„Szczęśliwy jak Duńczyk” – czy to działa?
Ostatnie miesiące upłynęły nam pod znakiem hygge, duńskiego stylu szczęścia. Co rusz media przekonywały nas, że szczęśliwy – znaczy Duńczyk. I mimo tego przesytu, trudno się nie zgodzić z faktami. Bo w Duńczykach jest wiele cech, których mogą im pozazdrościć inne narody. Swoje szczęście misternie tkają przez całe życie. Zaczynając od filozofii, a kończąc na zakupie krzesła do kuchni. Przeczytajcie koniecznie, czego łatwo możemy się od nich nauczyć, szczególnie w komponowaniu swojej życiowej przestrzeni – i dlaczego. Bo czy jest łatwiejszy sposób na szczęśliwe życie niż stworzenie sobie szczęśliwego świata?
Hygge w domu
Świat zaczyna się w domu. Podczas, gdy my coraz częściej ze swoich domów uciekamy, Duńczycy spędzają w nich naprawdę dużo czasu. Dlaczego?
Po pierwsze duńska pogoda nie napawa optymizmem, i nie zachęca do spacerów. Po drugie – dom jest oczywistym miejscem spotkań z ludźmi. Zaskoczeni? Zastanawiacie się dlaczego naród dość bogaty nie rozbija się po restauracjach i klubach? No cóż, być może dlatego właśnie jest bogaty, bo duńskie kawiarnie i restauracje są bardzo kosztowne, no i oczywiście ta pogoda… To właśnie dlatego zamiast z domu uciekać, Duńczycy postanowili swój dom wypieścić – tak, aby nikt z niego wychodzić nie chciał i nie musiał.
Jeśli chwilę się nad tym zastanowić, ich życie towarzyskie przypomina życie naszych rodziców.Czasy, gdy wpadanie do znajomych i regularne spotkania czy domówki były tak naturalne, jak dzisiejsze korzystanie z Facebooka. Różnica jest tylko jedna – w przypadku po PRL-owskiej rzeczywistości, nasi rodzice nie mieli zbyt wielu alternatyw. Ale czy nie odnosicie wrażenia, że mimo wielu trudności, właśnie wtedy liczyli się najbardziej… ludzie?
Szczęście zaczyna się przy stole
Choć mówimy o domu, wnętrzach i tych wszystkich dodatkach, które urządzają przestrzeń, wciąż najważniejszym elementem każdego duńskiego wnętrza jest człowiek! Tak. Bo to właśnie dla niego są stworzone. Wnętrze ma poprawiać nastrój, dawać spokój, bezpieczeństwo i siłę. Pokój nie ma tylko wyglądać, ma pomagać być z ludźmi, z rodziną, z przyjaciółmi. Z tych powodów jednym z najważniejszych punktów duńskich wnętrz jest stół!
Nie kanapa czy designerska lampa. Porządny i piękny stół. Taki, przy którym całe lata można można śmiać się, kłócić, grać w chińczyka i pić wino. Ten, który będzie pamiętał wszystkie urodzinowe torty i rozlaną zupę, i każdą poranną gazetę.
Swoją drogą wybór tego mebla, to wybór na lada. Jeśli pozostaniemy wierni pozostałym zasadom duńskiego stylu urządzania, decyzja jest oczywista – stół musi być drewniany! Nie tylko ze względu na modę czy solidność.
Dom musi żyć
A metal, szkło, sterylna biel – nie są życiem. Życie to ciepło, drzewa, natura. Własnie dlatego duńskie wnętrza stawiają na naturalne materiały takie jak drewno, wełna i skóra. Komponując wyposażenie domu, powinniśmy tworzyć miejsce, w którym będziemy się czuli dobrze, które nie będzie nas męczyć.
Naturalne materiały to jakość, ale i pewna świadomość wyborów. Bo wybierając elementy na lata, wybieramy większy szacunek do środowiska.
