Obudziłam się rano i pomyślałam: „O matko, dlaczego ten dzień nie może zacząć się później?”. Dlaczego, kiedy ja w końcu bym pospała, to znowu muszę wstać? Dlaczego choć raz coś pozytywnego nie może się po prostu zadziać, wpaść w prezencie? I wiem, że tak się nie da, że wszystko, co sobie fundujemy każdego dnia, jest naszym wyborem, naszą decyzją, choćbyśmy nie wiem, jak się przed tą myślą bronili. To my sami decydujemy, co chcemy robić, z kim się spotkać i jak żyć. Prawda jest taka, że i tak zawsze szukamy winnych. Bo przecież sami siebie uszczęśliwiać nie chcemy, zawsze ktoś jest winny naszej porażki, naszemu nieszczęściu i niesprawiedliwości.
Eh. A gdyby tak jednak zmienić swoje nastawienie? Gdyby stanąć oko w oko z bolesną prawdą pod tytułem: „To ty jesteś panem swojego losu” i w końcu w to uwierzyć?
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Stara prawda. Tyle tylko, że to gdzie siedzimy zależne jest tylko i wyłącznie od nas. Jeśli chcesz widzieć jakiś problem problemem nie do rozwiązania, który cię przytłacza, a ty nie widzisz drogi wyjścia – to jest twój wybór, to jest fotel, w którym zasiadasz skąd obwieszczasz wszem i wobec: „jestem nieszczęśliwa, bo nieszczęśliwa chcę być”. A gdyby tak wstać i usiąść gdzie indziej, z drugiej strony na przykład. Gdyby tak zobaczyć, że to co się wydarza niesie dla nas jakąś naukę, jest lekcją, z której powinniśmy jak najwięcej wyciągnąć? Gdyby tak pomyśleć: „No trudno, stało się, ale nie mam zamiaru przez resztę życia się tym zamartwiać”, to czy świat się skończy, czy twoje życie będzie mniej wartościowe, bo zaczniesz się uśmiechać, a nie zamartwiać? To ty wybierasz, naprawdę.
Bądź świadomym swoich słabości
Nikt nie wymaga od nas więcej niż my sami. Chcemy być lepsi, mądrzejsi, sprawniejsi – i dobrze, tylko czy poprzeczki nie stawiamy sobie czasem zbyt wysoko? Czy nie wymagamy od siebie rzeczy niemożliwych? Chcesz awansować w swojej firmie, ale ci się nie udaje, frustrujesz się, wkurzasz, a może tak naprawdę wcale tego nie chcesz, może jesteś lepsza w czymś innym i właśnie na tym powinnaś się skupić? Chcesz biegasz szybciej, czy więcej, ale katujesz się, a wyników brak, albo osiągasz je ogromnym kosztem. Po co? Na co to komu? Czy nie lepiej powiedzieć sobie: „hej w czymś innym jestem dobra” i rozwijać to, co w sobie lubię, w czym jestem mocna? Dlaczego chcemy być tacy jak inni, jak koleżanka z pracy, jak znajoma, jak pewna mama pewnego chłopca. Bądźmy sobą i w tym bądźmy najlepsi!
Uwierz w siebie
Umiesz sobie sama powiedzieć, że jesteś słaba i do niczego? To twój głos w głowie mówi, że nie dasz rady, czy może podszepty innych ludzi, które zakodowały się w twoim umyśle prze lata? Może to przekonania, które ktoś w tobie zakorzenił i teraz zamiast dobrze pomyśleć o sobie, słyszysz to, co mówili o tobie inni? Stań przed lustrem, spójrz sobie w oczy i powiedz: „Jesteś słaba, niczego nie umiesz, z niczym nie dasz sobie rady”. Umiesz to sobie powiedzieć? Umiesz tak bardzo skrzywdzić samą siebie, a może zakiełkował w tobie bunt, że to nieprawda, że jesteś wiele warta, że masz prawo być szczęśliwa i tak naprawdę jest w tobie siła, którą nagle poczułaś? Ładuj tę siłę w kieszenie i ruszaj do przodu. Naprawdę możesz wiele, jeśli tylko pozwolisz sobie w to uwierzyć.
Nie gadaj, tylko działaj
Tak mi źle, jestem taka nieszczęśliwa, moje życie jest bez sensu. Ile razy to powtarzałaś? A co z tym zrobiłaś? Tak – co zrobiłaś? Czy choć raz spróbowałaś coś zmienić? Zadziałać, wyjść z tego koła nieszczęścia? Czy może tylko skupiasz się na gadaniu, na powtarzaniu od kilku lat tych samych słów. Słyszysz siebie? Słyszysz, co mówisz? Czy za świadomością tego, jak ci źle, idzie jakiekolwiek działanie, chęć zmiany? A może tak ci dobrze, lubisz się umartwiać, utyskiwać, szukać winnych, bo to, że jesteś nieszczęśliwa nie zależy od ciebie, tylko od ludzi, którymi TY się otaczasz, od sytuacji, na które TY nawet nie próbujesz mieć wpływu. Nie stać cię nawet na zmianę myślenia, a co dopiero na działanie. To TWÓJ wybór, nikt za ciebie nie przeżyje TWOJEGO życia.
Nie oglądaj się za siebie
Często oglądasz się za siebie? Często myślisz o tym, jakich podłych ludzi spotkałaś? Jaką krzywdę oni ci wyrządzili? Gdybasz, że gdyby tamto się nie wydarzyło, to dziś byłabyś w innym miejscu, pewnie lepszym i szczęśliwszym, a tak… musisz nieustannie mierzyć się z tym, co cię spotkało. Usłyszałam kiedyś od znajomej psycholog, że oglądając się wstecz, stoimy plecami do życia. Nieustannie wałkując to, co było, co się już dawno wydarzyło, nie widzimy tego, co przed nami, nie korzystamy z okazji, z szansy, nie rozwijamy się. Nasze życie się nie rozwija, bo cały czas jest przeszłością. Boisz się spojrzeć w przód, zostawić to, co było, grubą kreską odciąć to, na co nie masz już wpływu i nie popełniać już tych samych błędów. Boisz się żyć? Żyć tak po prostu, pełną piersią? Podejmować decyzje? Dokonywać wyborów? I pomyśleć: „kurczę, tak, to ja jestem odpowiedzialna za moje szczęście i nieszczęście, to ja decyduję czego w moim życiu będzie więcej – uśmiechu, czy płaczu”.