Kiedy straciła pracę w korporacji, postanowiła poświęcić się pasji. Od kilku miesięcy pokazuje kobietom, jak powinny się ubierać, aby podkreślać swoje atuty i kobiecość oraz czego powinny unikać, żeby nie szkodzisz swojej atrakcyjności. Zagląda do szaf Polek i uczestniczy w przemianie, która zachodzi podczas jej wizyty. O tym, jak ważne dla kobiet są ubrania, które noszą oraz o stylu Polek i ubieraniu przez matki, opowie Agnieszka Mikołajewska, stylistka kobiet.
Anna Wójtowicz: Kobiety chętnie pokazują zawartość swojej szafy? Wydaje mi się, że to jest dosyć osobista przestrzeń, do której ciężko kogoś zaprosić. Sama czułam się nieswojo, kiedy miałam ją przed Tobą otworzyć.
Agnieszka Mikołajewska: Klientki pomimo tego, że same decydują się na taką usługę i zgadzają się na pokazanie zawartości swojej szafy, są zdenerwowane, choć starają się tego nie okazywać. Dopiero po spotkaniu przyznają się do tego, ale zaznaczają, że szybko im ten stan przechodzi i stają się rozluźnione.
Tak naprawdę szafa to taka przenośnia, bo wszystkie ubrania trzeba z niej wyjąć. Kiedy wszystko jest wyłożone, zdecydowanie łatwiej jest zrobić przegląd. Jednak zauważyłam, że u kobiet zawsze jest tak, że coś ukrywają. Ja proszę je o to, żeby wyjęły wszystkie ubrania, bo będziemy wszystko przeglądać, bez względu na porę roku. I pomimo moich próśb, na sam koniec zawsze się zdarza, jak już nie mamy czasu, że kobieta przyznaje się, że ma jeszcze „ileśtam” rzeczy, których nie wyjęła, tłumacząc się, że a to przecież inna pora roku, a to mam taką biżuterię, w której nie chodzę. Jest chyba w nich taki strach, że im wszystko wyrzucę 🙂
Może boją się oceny?
Może tak. Bo to jest jednak bardzo intymne spotkanie. Klientka, która zaprasza mnie do szafy, to zaprasza mnie do swojego mieszkania. Wyjmuje z szafy swoje ubrania, w których się później pokazuje. I to jest dosyć intymne. Dlatego w tej pracy potrzeba wiele empatii i trzeba uszanować granice, nie zmuszać do niczego. Bo to się mija z celem. Unikam narzucania, co klientka ma wyrzucić i co jest złe, a co dobre. Pozostawiam jej wybór, ja tylko podpowiadam i daję rady.
Od czego zaczynasz przegląd?
Zanim przystąpimy do przeglądu, ustalamy na jakiej sferze swojego życia chce się skoncentrować, czyli czy skupiamy się na zestawach do pracy, czy na luźniejsze wyjścia. Bo żeby przejrzeć wszystkie sfery życia, to jeden dzień to za mało.
Jak on wygląda? To chyba niezła zabawa.
Wszystko trzeba przymierzyć, chyba że coś jest zniszczone albo klientka stwierdza, że już w tym nie chodzi. Później staje przed lustrem i robimy zdjęcie. To zaskakujące, ale na zdjęciach więcej widać. Często nasz mózg nas oszukuje. Kupujemy coś, co wyglądało obłędnie na innej kobiecie i my to kupujemy, bo wmawiamy sobie, że nam jest w tym dobrze. Potem w tym nie chodzimy. A na zdjęciach kobiety to dostrzegają. Dlatego wszystkie rzeczy trzeba przymierzyć, żeby klientka zobaczyła, w czym dobrze wygląda. Ja jej mówię, co pasuje do jej figury, a co nie.
Zazwyczaj w szafach mamy ubrania, które lubimy. Jak reagują kobiety, kiedy mówisz im, że jednak ta ukochana rzecz nie jest dopasowana do ich sylwetki?
Zazwyczaj same dostrzegają to na zdjęciach. Nie zawsze są zadowolone, ale rozumieją. Dzięki temu łatwiej im zaakceptować pozbycie się tej rzeczy.
Kobiety dobrze wiedzą, jak ciężko jest wyrzucić niektóre rzeczy. Trzymamy coś tłumacząc sobie, że może przyda się nam to później, że ubierzemy to na specjalną okazję. A Ty przychodzisz i mówisz, że powinnyśmy się jednak tego pozbyć.
Jest niewiele osób, które potrafią to same zrobić. Zaletą takiego przeglądu jest zmniejszenie ilości rzeczy w szafie i dlatego łatwiej jest nosić te ubrania, które zostały. Przez to nie ma tego chaosu i panikowania, co na siebie włożyć. Kluczowe jest to, aby pokazać klientce, co z czym powinna łączyć, bo czasami zdarza się tak, że mamy utarte schematy, że daną bluzkę muszę łączyć tylko z tymi konkretnymi spodniami. A ja przychodzę i znajduję nowe połączenia, na które klientka nie wpadłaby sama. Chodzi o to, żeby z tych ubrań, które zostają w szafie, zrobić zestawy do chodzenia.
