– Babcia. Często najważniejsza kobieta w naszym życiu. Daje czułość, troskę, siłę. Wspiera i uczy dystansu. To ta dobra wersja. Bo zdarzają się babcie, które nie potrafią nas kochać albo rywalizują o naszą miłość z matką – mówi Marlena Kazoń, psycholog i psychoterapeutka.
Babcia w naszej rodzinie to..?
Często kobieta, która jest autorytetem, to od niej uczymy się określonych zwyczajów, tradycji, od niej czerpiemy różne przekonania. Bywa, że ma więcej mocy niż mama, wtedy staje się dla nas matką zastępczą.
Babcie często spełniają się w wychowywaniu swoich wnuków, bo mają świadomość, ile nie dały swoim dzieciom. To dla nich szansa, by zawrócić historię– dać innemu dziecku opiekę, uwagę, czułość, troskę, zrekompensować braki.
Mam dużo pacjentek, które miały kiepskie relacje z rodzicami, a z dziadkami dobre. „Jak to możliwe, że moja matka taka jest skoro babcia jest taka kochana. Skąd jej poranienie?” zastanawiają się. Tyle, że my się zmieniamy w ciągu całego życia, dojrzewamy, inną świadomość ma trzydziestolatka, inną sześćdziesięciolatka. Więc ta „cudowność” babć może być wynikiem doświadczenia, samoświadomości, zmiany. Nawet potrzebą uspokojenia swoich wyrzutów sumienia.
Matka gada na babcię, złości się, opowiada okropne wydarzenia z przeszłości, wnuczka ma więc niespójny obraz babci…
Tak, to częste. Mama mówi: „Babcia mi na nic nie pozwalała”, a nam pozwala na wszystko. Ale to jest tylko dowód, że całe życie się rozwijamy. Dla wnuczki to może być komunikat: każdy ma szansę na zmianę, jesteśmy różni w różnych relacjach.
I wtedy ta babcia może dać nam moc, stać się wzorem do naśladowania. Ile moich pacjentek mówi o tęsknocie: chciałabym zjeść zupę taką, jak robiła babcia, chciałabym znów się do niej przytulić, zobaczyć jej radość. Wielu z nas to właśnie od babci dostało tę bezwarunkową miłość.
Co jeszcze możemy od nich wziąć dobrego?
Często są dla nas przykładem niepoddawania się, choć jeśli niepoddawanie się polegało na trwaniu przy mężu alkoholiku, to nie jest akurat wzór do naśladowania. Ale gdy przeżyła wojnę, biedę, a mimo to wykształciła się – to już jest komunikat ważny dla kobiety: „Zawsze można sobie poradzić”. Dalej jest umiejętność ogarnięcia domu mimo małych pieniędzy, determinacja, zaradność, czasem fascynująca zdolność opowiadania, poczucie stylu, gotowanie, jeśli to lubimy. Wszystkie te rzeczy, które rozluźniają takie, jak szycie, czy pranie. Choć wiele kobiet mówi mi też, że ich babcia była inna. Właśnie nie żyła, jak wszyscy, była niezależna– ale to też może dać nam siłę. Mam pacjentkę, której babcia prowadziła kilka sklepów, dziś sama prowadzi biznesy. Nauczyła się od babci niezależności, ryzykowania, stawiania na siebie i przekonania, że zawsze znajdą się pieniądze.
Wiele z nas czerpie od babci dystans, a gdy miałyśmy to szczęście, ze dziadkowie byli szczęśliwym małżeństwem, uczymy się też budowania relacji, pokonywania kryzysów. To jest siła w tych czasach, choć jeszcze raz powtórzę, że nie chodzi o to, żeby trwać przy złym partnerze. Bardziej o zrozumienie, że miłość jest różna, ma swoje wzloty, upadki, związek się zmienia.
Ciemna strona babć?
Mnóstwo babć, które nie sprawdziły się w relacji matka – córka, chcą się sprawdzić z wnuczkami jako zastępcze matki. Zdarza się, że słyszę, że niektóre babcie każą do siebie mówić „mamo”, oceniają swoją córkę czy syna, że źle wychowują. Czyli tak naprawdę wychowują swoje dorosłe dzieci. Jedna z pacjentek opowiadała mi, że jej babcia staje zawsze po stronie wnuczek, wtrąca się, wprost mówi: „jesteś złą matką”. Gdy córka zwróciła jej uwagę, stwierdziła: „Robię to dla wnuczek!”. A to nie była sytuacja przemocy, czy inna, w której jej interwencja byłaby uzasadniona. I nie robiła tego dla wnuczek, ale przeciw córce. To jest uzurpowanie sobie prawa do bycia mamą, a to wprowadza ogromny systemowy chaos. Wnuczka wtedy de facto nie wie, kto jest autorytetem, kto mówi prawdę, od kogo ma się uczyć, co ma od kogo wziąć, ma konflikt lojalnościowy, przy mamie nie może pokazywać, że zależy jej na babci, przy babci, że zależy jej na mamie.
Babcia powinna znać swoje miejsce?
W jakimś sensie tak, choć lepiej zabrzmi: rozumieć swoją rolę. Jeśli już chce ocenić metody wychowawcze córki, niech robi to w cztery oczy, bo inaczej podważa jej autorytet. Zasada jest taka– matka daje córce, córka bierze, potem babcia daje córce, córka bierze i oddaje swojej córce.
Znam historię, gdy babcia przez całe życie adorowała jedną wnuczkę, resztę wnuków ignorowała
Tak, to też częste historie. Niektóre wolą bardziej dzieci córki niż syna, bo wolały bardziej córkę niż syna albo odwrotnie. Zdarza się, że jedna wnuczka jest do babci bardziej podobna i to ona jest tą wybranką, babcia wspiera ją np. finansowo, a potem zapisuje cały spadek, czym powoduje awantury i walki w rodzinie. Z jednej strony niby wyróżnienie, a tak naprawdę ogromne obciążenie, takie zachowanie babci generuje niechęć reszty rodziny. Wyróżniona czuje się winna, oceniana. To potem przenosi w swoje dorosłe życie. Jeśli byłyśmy tymi ignorowanymi, spada nam samoocena, poczucie własnej wartości, też mamy do przerobienia ważne lekcje, na przykład to, że to nie była nasza wina. Wojciech Pisula, psycholog ewolucyjny, który badał te relacje, twierdził, że babcia i dziadek zawsze bardziej kochają dzieci swojej córki, niż syna. Twierdził też, że większą szansę na miłość dziadków ma pierwszy wnuk, czy wnuczka.