Życie, jakie czuć w domu, to również kolory. Choć Polacy są bardziej odważni w doborze kolorów, stonowane duńskie salony są ponadczasowe i szybko się nie nudzą. Mają w sobie tę magię. Choć nowoczesne, często zamknięte w odważnych formach, w całości tworzą spójny, elegancki, prosty efekt. Wystrój, który tak jak salony naszych prababek po prostu zawsze wydawał się pasujący, na miejscu, w swoim klimacie. To właśnie wierność jednej linii wyborów sprawia, że zawsze wszystko ze sobą współgra.
Oszczędny jak Duńczyk?
Czy skandynawska oszczędność kojarzy się wam z meblami z kartonu i popularną sieciówką? Od dziś pora na zmianę podejścia do urządzania!
Meik Wiking, autor bestselleru „Hygge. Klucz do szczęścia”, dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze, w jednym z wywiadów powiedział: „Lubię zaoszczędzić na mebel, który będzie mi służył przez długi czas i będzie mi sprawiało przyjemność używanie go i patrzenie na niego. Również próbuję wiązać wspomnienia z poszczególnymi meblami, np. gdy napisałem moją pierwszą książkę kupiłem krzesło, na które oszczędzałem bardzo długo. Teraz przypomina mi ono o osiągnięciu, jakim było napisanie pierwszej książki”. I w tych słowach zawarł to, co prze ostatnich kilka lat uciekło nam przez palce.
Zamiast dużo, tanio i pozornie sprytnie, lepiej kupić raz a dobrze. Wybieranie mebli i dodatków wysokiej jakości pozwala zadbać o wolne miejsce w domu. Lekką ręką wydajemy pieniądze na niepotrzebne lub brzydkie przedmioty, tylko dlatego, że ich zakup jest niezauważalny dla naszego budżetu. To kolejny powód, by jednak postawić na jakość.
Czego musimy się wyrzec?
Czy wiecie, co najbardziej różni Polaków i Duńczyków podczas urządzania mieszkania czy domu? My,Polacy, popadamy w schemat pościgu. Wciąż chcemy coś dokładać, ulepszać, kupić więcej, żeby było lepiej i piękniej. Duńczycy natomiast swoje szczęście opierają po raz kolejny na oszczędzaniu… Wiecie, co oszczędzają, żeby w domu czuć się dobrze? PRZESTRZEŃ. To ona ma służyć i tworzyć możliwości. Nie ścigają się po jeszcze więcej designerskich lamp, nie zagracają przestrzeni.
Dzięki temu zawsze zmieści się niej nowy gość 🙂 , a dom nie przytłacza nikogo z domowników. Ta odrobina minimalizmu nie opiera się na złudnej skromności, a na bardzo świadomych wyborach. Jeśli Duńczyk marzy o pięknym, ale bardzo drogim fotelu, oszczędza na niego. I co ważne, zanim go zakupi, nie zaśmieci salonu dwoma imitacjami, na które go stać (których potem żal będzie wyrzucić, bo przecież jeszcze dobry, i może był tani, ale jednak pieniądz, to pieniądz… – znacie to?), zaczeka na to, co dobre.
Skąd się bierze duński design w Polsce?
Z Danii! A jak znaleźć właściwe miejsce? Podpowiadamy, ponieważ my znamy takie miejsce. Wszystkie piękne zdjęcia pochodzą z zaprzyjaźnionego sklepu Belbaazar. Miejsca wyjątkowego. Kochamy ten sklep za jego prawdziwość, tu naprawdę pracuje Duńczyk i sprzedaje to, co lubi. Odwiedźcie ich koniecznie, na pewno poczujecie wspaniały klimat. A może i zamarzy się wam mała Dania w waszym salonie albo sypialni?
Dziękujemy sklepowi Belbazaar za współpracę przy tworzeniu artykułu.
*Wywiad z Meikiem Wikingiem, autorem książki „Hygge. Klucz do szczęścia”.