się, co takiego zrobiłam, że zasłużyłam sobie na takie zachowanie z twojej strony. Rozmawiałam o tym ze znajomymi, pytałam nieznajomych opowiadając im tę historię, ale nie uzyskałam odpowiedzi.

Dzisiaj wiem, że wszystko, co mówiłeś, jak mnie potraktowałeś, nie miało nic wspólnego ze mną. Bez względy na przyczynę tego wybuchu nienawiści, którym zawstydziłeś moje ciało, wiem, że stało się tak dlatego, bo ty byłeś nieszczęśliwy. Pojawiłeś się w moim życiu na kilkanaście minut – młody i niezrozumiale mnie krzywdzący. Wyobraziłam sobie twoją codzienność – może twoi rodzice się rozwiedli, może się kłócili, może w szkole to tobie dokuczali starsi koledzy. Kiedy kolejny raz wracałam pamięcią do tej sytuacji, poczułam, że w dniu, kiedy się spotkaliśmy, ktoś musiał cię bardzo zranić…

Piszę ten list do ciebie – gdziekolwiek i kimkolwiek jesteś, bo chciałam ci powiedzieć to, czego nie byłam w stanie ci wyrazić tamtego dnia: wierzę, że jestem dobrym człowiekiem, który ma swoje wady, ale każdego dnia dąży do bycia pełnym współczucia dla innych. Twoje komentarze na mój temat zraniły mnie tak bardzo, ponieważ byłam na tyle wrażliwa, że w nie uwierzyłam.

Dzisiaj nie jestem już tą osobą, wstyd minął, widzę cię – cierpiącego młodego człowieka w rozpaczliwej potrzebie uwagi i wsparcia. Nauczyłam się ważnej rzeczy od ciebie: jeśli pozwolimy, by inni nas ranili, ryzykujemy, że my zranimy kolejne osoby. Ważne jest, by to co nas spotkało, co jest naszą krzywdą, nie stało się bronią przeciwko drugiemu człowiekowi.

Życzę ci spokoju, szczęścia i przebaczenia, i mam nadzieję, że ten świat pokazał ci prawdziwą miłującą dobroć, abyś mógł docenić jak ważni są w naszym życiu inni ludzie.


 

inspiracja: The Guardian