Go to content

Kultura wstydu. O matkach, które są toksyczne i córkach, które nie przestają się obwiniać

Fot. iStock / lofilolo

Wszystkiemu winne mity o macierzyństwie. Że wszystkie kobiety są opiekuńczymi matkami, że każda z nas pragnie mieć dziecko. Że związek, relacja między matką a córką jest z natury dobra, pozytywna. Że mamy instynkt macierzyński i wszystkie kochamy swoje dzieci bezwarunkowo. Obowiązkowo.  

Niekochana córka nigdy nie ma wątpliwości, że z jej matką jest wszystko w porządku. Ona wstydzi się samej siebie. To kultura, w której została wychowana określa ją jako niewdzięczną, narcystyczną, roszczeniową. Bo ona pragnie miłości, a powinna być wdzięczna za wszystko inne, co otrzymała. Przecież miała co jeść, miała dach nad głową i ubranie. To, że w dzieciństwie nie zaspokojono jej emocjonalnych potrzeb, że zabrakło miłości i wsparcia, to jakby jej wina. Sama jest sobie winna. A może przesadza, dramatyzuje, sama nie wie, czego tak naprawdę chce. Kultura wstydu ją osacza i sprawia, że sama siebie wytyka palcami. I nie jest akceptowana.

Takie odrzucenie często utrudnia drogę córki, jako już dorosłej kobiety do odzyskania psychicznej harmonii, równowagi emocjonalnej. Trudno jej nawet nazwać to, co czuje, trudno zmierzyć się z czymś nieokreślonym. Narasta wewnętrzny konflikt z sobą samą

Niekochane córki czują się tak, jakby nigdy nie należały do swoich rodzin. Mimo to, nie potrafią się odciąć, przeciąć relacji z toksyczną matką, bo to więź szalenie uzależniająca. One ciągle mają nadzieję na to, że coś się zmieni.

Wstyd i kod ciszy

Niekochane córki rzadko mówią komuś o tym, co dzieje się w domu w dzieciństwie, częściowo dlatego, że zakładają, że to, co się tam dzieje, zdarza się wszędzie. Normalizując, tłumacząc sobie sposób w jaki są traktowane – nawet jeśli są poddawane ostre krytyce, izolowane od rodzeństwa – adaptują się do sytuacji i próbują przetrwać. Ale dorastając, bywają w domach przyjaciółek i widzę, że tam jest inaczej. Że relacje między matkami a córkami mogą być inne, lepsze, ciepłe, dobre. Wtedy rodzi się wstyd i niepokój. Wtedy również zaczyna się obwinianie siebie samej za to, że mama traktuje cię inaczej, gorzej. Toksyczne matki często usprawiedliwiają swoje postępowanie i nadużycia, których się dopuszczają względem swoich córek, przesuwając winę na dziecko. Mówią na przykład: „Nie musiałabym cię karać, gdybyś nie zachowała się ostrożniej, gdybyś nie była taka nieważna, niezdarna, głupia”. Albo: „Zadajesz tylko głupie pytania, a ja mam lepsze rzeczy do roboty, niż zadawanie się z głupimi ludźmi”, „Gdybyś była lepszym dzieckiem, nie musiałabym krzyczeć”.

Córka milczy. Przychodzi okres dojrzewania i młodzieńcza konieczność, chęć dopasowywania się, bycia taką samą jak inni. Uniemożliwia to jednak palący wstyd i zmartwienie, że jest się „inną”, gorszą. Trudno poprosić o pomoc, o wsparcie rówieśników. Trudno powiedzieć prawdę. Bo wstyd.

Badania wykazują, że zarówno ostra krytyka jak i surowa dyscyplina stosowane jako metody wychowawcze sprawiają, że w dorosłym życiu mamy skłonność do odczuwania wstydu nawet w takich sytuacjach, w których wstydzić się wcale nie powinniśmy. I choć impuls do zaprzeczenia lub ukrywania jest w nas niezwykle silny, wstyd „wypływa na powierzchnię” nawet nieświadomie. Podatne na to uczucie osoby doświadczają intensywnego gniewu , wyrażają go sposób niestabilny i destrukcyjny. A robią to po to, by zagłuszyć poczucie winy. Nie trzeba chyba dodawać, że ich zdolność do utrzymania długotrwałej, silnej relacji z ukochaną osobą jest dość ograniczona.

Wstyd i udawanie odgrywają znaczącą rolę w życiu wielu niekochanych córek, choć rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. Praca nad emocjami związanymi z niesłusznym obwinianiem się i poczuciem wartości to kluczowe kroki na drodze do odzyskania właściwych proporcji, harmonii w życiu psychicznym.


 

Na podstawie: psychologytoday.com