Jej książki dotykają naszych codziennych problemów. W swojej najnowszej powieści „Róża wiatrów” Agnieszka Krawczyk sięga po tematy, które często pozostają w naszym społeczeństwie tabu, jak choćby alkoholizm kobiet, trudne relacje z rodzicami, problemy w związkach. I choć książka napisana jest w bardzo lekkiej formie, zmusza nas do refleksji nad tym, co w życiu jest ważne.
Ewa Raczyńska: Co skłoniło Cię do pisania książek?
Agnieszka Krawczyk: Pisałam chyba od zawsze, jeszcze jako dziecko w zeszycie w kratkę, jednak przez wiele lat bałam się pokazać to światu z obawy przed krytyką. Bałam się jej, bo myślałam, że mnie zablokuje i nie będę mogła więcej pisać. Strach jednak okazał się bezpodstawny. Każdy, kto pisze, wie, że jego książki niektórym czytelnikom się podobają, innym nie. W moim przypadku konstruktywna krytyka okazała się bardzo cenna, ponieważ można z niej wyciągnąć wiele nauki, dowiedzieć się więcej na temat swojego warsztatu. Pisarz bardzo się rozwija dzięki uważnemu słuchaniu krytyki.
Najtrudniejsza krytyka z jaką się spotkałaś?
Dla autora przykre są zdawkowe wypowiedzi, że książka się nie podoba, bo jest nudna lub głupia. Na szczęście oswoiłam się z tym i takie opinie mnie nie dotykają. Natomiast jest bardzo wiele osób, które chcą autorowi coś powiedzieć, podzielić się uczuciami, własną historią, którą przeżywają w oparciu o książkę. Mówią też, czego w przedstawianych opowieściach im brakuje, a czego jest nadmiar. Czasami też dostaję cenne uwagi warsztatowe. Na przykład nie zdawałam sobie sprawy, że pisząc nadużywam wykrzykników przy wypowiedziach moich bohaterów, na co zwrócili mi uwagę czytelnicy. W takie rzeczy warto się wsłuchać, brać do serca i poprawiać warsztat na bieżąco, bo uważam, że z każdą książką autor powinien pisać lepiej i się rozwijać. Dlatego w obecnych czasach bardzo sobie cenię szybki kontakt z czytelnikami, którzy piszą swoje opinie w internecie.
Myślę, że dużą wartością dla autora jest właśnie dzielenie się czytelników swoimi emocjami i doświadczeniami.
Zgadza się. Często się zdarza, że po przeczytaniu książki, czytelniczka chce się podzielić swoją refleksją albo przedstawić sytuację, w której aktualnie się znajduje. Najbardziej się cieszę, gdy moja książka daje choćby małą wskazówkę, pomocną czytelnikowi w danym momencie życia. Odbiorca może mieć problem, przeżywać trudną sytuację, a lektura mojej książki staje się impulsem do zmiany, rozwiewa obawy przed podjęciem ryzyka i zrealizowaniem marzeń. Dla mnie, jako autora, najprzyjemniejszy moment pracy to ten, kiedy widzę, że czytelnikowi lektura książki dała coś więcej poza samym czytaniem, wtedy wiem, że moja praca ma sens i warto to robić. To największa nagroda dla autora.
W swojej najnowszej książce „Róża wiatrów” poruszasz problemy, które nadal są trochę tematem tabu, choćby alkoholizm kobiet, czy wątpliwości w budowaniu związku. Zwracasz na nie bardzo delikatnie uwagę.
Są problemy, z którymi boryka się bardzo wiele osób i wiele się z nimi styka, jak choćby alkoholizm kobiet, który w naszym kraju do dzisiaj właściwie jest tematem, o którym trudno się mówi.
Może moja książka stanie się dla kogoś impulsem, żeby zmierzyć się ze swoimi kłopotami, albo zacząć o nich otwarcie mówić. Wstydzenie się, tkwienie w zamknięciu to zaklęty krąg, który trzeba przełamać. Jedna z moich bohaterek walczy z nałogiem, mam więc nadzieję, że może którejś z czytelniczek dzięki jej postaci będzie łatwiej przyznać się przed sobą, z czym się boryka i poszukać wyjścia z tej sytuacji.
