Oglądam filmy z poparciem dla Hilary Clinton w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych i wzruszam się. Naprawdę. Ktoś może powiedzieć – też mi – Stany, to ich bajka. Ale ja się wzruszam poparciem, które Hilary Clinton otrzymuje od kobiet, które widzą, jak jej wygrana to ważna dla nich sprawa.
Te wybory pokazują, jaka siła potrafi tkwić w kobietach, jakie zrozumienie dla własnych praw i potrzeb ponad podziałami politycznymi, ponad różnymi światopoglądami. To pokazuje, jak wspólnie potrafią walczyć o sprawy ważne dla siebie, dla swoich dzieci. Czasami naprawdę warto poszerzyć horyzonty, rozejrzeć się dookoła, otworzyć się na to, co dostajemy i nauczyć się czegoś od innych.
Od Michelle Obama, od Meryl Streep mogłybyśmy się nauczyć, jak walczyć o prawa kobiet, jak zwracać uwagę na to, że kobieta może pełnić ważne i odpowiedzialne stanowiska zyskując poparcie innych kobiet, które za nią pójdą, bo wiedzą, że to wygrana Hilary Clinton pokaże, że pokonujemy podziały na świat męski i żeński, na czarny i biały.
Tak tworzy się historia. Niczego nie dostałyśmy – my kobiety, wszystko wywalczyłyśmy – zyskałyśmy prawa wyborcze, mamy prawo decydowania o sobie (które chcą nam jednak w Polsce odebrać) . I musimy pamiętać, że nic nie jest nam dane na zawsze. Bądźmy razem. Także my – tutaj. Wspierajmy się, popierajmy inicjatywy, które walczą o to, by kobieta po tylu latach walki nie została zepchnięta do kuchni, garów, mycia podłogi i usługiwania mężczyźnie.
Bądźmy dumne z tego, że choć tam – tak daleko, kobiety pokazują, jaka w nas potrafi tkwić siła!
Wystąpienie Michelle Obama (źródło: gazeta.pl)
Meryl Streep przypomniała, że po 100 latach zyskania przez kobiety prawa głosu, wyborcy Stanów Zjednoczonych mogą stworzyć historię, by zapisać w niej, że kobieta została prezydentem ich kraju.
„Wiem, że Hilary Clinton będzie świetnym prezydentem. Będzie pierwsza, ale nie ostatnia”.