Do tego wpisu zainspirowała mnie Mumandthecity.pl , swoim artykułem „Grr… 7 rzeczy, które na bank usłyszysz od bezdzietnych!”. Postanowiłam pociągnąć temat i dopisać kilka rzeczy oraz uzupełnić te, które już się pojawiły.
Część na własnym przykładzie, a część na Waszych doświadczeniach. Przypominam, że niektóre rzeczy są JESZCZE dla mnie obce, ponieważ moja córka ma dopiero 4,5 miesiąca, więc wiele fantastycznych komentarzy dopiero przede mną. No to jedziemy:
- PODEŚLIJ MI TO W WOLNEJ CHWILI/ MOŻESZ PRZESŁAĆ MI TO DZISIAJ? / OD WCZORAJ CZEKAM NA ODPOWIEDŹ OD CIEBIE… itd. Nie, nie mam wolnej chwili. Nie mam pojęcia co to jest wolna chwila i nie jestem w stanie zrobić wielu rzeczy teraz/ już/ natychmiast/ dzisiaj . Pisanie artykułów to dla mnie wyzwanie, ponieważ staram się to robić podczas drzemek córki, które często są bardzo krótkie. Wiele rzeczy robię przy pomocy smartfona, bo umożliwia mi to robotę „z dzieckiem na rękach”, ale nie zawsze jest to możliwe. Przypomnijmy, że poza opieką nad dzieckiem, karmieniem, zmianą pieluch, matka stara się zadbać też o dom. Sprzątanie, pranie, prasowanie i (o zgrozo) gotowanie. Między te czynności wplata próbę krótkiej drzemki (chociaż to już odpuściłam) i nadzieję, że przeczyta chociaż ze dwie strony książki nad którymi i tak zaśnie… Więc nie. Nie da się czasem zrobić tego dzisiaj/ zaraz/ teraz/ natychmiast.
- SPOTKAJMY SIĘ O 16.00 NA OBIEDZIE W CENTRUM HANDLOWYM. CO ZA PROBLEM?A no problem taki, że z niemowlakiem do centrów handlowych się nie chodzi. Nie jest to rozrywka dla takiego malucha. Dużo bodźców, zarazów, grzyby w klimatyzacji. Nie, nie przesadzam. Tak jest i już. (Czytajcie TU). Poza tym, nawet jeśli zrobi się wyjątek, to wyjście na konkretną godzinę graniczy z cudem. Nakarm, ubierz, a teraz usnęło, zapakuj pół mieszkania, wózek, fotelik, zabawki, pieluchy, zapakuj wszystko do samochodu. Uff, dojechaliśmy. 16.40. Ale jesteśmy. Siadamy, rozmawiamy. Za 5 minut marudzenie. Trzeba nakarmić, więc szukanie gdzie tego cycka wystawić, żeby było w miarę dyskretnie. A teraz pielucha… dobra szukamy przewijaka. „Zaraz wracam” i jestem po 20 minutach, bo po drodze jeszcze dorobiła w pieluchę. A teraz chce spać, więc trzeba pobujać, ale muzyka przeszkadza. Dobra, kelner przyniósł jedzenie, ale dziecko jest niespokojne, więc trzymamy na rękach/na kolanach i jemy na zmianę. Albo jedną ręką jemy a drugą trzymamy dziecko, albo jedno z nas je, a drugie zajmuje się dzieckiem, a potem zamiana. Tylko pytanie kto będzie chciał jeść zimne? Więc tak: obiad ze znajomymi w centrum handlowym jest problemem. Zapraszamy na obiad do nas. Dziecko pobawi się na macie, a my porozmawiamy.
- JESTEŚ ZMĘCZONA? NORMALKA. JA TEŻ. Tylko rodzicielskie zmęczenie, to co innego niż zmęczenie pracą czy nieprzespaną nocą po imprezie. Matka nie ma kiedy tak naprawdę odpocząć. 24h na pełnych obrotach. Nawet w nocy jak dziecko śpi, matka się budzi jak tylko usłyszy, że maluch się kręci. Często to jest pobudka kilka razy w nocy, mimo snu dziecka. Nie wspomnę już o nocnym karmieniu i zmianie pieluchy jeśli jest taka konieczność. Potem nastaje dzień. Nakarm, zajmij się, pobaw, ponoś, pogadaj do dziecka. A jak uśnie to zajmij się domem, swoją pracą itd. Wypadałoby jeszcze iść na spacer, bo pogoda ładna. Zapakuj malucha do wózka, zejdź z tym całym majdanem i spaceruj godzinę, dwie, trzy… Niby dla zdrowia, ale to męczące. Po drodze szybkie zakupy w osiedlowym sklepiku, żeby coś na obiad zrobić. A jeszcze rachunki są do zapłacenia i wypadałoby zadzwonić do babci porozmawiać trochę. Przychodzi chwila spokoju… Siadasz na kanapie, chcesz się zdrzemnąć i przypominasz sobie wtedy, że jutro wpadają teściowie, więc trzeba na szybko odkurzyć mieszkanie. A potem dziecko się budzi i cała zabawa od początku. Więc nie, Wasze zmęczenie jest inne niż nasze!