Podobnie z problemami w związkach. Żyjemy bardzo szybko, nasza kondycja psychiczna staje się coraz słabsza. Wiele związków, nawet udanych, ma swoje kryzysy i trudności. Jeśli Łukasz i Matylda – bohaterowie powieści, mogą podpowiedzieć, jak je rozwiązać, będzie to dla mnie wyłącznie powodem do zadowolenia.
Powieść jest wielowątkowa i porusza wiele różnych ważnych kwestii, jak choćby relacja rodzic – dziecko.
Ta kwestia dotyczy wielu z nas, bo relacje z rodzicami nie są łatwe. Choć jesteśmy blisko siebie, to jednak rodzą się między nami różnego rodzaju konflikty i problemy. W „Róży wiatrów” opisuję ekstremalny przypadek, który dotyczy opuszczenia dziecka przez rodzica i jego bolesnej traumy, bo ono nie wie, czemu ta sytuacja nastąpiła, obwinia się za odrzucenie. Myślę, że my, jako rodzice, powinniśmy podchodzić do naszych dzieci z dużą uważnością, żeby mieć świadomość, co może je zranić i wpłynąć na dalsze życie i kształtowanie się psychiki. Warto się zastanowić, czy nie popełniamy jakiś błędów, warunkujących dalsze życie młodego człowieka.
Co skłoniło Cię do napisania tej historii, inspirujesz się zasłyszanymi historiami?
To prawda, uważna obserwacja świata skłania mnie do przemyśleń, ale nigdy obraz przedstawiony w książkach nie odnosi się do rzeczywistości w wersji jeden do jednego. Lubię poruszać tematy, które obchodzą moich czytelników i są aktualne. Historię buduję wokół jakiegoś bohatera, akurat w tym cyklu wokół Matyldy, która jest rękodzielniczką i urządza mieszkania do sprzedaży. Kobieta jest introwertyczką, a musi się zmierzyć z nową dla niej sytuacją, czyli spotkaniem z nieznajomymi ludźmi i wejściem w ich życie. Oprócz niej jest wiele postaci, a każda z nich niesie swoje problemy, emocje i sytuacje, z którymi się boryka. Opowieść zbudowana jest jako nieustanna konfrontacja postaw, charakterów i dążeń ludzi, który spotkali się trochę przypadkowo i zdecydowali się połączyć swe losy – tak jak często zdarza się nam w życiu.
W podziękowaniu do książki napisałaś, że cieszysz się, że tworząc powieść ponownie osadziłaś ją nad naszym morzem.
Bardzo lubię morze, ale mieszkając w Krakowie większość wakacji spędzałam w górach. Mam ogromny sentyment do Bałtyku i kiedy tylko mogę, staram się tam spędzać czas. Wydaje mi się, że nostalgia nadmorska, smutek i tęsknota bezmiaru wody jest bardzo ciekawym tłem dla ukazania dość skomplikowanej historii. Bardzo mi to miejsce pasowało dla przedstawienia gry uczuć i charakterów moich postaci.
Pałac w Drozdowie naprawdę istnieje?
To jest zupełnie wymyślona rezydencja, która powstała w oparciu o to, co zaobserwowałam na polskim Wybrzeżu. Jest tam wiele zabytków, które popadły w ruinę i nie wróciły już do czasów swojej świetności. Jest też oczywiście wiele takich, które przejęli prywatni inwestorzy, doprowadzili je do rozkwitu i cieszą się one dużym powodzeniem turystów. Przy okazji chciałabym, aby moje książki, osadzone w realnej jak w tym przypadku miejscowości, czyli w Dębkach, stały się zachętą do rozejrzenia się po własnej okolicy i poznania historii regionu.
Pracujesz nad kolejna książką?
Tak, przygotowuję jeszcze jedną niespodziankę dla moich czytelników. Książka ukaże się jeszcze w tym roku, będzie to zimowa powieść.
Też nad morzem?
Nie, staram się, by każda powieść miała trochę inne tło, toczyła się w innej scenerii, więc tym razem akcję osadziłam w fikcyjnym małym miasteczku.