Wszyscy notorycznie się okłamujemy. Świetnie wyglądasz w tej sukience. Tak, nie przeszkadza mi, że dzwonisz dziesiąty raz w tej samej sprawie. Naprawdę rozumiem, że do niego wróciłaś. Ależ skąd! Nie mam do ciebie pretensji. Nie szkodzi, że nie dzwoniłeś! Nie, to nie moja sprawa, nie chcę się wtrącać.
Ile znasz kobiet, które zawsze są szczere? Odmawiają spotkania i wprost mówią: „nie chce mi się”, są niezadowolone: dają temu wyraz, mają żal, mówią to. Coś im się nie podoba, nie uśmiechają się. W internecie zalewamy się hejtem, w rzeczywistości często udajemy, że coś nam nie przeszkadza, kogoś lubimy, czegoś nie zauważamy.
Na osiedlu, na którym mieszkam od jakiegoś czasu krążył jeden temat. Rodzina spod piątki nie dba o swojego psa tak, jak należy.
Pies chodził na krótkiej smyczy, na co najwyżej dziesięciominutowe spacery, nie miał szans się wybiegać. Gdy próbował przywitać się z innym psami, opiekun odciągał go z całych sił twierdząc, że pies jest agresywny. Nie był! Ponieważ wokół mnie mieszkają sami psiarze, nie mogliśmy tego przeboleć. Jak tak można? Dlaczego oni nie pomyślą, że psa trzeba wybiegać? Czy sądzą, że jemu wystarczy chwila wokół bloku. Niby nie nasza sprawa. Ale czy na pewno nie nasza? W końcu jeśli biją dziecko reagujemy, dlaczego mamy nie reagować, jak ktoś nie zapewnia komfortu życia psu?
Każdy mówił, ale każdy po cichu
Niedawno wprowadziła się na nasze osiedla sąsiadka, kobieta torpeda, działaczka i obrończyni zwierząt, ale nie chodzi tylko o to. Nazwałabym tę kobietę chodzącą szczerością. Co w głowie, to na języku. Zauważyła, jak traktowany jest pies X i szybko zareagowała. Wynikła z tego wielka awantura i co się okazało? Że nagle nie ma nikogo, kto by ją poparł. „Bo to przecież nie nasza sprawa”. A przecież przed chwilą każdy z nas o tym mówił.
Albo inna sytuacja. Znajoma kolejny raz rozstaje się i wraca do pana Z. Grupa przyjaciół ją wspiera, pociesza, mówi, że idealnie, że odeszła od Z. Ale za chwilę ona do Z. wraca i znów ją wszyscy głaszczą po głowie. „Wspaniale, że z nim jesteś”, „Skoro tak czujesz”. Tylko jedna osoba z towarzystwa wprost powiedziała: „Nie będę na to patrzeć, zawsze jestem, ale nie będę przyjeżdżać, gdy jesteś z nim. Nie będę udawać, że go lubię”. Manipulacja? A może szczerość?
Zwykle wolimy tych, co nas klepią po plecach i mówią: „Nie przejmuj się, jest okej”. A szczere kobiety płacą wysoką ceną za to kim są. Bo nie owijają w bawełnę? Nie oszukują, nie ściemniają, nie uśmiechają się do wrogów.
Nie są miłymi dziewczynami
Jeśli sądzicie, że kobiety mogą mówić prawdę, a jednocześnie być postrzegane jako dobre, miłe, ciepłe, to się mylicie. Nie, kobieta, która mówi prawdę jest dziwna. Antypatyczna. Mało dyplomatyczna. Wyobrażacie sobie faceta, który milion razy analizuje co ma powiedzieć? Nie ma takich. Kobieta musi uważać.
Są sfrustrowane i na pewno zazdroszczą
Nie możemy powiedzieć, że byłybyśmy wdzięczne, gdyby to dziecko w restauracji tak nie krzyczało. Nie możemy wrzasnąć: „Niech to dziecko zamilknie”. Jeśli to robimy, to znak, że jesteśmy zazdrosne. Też chciałybyśmy mieć dziecko i szczęśliwą rodzinę.
Podobnie, jak chcemy być w stałym związku, dlatego mówimy koleżance mężatce, żeby przestała mężowi wszystko wybaczać.
Tak, to nie szczerość. To zazdrość!
Mają złośliwy charakter
Mojego męża zaczepił sąsiad od psa X. „Ona ma złośliwy charakter” oznajmił. (To o sąsiadce aktywistce). Pewnie. Jeśli kobieta jest szczera ma złośliwy charakter. To jest pewne.
Nikt ich nie chce w towarzystwie
Bo po co psuć sobie humor? Po co mieć koleżankę, która wprost mówi, że w tej sukience nie wyglądasz dobrze albo przeginasz z alkoholem? Po co słyszeć, że w sumie mogłabyś pracować więcej, a twoje dziecko tak, rzeczywiście, wymaga konsultacji u specjalisty.
Tylko to właśnie te szczere kobiety są w stanie nas zmienić. I zmienić rzeczywistość. Choćby moja sąsiadka aktywistka. Rodzina od psa trzymanego na krótkiej smyczy, nagle zmieniła swoje postępowanie. Skończyły się krótkie przechadzki wokół bloku, zwierzak chodzi na długie spacery. Inna szczera nie głaskała przyjaciółki, która „niszczyła sobie życie” alkoholem i narkotykami. I całe szczęście, bo przyjaciółka poszła na odwyk i dziś wszystko z nią dobrze. Czy moglibyśmy się zmieniać, nie wiedząc, co mamy zmienić i co innym w nas przeszkadza?
I nie, nie chodzi o toksyczną krytykę, ale o zwykłą szczerość. Pytasz i ktoś ci odpowiada, co naprawdę myśli, a nie owija w bawełnę, czy uroczo się uśmiecha. My już, oczywiście, możemy zrobić z tym, co chcemy…Ale przynajmniej mamy szansę poznać czyjąś prawdziwą opinię.