Go to content

Schudła 24 kg i po 60. została modelką. „Trener daje mnie za przykład młodszym”, mówi Irena Wielocha

Po sześćdziesiątce została wziętą modelką. Dowód? Wystąpiła w tym roku w dwóch świątecznych reklamach marek Half Price i Homla. Irena Wielocha, znana lepiej jako kobieta.zawsze.młoda ma na Instagramie 39 tysięcy fanów. Jej znak rozpoznawczy to fakt, że po 57. urodzinach poszła na siłownię, by zawalczyć o zdrowie, samopoczucie i zgrabniejszą sylwetką. Jej hasłem jest: „Every day I change my life and my attitude to it. You can do it too.”, czyli „Każdego dnia zmieniam swoje życie i nastawienie do niego. Ty też możesz to zrobić ”.

Co młodzi ludzie piszą do Pani w direct message na Instagramie?

– Najczęściej o tym, że chcieliby mieć taką babcię albo mamę.

Pytają o rady? Ja mam wrażenie, że młodzi niechętnie dziś słuchają tego, co mają do powiedzenia starsi.

– Może to i dobrze?! Tak jest świat skonstruowany. Człowiek młody musi najpierw sam wyrobić sobie zdanie o rzeczywistości, życiu i o tym, co się wokół niego dzieje. Dzięki temu może się w ogóle rozwijać i iść do przodu własną drogą. Dopiero gdy to wszystko już wie, na nowo zbliża się do swojego rodzica. Moje dzieci też nie zawsze mnie słuchały. Odnoszę wrażenie, że dopiero teraz, kiedy są po trzydziestce, po czterdziestce potrafią docenić mnie bardziej. Jednak też nie pytają o rady wprost. Raczej uczą się poprzez obserwację. Za moim przykładem dzieci wróciły np. do aktywności fizycznej, ale po swojemu. Nie chodzą na siłownię, raczej starają się każdy weekend spędzać aktywnie. Określiłabym to tak, że jestem dla nich przykładem, choć oni głośno tego nie mówią. Widzę też, że synowa przestała farbować włosy i pięknie jej z tymi delikatnymi siwymi pasemkami. Wydaje mi się, że być może to moja zasługa, bo opowiadałam, że szkoda włosów farbami niszczyć i że ja dopiero teraz tego żałuję, bo tych włosów mam coraz mniej. Gdybym była młodsza, to już bym tego nie robiła.

Pani Ireno, dlaczego tak wiele kobiet boi się siwych włosów? Dlaczego chcemy farbować je, zaprzeczając naturze?

– W pełni rozumiem taką potrzebę zaprzeczania. Każdy to robi na swój sposób. Ja nie mam kłopotu z siwymi włosami, ale już tęga nie chcę być. Uważam, że na starość nie wolno się godzić. Jak na wszystko machniemy ręką, to ona nas dogoni. Moja metamorfoza przyszła do mnie w wieku 57 lat. Wtedy poczułam nagle, że jestem stara i zaczynam się do niczego nie nadawać. Oczywiście nie powiedziałam tego nikomu głośno. A przekonałam się o tym podczas górskiej wycieczki, która mnie po prostu „zniszczyła” psychicznie i fizycznie. Ta wycieczka nie była ekstremalnie trudna, nie była jakimś wyczynem strasznym. Po prostu dawno nie chodziłam po górach i w pewnym momencie spontanicznie poszłam. To było przede wszystkim okropne przeżycie psychiczne.

Wkurzyłam się i pomyślałam, że muszę coś zmienić. Oczywiście już wcześniej myślałam o tym, że jestem tęga i że powinnam schudnąć. Jednak to było 12 lat temu. Zupełnie inne czasy. Nie bardzo wiedziałam, jak się zabrać za poprawienie kondycji. Dopiero teraz przyszła moda na to, żeby starsze osoby chodziły na siłownie. Teraz ja już nie jestem żadnym cudem. Chociaż… moja młodość polega też na tym, że nie unikam Internetu i staram się robić wszystko, co nowe. Robię wszystko albo i jeszcze więcej niż mogę. W ten sposób bronię się przed starością. Oczywiście raz mi się udaje, raz nie, ale staram się nie poddawać.

Jak pani schudła 24 kilogramy?

– Nie byłam bardzo tęga. Wyglądałam po prostu tak, jak większość kobiet w moim wieku. Postanowiłam jednak pójść na siłownię. Powiem szczerze, że nawet nie z takim zamiarem, by zrzucać kilogramy. Pierwszą motywacją było, by poczuć się lepiej. Ale jak już zaczęłam, to mi się spodobało. Cieszyłam się i czułam, że muszę hołubić to swoje chudnięcie. Jednak dość szybko zauważyłam też, że zrzucanie w tym wieku kilogramów nie jest proste – moja skóra nie wyglądała już tak dobrze. Wtedy pomyślałam sobie, że nie chcę nabierać ciała, wolę nabrać mięśni. Muszę też przyznać, że w pewnym momencie uzależniłam się od tych ćwiczeń i chodziłam na nie codziennie. Uwielbiam to. Kilka tygodni temu chorowałam na COVID, mimo dwóch dawek szczepionki. Dość szybko po chorobie postanowiłam robić sobie pierwsze treningi w domu, ale nie dlatego, że ktoś mnie zmuszał, tylko dlatego, że potrzebowałam. Tak samo postępowałam w czasie lock downu – ćwiczyłam sama w domu, codziennie.

"Kobieta zawsze młoda" Irena Wielocha

Skąd ten pomysł, żeby założyć swoje konto na Instagramie „kobieta.zawsze.mloda”?

