Kiedyś zastanawiałam się co to za beznadziejna tradycja, żeby na wieczór panieński sprezentować pannie młodej wibrator?! Dziewczyna właśnie wychodzi za mąż, będzie miała faceta z gwarancją wieczystą, na cholerę jej silikonowa pałka, hello?!?
Tak, ale to było kiedyś. Dzisiaj powiedziałabym: kobieto, bierz i się nie zastanawiaj! Niestety bardzo wiele może się zmienić po ślubie… i nie dlatego, że ją ciągle boli głowa.
Pewnie rozbawił was nieco początek. Bo przecież facet stroniący od seksu, to abstrakcja, żart. Bardzo smutny żart. Zupełnie jak 365 dni bez seksu… albo dłużej. Byłam tam. Wciąż tam wracam. Poza tym związek, to nie tylko seks… mhm…
Jak to jest (żyć bez seksu)?
Nie jest. To nie wyznania zbolałej nimfomanki na odwyku. To zabija. Powoli, nie wiadomo kiedy. Tylko dlatego, że w całej swojej dziewczęcej wyrozumiałości wciąż szukamy powodu, przyczyny. Na wszystko mamy gotowe wyjaśnienie. Przecież związek to nie tylko seks – dudni w głowie po kolejnej przepłakanej nocy. Przecież ja – kobieta cudowna, kochająca i romantyczna – nie mogę się tak fiksować tylko na cielesności – jak jakaś k**wa!. To prostackie, zwierzęce, jestem ponadto….
Jeśli tak myślisz, to… chyba już nie ma dla was ratunku. Oburzona? Niepotrzebnie, też kiedyś tak myślałam, zanim sama przekonałam się, że…:
- Brak bliskości – tej w łóżku – zjada stopniowo każda formę czułości. Dyskretnie. Tak, żebyś od razu nie zauważyła. Aż stajesz się smutkiem. Niedowierzaniem. Bo sama nie możesz uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. I że w tym uczestniczysz.
- Brak seksu, to pogrzeb twojej kobiecości, choćbyś była kobietą, za która oglądają się wszyscy na ulicy.Jak masz się czuć piękna, gdy najbliższa ci osoba nie ma na ciebie ochoty? Przecież to ewidentnie twoja wina – myślisz – gdzieżby ci (dobrej kobiecie), przyszło do głowy obwiniać tego wymarzonego, na którego tak długo czekałaś. Na pewno z tobą musi być coś nie tak.
- On wcale nie jest jak inni faceci. A może “inni” nie są tacy, jak my sobie wyobrażamy. jedno jest pewne, on nie chce rozwiązywać problemu, bo jest przekonany, że go nie ma. To logiczne. Przecież to on nie potrzebuje seksu, więc w niczym mu to nie przeszkadza. A Ty… jesteś coraz bardziej samotna, ale nadal wszystko sobie świetnie tłumaczysz. Bo przecież seks to nie wszystko, a on na pewno potrzebuje czasu, żeby się otworzyć.
- Tak bardzo boję się odtrącenia, że nie chcę już nawet próbować.
- To zniszczyło wszystko co nas łączyło. Czy to znaczy, że byliśmy zbyt słabi, żeby to przetrwać? Nie. Byłam zbyt mądra (a może głupia?), by udawać, że wszystko jest w porządku. Niestety trochę za późno.
- Że choć bardzo bym chciała, nie potrafię już tylko cieszyć się dawaniem prezentów. Nie jestem szczęśliwa. Nie przetrwam ani sekundy dłużej udając, że nie muszę żyć naprawdę.
- Ja też potrzebuję, pragnę, czuję i cierpię. A wszystko to z ukochanym u mojego boku. To nie uszlachetnia.
- Zmieniam się w zło. Sama zaczynam niszczyć i ranić, choć tym gardzę. Nie daję rady.
To zaskakujące ile możemy się o sobie dowiedzieć. Ile możemy się dowiedzieć o nim. Jak bardzo możemy się sobą wzajemnie rozczarować.
Czego dowiedziałam się o sobie?
Że nie chcę już być twarda, choć całe życie innym udowadniałam, że tak jest. Ale nie potrafię nie być, a może nie mogę. Że nie chcę już się starać o lepsze, to marzenia graniczące z obłędem. Już nie wierzę w to lepsze. Będzie ciut lepiej, potem wróci stare, znane i cholernie niesprawiedliwe.
Myślałam, że będę walczyć zawsze, bo miłość jest warta każdego poświęcenia. Nadal uważam, że miłość jest warta bardzo wiele, ale wiem, że nawet ja mogę nie dać rady. Że miłość może przestać być miłością. Że można się poddać. A to wcale nie znaczy odejść, a przestać walczyć, zobojętnieć. Może to jeszcze gorzej?
To nie kwestia godności, wierzcie mi, tę czasem lepiej sobie włożyć w buty.
Nie wiem, nie potrafię… jestem zamrożona. W łóżku i w salonie. Nie wiem czy chce trwać, gdy nie widzę sensu, nie wiem czy nie popełniam błędu mając lub nie mając nadziei. Wiem tylko, że stoję tam, gdzie być nie chcę i nie powinnam. Z różnych powodów, choć zaczęło się przecież TYLKO od seksu.
Można odejść lub uciec i zacząć od nowa, ale to trudne – bo wtedy, trzeba będzie przyznać (przed sobą), że nie tylko o łóżko tutaj chodzi.
Stwierdzenie: związek, to nie tylko seks – jest tak samo prawdziwe, jak to, że nie ma prawdziwego związku między mężczyzną a kobietą bez seksu. To tylko kwestia czasu. Bo w życiu już tak jest, że poznajemy prawdziwą wartość i smak, tylko wtedy, gdy już coś stracimy.