- CO ROBICIE WIECZOREM? MOŻE WPADNĘ?Nie, nie wpadniesz. Wieczorem się do nas nie wpada. Kąpiemy malucha, a potem usypiamy. Dziecko ma mieć ciszę i spokój, bo dopiero od niedawna rozróżnia dzień od nocy. I wie, że w nocy gości nie ma. Gdy już cudem uda się ją uśpić (a usypia dopiero koło 22…) to chcemy ten czas spędzić we dwoje. Sami. Jak mąż z żoną. Gości zapraszamy w weekendy jak jesteśmy w komplecie albo w ciągu dnia jak jestem sama. Towarzystwo zawsze mi się wtedy przyda. Poza tym wieczorne przesiadywanie z gośćmi to jest jakiś horror. Oboje ledwo patrzymy na oczy. Ja po maratonie z dzieckiem, mąż po maratonie w pracy. Próby obejrzenia razem filmu kończą się na chrapaniu i komentarzu: „dobra, dokończymy jednak jutro”.
- JEDZIEMY NA FERIE W GÓRY. JEDŹCIE Z NAMI! CO ZA PROBLEM?Taaaa, zaapakuj kilkumiesięczne niemowlę w samochód i jedź 600 km, przy temperaturze -10, a potem najlepiej załóż narty na te mikrostopki i pobawmy się na stoku. A jak nie będzie chciało jeździć na nartach to zawsze może ulepić bałwana. A jak nie będzie chciało siedzieć na stoku cały dzień, to tam jest taka karczma z grzanym winem. Posiedzicie sobie i będzie fajnie. Taaa, fajnie. Ciekawe dla kogo… Ubieraj w te kombinezony, potem rozbieraj, idź nakarmić cycem, a potem zmień pieluchę. Ewentualnie spędzisz cały dzień w pensjonacie z dzieckiem, podczas gdy całe towarzystwo będzie się świetnie bawić. Nie, nie pojedziemy na ferie w góry. Nie w tym roku.
- CZEMU NIE WPADNIECIE DO DZIADKÓW NA WEEKEND? PRZECIEŻ ONA MA JUŻ 2 TYGODNIE!Właśnie dlatego. Bo ona ma JUŻ 2 tygodnie to nie wpadniemy na weekend. Bo jest za mała. I nie, nie ma JUŻ 2 tygodni, tylko DOPIERO. Noworodek czy niemowlak to nie dorosły człowiek. Nie można traktować go tak samo. Pomijając całą logistykę wycieczki – zabieranie pół mieszkania, zatrzymywanie się co chwile (2 tygodniowe dzieci robią kupę co chwile i są co chwile głodne), niewygodny fotelik (takie maluchy nie powinny zbyt wiele czasu spędzać w foteliku), to na weekendowe odwiedziny przyjdzie jeszcze czas. Za kilka miesięcy…albo lat.
- NAPIJ SIĘ WINKA. KARMISZ? OJ TAM, ODCIĄGNIESZ. Nie, nie muszę pić wina. Nie chcę odciągać pokarmu i czekać kilku godzin, żeby znowu móc nakarmić piersią i stresować się, że może odczekałam zbyt krótko i dziecko dostało mleko z procentem. Karmię piersią – nie piję alkoholu. Proste. Nie mam też potrzeby picia alkoholu, po prostu nie chcę i już. Chcę zachować czujność i ostrożność przy dziecku. Uszanuj to.
- CZYM TY JESTEŚ ZMĘCZONA? PRZECIEŻ TYLKO SIEDZISZ W DOMU Z DZIECKIEM!Tego chyba nawet nie skomentuję. Właśnie tym. Jestem zmęczona tym, że TYLKO siedzię w domu z dzieckiem. Bo to siedzenie w domu z dzieckiem jest cholernie męczące.