Ubierasz je, a nie przebierasz? Nie zdarza się tak, że robisz coś wbrew woli klientki?
Oj, zdecydowanie. Na początku rozmawiam, jakie są jej oczekiwania i często też proszę, aby poszukała jakiś inspiracji w internecie i jaki styl jej się podoba. Przebieranie nie ma sensu. Klientka musi się dobrze czuć w tym, co jej zaproponuję. Zresztą, nie można zrobić dużej rewolucji od razu, nawet jak ktoś mówi, że jest otwarty na propozycje. Mamy swoje przyzwyczajenia i taka diametralna metamorfoza, która jest np. w gazecie czy telewizji, jest na pokaz. A te przemiany, przez które moje klientki przechodzą, to są tak naprawdę zmiany, które dzieją się po moim wyjściu. Chodzi o to, żeby kobieta zaczęła w inny sposób patrzeć na tę swoją szafę, na ubieranie się i zakupy.
Zabierasz także klientki do sklepów, żeby pokazać im, co powinny wybierać. Tam czują się swobodniej?
Zdecydowanie. Jesteśmy w miejscu publicznym, wybieramy nowe ubrania, klientka przymierza i ocenia, czy jej się to podoba, czy nie. Ja jej tłumaczę, dlaczego jej to pasuje, a czemu powinna z tego zrezygnować. Chcę jej pokazać, co powinna wybierać, aby w przyszłości zapobiec kompulsywnemu kupowaniu i zapychaniu szafy.
Jakie kobiety najczęściej się do Ciebie zgłaszają? Czy to są kobiety, które nie potrafią znaleźć swojego stylu, które chcą go zmienić czy może zakompleksione, które chciałyby odkryć swoją kobiecość?
Zgłaszają się różne kobiety, a ich cel jest zależny od wieku. Np. kobiety 30+ przechodzą przemianę z dziewczyny, którą już nie chcą być, w kobietę i w związku z tym chcą wyglądać poważniej. Zdecydowanie łatwiej ubiera się osoby, które mają już swój styl. To są już kobiety, które mają ustabilizowane życie i potrzebują odświeżenia albo rady, w czym dobrze wyglądają. Miałam np. młodą mamę, szczupłą, która nosiła za duże ubrania, chociaż te sprzed ciąży były dobrze dopasowane. Ona potrzebowała pomocy, żeby wrócić do swoich przyzwyczajeń modowych sprzed ciąży i zaakceptować nową sylwetkę.
Można powiedzieć, że jesteś też trochę psychologiem. Przez to, że im pokazujesz, że mogą dobrze wyglądać, też przywracasz im wiarę w swoją kobiecość.
To, z czym często się spotykam, to są kompleksy, które mają piękne kobiety. Więc może pod tym względem jestem trochę „psychologiem”, bo tłumaczę im, że powinny zaakceptować to, jakie są i wtedy będą szczęśliwe. Jestem od tego, żeby im pokazać, jak ich figury dobrze ubrać. Jestem też takim pomocnikiem, żeby im uświadomić, że mają dobre sylwetki, tylko nie potrafią dobrać do nich odpowiednich rzeczy.
Czyli nie ma brzydkich kobiet, są tylko źle ubrane.
Wbrew pozorom, dużo jest dobrze ubranych kobiet. W ogóle styl Polek (skupię się na terenie Warszawy, bo stąd pochodzę i tu mieszkam) jest bardzo zróżnicowany. Kobiety mają bardzo łatwy dostęp do ubrań i za niewielkie pieniądze można uzupełnić szafę. Wiele z nich dobrze to robi, ma niesamowity styl i są oryginalne. Jednak jest wiele kobiet, które tego nie potrafią, np. mając 30 lat są ubierane przez swoje mamy. Taka mama dobiera ubrania pod swój gust, dlatego ciężko, żeby taka osoba miała swój styl, bo jest ubierana przez kogoś innego. Zaproponowałam klientce, aby poprosiła mamę, że gdy będzie miała ochotę jej coś kupić, zamiast tego wrzucała pieniądze do puszki, którą wręczy córce na urodziny czy święta.
Zmiana szafy to zmiana w życiu?
Tak, jeśli kobiety zaczną wierzyć w to, co im mówię i zaakceptują swoją kobiecość:). Poza tym bardzo często przegląd szafy wiąże się z różnymi z wydarzeniami w życiu. Nowa praca, partner, kolejne urodziny pociągają za sobą zmiany, co widać także w szafach kobiet.
Agnieszka Mikołajewska – stylistka kobiet. Po tym, jak zwolnili ją z pracy, postanowiła poświęcić się pasji. Od 2017 roku przegląda szafy Polek i radzi im, jak przyjaciółka, w czym powinny chodzić, aby podkreślić swoje atuty.