Jak możemy w pełni rozwijać się jako kobiety, matki, żony i… kochanki? Zdaniem jednej z najsłynniejszych psycholożek, Katarzyny Miller, która jak żaden inny ekspert zamyka w słowa to, co najważniejsze dla naszego zdrowia psychicznego, dzieje się to za sprawą naszego potencjału do … kochania. Pod nasze strzechy właśnie trafił „Seksownik”, nowe rozszerzone wydanie bestsellerowego poradnika autorki. Nie radzimy przegapić tej pozycji, nie radzimy!
To wyjątkowe kompendium wiedzy i porad dotyczących przede wszystkich życia, bo i nie da się rozdzielić sfery intymnej od naszej codzienności. I na szczęście nie ma takiej potrzeby. Psycholożka, w rozmowie z dziennikarką, Beatą Pawłowicz, dalej rozprawia się z niszczącymi stereotypami i jest w tym bezwzględnie urocza i dowcipna.
Poznajcie 10 nieoczywistych prawd „Seksownika”:
- Z zainteresowania swoim rozwojem seksualnym wynikają same dobre rzeczy. Nasze ciało powinno rozwijać się, odczuwać – seksualnie, zmysłowo. Tu leżą podwaliny miłości własnej. Jeżeli kochamy siebie, musimy myśleć o swojej przyjemności.
- Można być szczęśliwym nie kochając się. Każdy człowiek ma prawo być tym, kim jest i ma prawo nie lubić seksu. Chodzimy do łóżka również z nieseksualnych powodów. Dobrze jest wtedy poznać źródła takiego stanu rzeczy. Dla siebie.
- Życie seksualne w długoletnich związkach jest takie samo jak… te związki i wymaga takich samych umiejętności i pracy, które wkładamy w jego budowanie. Jeśli nie ma w nim miłości, w łóżku nie ma co się spodziewać cudów.
- Pierwszy raz na trzeźwo, po wielu nietrzeźwych razach, jest jeszcze trudniejszy niż prawdziwy pierwszy raz. Najważniejsze wtedy: nie udawać kogoś, kim się nie jest.
- Fajny facet, nawet ten nowopoznany, nie musi być od razu ogierem w łóżku. Dobry seks przychodzi z czasem, kiedy nabieramy śmiałości i zaufania. Warto chwilę poczekać.
- Opłaca się puścić wszystko, co ogranicza, co zabrania, co przeszkadza żyć w zgodzie ze sobą. Dlatego warto czasem „się puścić”, przeżyć radość, przestać się bać. I nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku do siebie, „szanuję siebie, czyli robię to, co jest mi potrzebne”.
- Opłaca się wchodzić w relacje z ludźmi, którzy już coś przeżyli i coś o sobie wiedzą.
- Rzadko oddzielamy seks od miłości i nawet jak to robimy, wmawiamy sobie, że jesteśmy zakochane. Jeszcze gorzej jest wtedy, kiedy udajemy, że kochamy. Tak, jak udajemy orgazm, bo to znaczy, że nie rozumiemy, na czym polega przyjemność i nie wiemy co znaczy… się cieszyć.
- Jakikolwiek byłby mężczyzna, zawsze chcemy od niego więcej otwartości i … uczuć. Dlatego zamiast pouczać, bądźmy dla niego po prostu czułe. To czułość sprawia, że seks jest serdeczny i bliski.
- Samotne kobiety, zwłaszcza po rozwodzie, skupiają się głównie na dbaniu o swoje domowe ognisko. A szkoda. „Zasznurowane” matki nie są dobrym przykładem dla swoich dorastających dzieci, widzą matkę w jednej roli, nie postrzegają jej jako istoty seksualnej.
Uśmiechnęłyście się trochę do siebie? To dobrze 😉