- A CO ZA PROBLEM PODRZUCIĆ DO DZIADKÓW? Ano taki problem, że nie zawsze dziadkowie chcą, żeby im podrzucać dziecko. Czasami dziecko nie chce być podrzucone do dziadków. A czasami rodzice nie chcą zostawiać dziecka u dziadków z różnych powodów. Czasami logistyka nie pozwala, czasami inne tematy. Poza tym nie zawsze jest to takie proste. Zostawiasz dziecko a po godzinie jest telefon, że płacz i chce do mamy. Nie wspomnę już o dzieciach malutkich. Noworodkach i niemowlakach. One po prostu potrzebują rodziców. Ich nie powinno się od tak „podrzucać”.
- A NIE MOŻESZ ZABRAĆ JEJ/JEGO ZE SOBĄ? Nie, nie mogę. Nie wszędzie dziecko można zabrać. Zatłoczone, zadymione knajpy to zły pomysł. Tłumne imprezy też. Spędzanie czasu u znajomych gdy dziecko ma skok rozwojowy/kolkę/jest zmęczone/rozdrażnione to nie jest szczyt marzeń rodzica. Przebywanie w miejscach gdzie trudno zmienić pieluchę czy nakarmić nie jest zbyt komfortowe dla nikogo. Więc nie, nie mogę jej/jego zabrać ze sobą.
- WPADNIEMY DO WAS NA NOC, OK? POSIEDZIMY, POGADAMY… Nie. Nie posiedzimy i nie pogadamy. Nocowanie dla rozrywki nie jest dla nikogo przy małym dziecku fajne. Zwłaszcza jeśli mieszkanie jest małe, ciasne, jedna łazienka i kilkoro dorosłych kręcących się po mieszkaniu. Wszyscy chcą się wykąpać, zrobić kupę, umalować się, pogadać, zjeść śniadanie, wejść, wyjść, odebrać telefon, umyć ręce itd. A przy tym wszystkim gdzie dziecko? Znajomi robią stypę jak za studenckich czasów, nie wiedząc jakie to jest upierdliwie przy małym dziecku. Nie widzą problemu. Najlepiej zaprosić jeszcze ze dwie parki do 2-pokojowego mieszkania i kupić wódeczkę. Fajnie będzie. Uśpisz dziecko i pobalujemy do rana. A jak nie, to wy idźcie spać, a my w końcu zajmiemy się sobą. Dawno nie baraszkowaliśmy, bo nie mieszkamy razem, a u kogoś zawsze fajniej. Więc przenocujemy, ok?
- ZOBACZYSZ CO BĘDZIE JAK BĘDZIE STARSZEA Ty skąd wiesz? Masz swoje? Nie? Mhm. Aaaa widziałeś dzieci sąsiadów… To wiele by wyjaśniało. Dzięki za wskazówki.
- PRZESZKADZA CI BRZUSZEK? JA CODZIENNIE ĆWICZĘ Z MEL-B. SPRÓBUJ!Mogę już zwymiotować? Ja codziennie noszę 8 kg na rękach, przez kilka godzin. I schodzę z tymi 8 kg z czwartego piętra po schodach a potem w drugą stronę. Myśląc o rozłożeniu maty do ćwiczeń, już zastanawiam się w jakiej pozycji ułożyć się, żeby było mi wygodnie spać…
- WIDZIAŁAM SUPER SUKIENKĘ DLA CIEBIE! TAKA DOPASOWANA, Z SUWAKIEM Z TYŁU… NIE PRZESADZAJ! CZASEM LICZY SIĘ WYGLĄD A NIE WYGODA!Dopasowane sukienki, z suwakiem z tyłu to to co matki karmiące lubią najbardziej. Żeby wyjąć tego cyca, trzeba zdjąć całą sukienkę. Rewelacja. Do tego nie można chodzić w niej, a co dopiero kucać i schylać się do dziecka. Marzenie każdej matki.
- OGLĄDAŁAŚ WCZORAJ TEN FILM? O 22.00 NA TVN. REWELACJA!– Chciałam. Naprawdę chciałam. Ale dziecko się obudziło tuż przed filmem, a potem sama poszłam spać.
– Serio? Poszłaś spać o 22.00? O tej godzinie się nie śpi jeszcze!
– ….. - WPADNIJ DO MNIE NA NOC! MĄŻ SOBIE PORADZI W DOMU Z DZIEĆMI!
Pozostaje się tylko uśmiechnąć 🙂
Dodalibyście coś?