Czasem pada śnieg, czasem deszcz. Czasem ma to znaczenie, czasami kompletnie nie. Jest nas dużo, rodzinnie albo zostajemy sami, choć w głowie się to innym nie mieści. Jest choinka, kolorowe światełka, kolędy w tle. Albo też gramofon, winyle i primitivo. Czasami jest to wybór a czasami konieczność. Ludzie różnie spędzają święta Bożego Narodzenia. Pamiętajmy o tym.
Problem polega na tym, że święta są częścią wszystkich dzieciństw, a więc jesteśmy z nich poniekąd zbudowani. Większość z nas pamięta zapachy, krzątaninę, jakąś babcię lepiącą pierogi, mamę fukającą, by nie zbliżać się do szafy, gdzie ukryła prezenty, nawet zwierzęta przyklejone do nogi domowego kucharza (co by im skapło na podłogę kawałek mięska na pasztet) – są w sposób nadzwyczajny podekscytowane. Nie da się oszukać tych wspomnień. Boże Narodzenie to element magii naszego dzieciństwa.
Często słyszę, że ktoś nienawidzi świąt. Chciałby się gdzieś zaszyć, wyjechać, raczej liczy na przetrwanie. Zasłania się komercyjnością, nie chce być konsumentem idiotą i tak dalej. Jest w tym sporo racji. Ale jest w tym też tęsknota i smutek choć przykrywa racjonalnymi argumentami. Tak, większość z nas w supermarketach wygląda jak z familijnego amerykańskiego filmu, a jak wrzucimy selfie w czapce Mikołaja to jest koniec świata. Stajemy się zakochanymi idiotami. Czy istnieją jednak emocje lepsze zakochanego idioty?
Od lat toczę swoje wojny na temat świąt. Kiedy przed świętami zmarł nagle mój tata, myślałam że świąt nie przeżyję. Siedziałyśmy w milczeniu z moim siostrami, z choinką w tle i cichym graniem, a jednak ogarnęła nas radość. Radość, że był, kochał, jesteśmy razem, żyjemy dalej. To były naprawdę wyjątkowe święta.
Do mojego śp. taty, dwa lata temu dołączyła mama, Basia. Mam w sercu smutek i każda czynność, każde wspomnienie, każda cicha noc – kłuje jak ość ryby w gardle. Piekę pierniki, sernik, pasztet, bo lubię. Ozdobiłam cały dom światłami. Lecą kolędy w tle, tak, amerykańskie hity. I spokojnie przez to przechodzę, jak ktoś kto znów musi nauczyć się chodzić. I to się dzieje. Bo dziać się musi.
Przypomniał mi się obrazek z dzieciństwa. Moja babcia zawsze trzymała papierosa w ustach. Nawet to robiła z gracją i arystokratycznym gestem. Stała nad drewnianą stolnicą i wałkowała z tą fajką ciasto. Zastanawiam się, ile popiołu zjadaliśmy w uszkach!
Babcia opowiadała mi różne historie i najdłużej utrzymywała, że Święty Mikołaj istnieje. Szybko stałam się dość logiczna, więc wciąż pytałam ją o dowód. Dowód jego istnienia. Pamiętam, że babcia powiedziała mi wtedy, że to, co mam w sercu jest jedynym dowodem. Jeśli kogoś kochasz to on istnieje. Trochę jak w Małym Księciu: „Kiedy ktoś pragnie baranka, stanowi to dowód, że istnieje naprawdę”. Jeśli kochasz Świętego Mikołaja, on będzie zawsze istniał dla ciebie – tak mi tłumaczyła moja babcia. Tego się trzymam.
Nasze serca pełne są uczuć, dobrych i złych. Nasze myśli potrafią przywołać tych, których już nie ma. Możemy kreować swoją rzeczywistość w dowolny sposób. Także święta Bożego Narodzenia. To co trzeba zrobić – będzie zrobione. Reszta jest naszą prywatną przestrzenią. Chcesz pobyć w ciszy, wyłącz się na świat. Chcesz kolędować do rana, śpiewaj głośno. Można być narratorem tych świąt, jego uczestnikiem lub też obserwatorem. Można podglądać wigilię sąsiadów ze swojego okna, uśmiechnąć się do siebie i pomyśleć o tym wszystkim co czeka w kolejnym roku. Tysiąc możliwości, spotkań, nadziei, że tym razem postarasz się jeszcze bardziej i będzie pięknie!
Albo i nie. Postarasz się mniej, a dobre przyjdzie samo. Bez łachy. Bez proszenia. Bez pustych obietnic. Po prostu zjawi się w Twoim domu, bo nic nie będzie ważniejsze niż Ty.
Tego Ci życzę, tego też życzę Sobie. By miłość wypełniła nasze serca. Najpierw do siebie, potem do innych. Wlejmy w siebie dużo miłości, kochani. Wystarczy przypomnieć sobie małe dziecko, które domaga się wciąż czegoś dla siebie. Uwagi, prezentu, czasu, zabawy, wreszcie miłości. Dzieci wiedzą jak kochać siebie. Po prostu zapomnieliśmy jak to robić.
Czego się życzy na święta?
Spokojnych. A więc spokoju. Mój kolega pisze mi, że wszyscy jego bliscy umierali w święta. Chciałby te święta przeżyć w spokoju. Ktoś jest zmęczony i zamyka swój najtrudniejszy rok. Ktoś ma burzę w swoim sercu. Niech się to wszystko uspokoi.
Prawdziwych. Cokolwiek to znaczy. Ale na pewno w zgodzie z tym, co w nas. Jak radosne to radosne, jak smutne to smutne. Nie zakłamujmy rzeczywistości. Święta są częścią naszego życia, jego kontynuacją, nie wyimkiem.
Wesołych? Okej, niech będą i wesołe. Dzięki żartom przy stole, atmosferze lub dzięki serialowi na Netflixie. Uśmiechnijmy się do siebie choćby.
Kłaniam się świątecznie wszystkim uśmiechniętym twarzom, suto zastawionym stołom, wszystkim szczęśliwym rodzinom. Przytulam wszystkie złamane serca, wszystkie samotności i wszystkie trudy ludzkie. Przytulam Was w tym roku wyjątkowo mocno. Czasem pada śnieg, czasem deszcz. Będzie dobrze Kochani.
Wszystkiego dobrego!