– Ja lubię otaczać się młodymi osobami ze względów egoistycznych. Po prostu lubię czuć fajną energię. Na pomysł, bym zaczęła działać na Instagramie wpadł mój trener i jego dziewczyna. Pamiętam, że on zawsze stawiał mnie za wzór młodszym osobom i to bardzo dobrze działało. Mówił: „Patrzcie, Irena ma 64 lata, potem 65., 66. lat… Dopóki ona ćwiczy, nikt ćwiczyć nie przestaje.” 12 lat temu wiele osób zakładało na Instagramie konta, by opisywać własną metamorfozę. Pamiętam, że dziewczyna trenera w pewnym momencie powiedziała: „Wiesz co, takich jak ja są tysiące. Ale takich jak ty, nie ma wcale. To mnie bardzo podbudowało. Jednak nie od początku zostałam zauważona. To wymagało ode mnie dużo pracy. Może minęło nawet półtora roku, zanim zebrałam wierne grono czytelników?

Korzystając z Pani wiedzy chciałabym zapytać się w imieniu młodszych kobiet, co my mamy zrobić by być szczęśliwe z mężczyznami?

– To jest najtrudniejszy temat na ziemi. (śmiech) Ja ze swoim mężem jestem w związku od szkoły średniej. Pierwszym i ostatnim. Jesteśmy razem już ponad 50 lat. Z perspektywy czasu myślę, że aby coś takiego się udało, to musi zaistnieć miłość i przyjaźń. Najlepiej jeśli mąż jest naszym przyjacielem i potrafimy się przed nim otworzyć. To dużo daje! Ale nawet jeśli uda się to wszystko spełnić, to i tak nie będzie nam w życiu razem łatwo, bo wiele razy trzeba będzie chodzić na kompromisy. Jeszcze jedno: moim zdaniem jak kobieta czuje, że mężczyzna jej nie kocha, to powinna się odwrócić i iść drugą stronę. Nie marnować czasu.

Dlaczego miłość jest trudna?

– My kobiety nie potrafimy mężczyzn do końca zrozumieć. Z moich obserwacji wynika, że wymagamy od nich tego, czego wymagamy od swojej siostry, matki, córki i przyjaciółki. A to kompletnie bez sensu, bo mężczyzna to inny gatunek człowieka. Poza tym kobiety często wierzą, że idealne małżeństwo istnieje. A to kolejna nieprawda, bo nie ma idealnych małżeństw. Bzdura! Ja czasem bywam niedobra dla mojego męża i on też bywa niedobry. (śmiech). Od lat stosuję jedną zasadę w mojej rodzinie — my się nie gniewamy, nie ma czegoś takiego, że milczymy przez wiele godzin. Moja mama z ojcem nie rozmawiała bardzo długo. Nie wiem dokładnie, ile. Chyba z 10 lat i tak żyli pod jednym dachem. To był dla mnie koszmar. Niewyobrażalne, że jako dziecko musiałam w tym wszystkim funkcjonować.

Dlatego ja, jak obrażam czymś męża, to od razu staram się go przeprosić. Chociaż myślę też, że fakt, iż jesteśmy czasem wybuchowi i impulsywni, tylko nam służy. To jest dobre wyładowanie emocji. Ważne też, by mówić drugiej osobie wprost, czego się od niej chce. Kobiety powinny pamiętać, że facet zazwyczaj się nie domyśli. Kiedy ja mówię: „Umyj gary”, mąż zrobi to bardzo dokładnie, ale już zlew zostawi brudny. Bo zlew to przecież nie gary. (śmiech)

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Irena Wielocha (@kobieta.zawsze.mloda)

A jak razem pokonywać kryzysy?

– To zależy, jakie kryzysy. Najtrudniejsze są takie, kiedy jedna osoba ma romans. Nie znam podpowiedzi, na pytanie, co wtedy powinna zrobić zdradzona osoba. Nie wiem, jak to przetrwać, ale prywatnie uważam, że czasem warto jednak zacisnąć zęby i zastanowić się, czy zależy ci na nim, czy nie. Łatwo powiedzieć: „Pakuj się i wyprowadzaj!” Trudniej w takiej sytuacji mówić: „Kocham cię i chcę być z tobą!” Życie zasadniczo nie jest łatwe, ale w dużej mierze my jesteśmy sami sobie winni. Bo sami utrudniamy sobie wiele spraw. Ja dziś np. wierzę w to, że wszystko, co złe, jakoś przejdzie i zmieni się na lepsze. Powiem Pani, że tę filozofię można przełożyć na wszystko. Kiedy chorowałam na COVID, to myślałam tylko: „Irena jesteś dwa razy zaszczepiona. Musisz więc spokojnie czekać aż ta cholerna choroba się skończy. Więc czekałam prawie dwa tygodnie i o niczym gorszym nie myślałam, a potem zaczęłam ćwiczyć i łapać się wszystkiego, co pozwoli mi być bliżej aktywności. Kiedy Pani zadzwoniła z propozycją wywiadu, pomyślałam sobie, że fajnie, bo pogadam z kimś interesującym. Uważam, że trzeba się zmuszać do różnych wyzwań. Do rzeczy trudnych, nawet pozornie niewykonalnych. Warto przynajmniej próbować je robić. To jest moja filozofia ucieczki przed starością. Niech Pani sobie wyobrazi, że ja ledwo zdałam maturę z języka polskiego, bo jestem umysłem ścisłym – inżynierem. A jednak teraz nauczyłam się pisać posty na Instagram. Po prostu wyluzowałam. Zapraszam wszystkich na profil „kobieta zawsze młoda”.