Go to content

A gdyby ten dzień miałby być twoim ostatnim. Czego byś w życiu żałowała?

fot. primipil/iStock

Nie uciekam się do wariackich podróży, realizacji wyjątkowych marzeń, bo na te jednego dnia nie starczy. Ale gdybym dzisiaj obudziła się z informacja: „Kochana, to jest ostatni dzień twojego życia”, co jeszcze szybko bym chciała nadrobić, co zmienić – na ten jeden dzień?

I wiecie co, żałowałabym:

Że za rzadko mówiłam kocham

Albo że mówiłam niedbale. Mojej mamie, siostrze, moim dzieciom i mężowi. Takie „kocham cię”, która często pada, ale nie zawsze niesie ze właściwe emocje.

Że czasami mi się nie chciało

Wstać i dać buziaka moim dzieciom, na do widzenia, dobranoc. Żałuję tych wszystkich gestów, które mogłam wykonać, a których czasami zwyczajnie mi się nie chciało dawać. Przytulić, pogłaskać, usiąść na chwilę i porozmawiać.

Że nie mówiłam, co czuję

Nie rozwiązywałam pewnych sytuacji tu i teraz, bo się korygowałam, bo nie chciałam kogoś urazić, powiedzieć za dużo. A powinnam, bo czasami szkoda czasu na tracenie energii na trzymanie emocji na wodzy, lepiej je wypuścić i pójść dalej.

Że nie zadzwoniłam

Choć obiecałam jak nie sobie to komuś innemu, że dzisiaj już na pewno się odezwę. Że nie mogę odkładać tego w nieskończoność, bo ktoś nie będzie wiecznie czekał, a ja mogę za chwilę nie mieć możliwości, żeby zadzwonić, napisać maila, pokazać, ze ktoś jest dla mnie ważny,

Że zbyt rzadko się uśmiechałam

Do siebie zbyt rzadko. Bo fajna ze mnie dziewucha, bo przecież lubię siebie, a robiłam wszystko by o tym nie pamiętać, by wymagać od siebie więcej i więcej, by na to moje lubienie zasłużyć.

Że czasami nie słuchałam siebie

Bo bywało, że nie ufałam sobie. Zamiast słuchać tego, co mi w duszy gra rozglądałam się wokół, czekałam na podpowiedź innych, na ich opinie i ich zdanie. A powinnam iść swoją własną ścieżką, popełniać swoje własne błędy, z nich wyciągać wnioski. To dzięki nim moje życie było pełniejsze.

Że ciężko pracowałam

Za długo, za bardzo. Angażowałam się w pracę, która nie była ani moją wymarzoną, ani ukochaną. Nie dawała mi satysfakcji, a ja uparcie w niej tkwiłam. Żałowałabym bardzo, gdybym nie zrozumiała, co lubię robić i gdzie chcę pracować.

Że bałam się zaryzykować

Spróbować tego, co podsuwa mi los. Wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować nowego, zdecydować się na zmianę. Nie chciałabym w ostatnim dniu swojego życia pomyśleć, że byłam tchórzem i że zmarnowałam dawane mi szanse przez strach, który mną zawładnął.

Że nie walczyłam o swoje

Że odpuszczałam, nawet wtedy, gdy wiedziałam, że mam rację, że wolałam pójść na kompromis niż walczyć o to, co w danym momencie było dla mnie ważne.

Że nie wszystkim zdążyłam powiedzieć, jacy są dla mnie ważni

Moi najbliżsi mają tego świadomość, ale są ludzie, którzy wiele dla mnie znaczą, ale jakoś tak nigdy nie było okazji powiedzieć im tego wprost, a powinnam była. Bo wiele od nich dostałam, wiele nauczyłam i dużo dowiedziałam o sobie samej.

Że bywałam mało uważna

Że „za chwilę” i „moment” wydłużałam w nieskończoność zamiast skupić się na tym co tu i teraz, dać czasowi płynąć wolniej, pochylić się nad czyimś słowem, jakąś potrzebą. A nie gnać do przodu.

Podobno powinniśmy żyć tak, jakby dzisiaj miało być naszym ostatnim dniem. Drugiej szansy nie dostaniemy…