Spotkanie I – Żyć i odchudzać się trzeba umieć 😉
W życiu każdej kobiety przychodzi taki moment, kiedy codzienne spojrzenie w lustro – uwiera. I nikt mi nie wmówi, że brakuje mi pewności siebie, że pewnie mam kryzys tożsamości, że nie wierzę w siebie i mam poczucie niskiej wartości. O, zdziwiłybyście się jaka jestem „do przodu” – towarzyska, z poczuciem humoru, a i z zasobami intelektualnymi wszystko w porządku, wręcz – idealna na tindera. I tam byłam przez chwilę. Moje przyjaciółki zadbały o mój profil ale chyba algorytm zidentyfikował mnie po opisie, w którym za dużo było „starczych słów”: stara dusza, stare płyty, stare książki więc propozycje panów do zmeczowania przez pierwszy tydzień wprawiały mnie w osłupienie, w drugi – w totalny rechot, a trzeciego już na tyle wkur.., że profil usunęłam.
Ale wróćmy do lustra. Popatrzyłam i pomyślałam o sobie wtedy pierwszy raz – z refleksją. Wyjaśniam, że refleksja jest wtedy, kiedy do mózgu dociera impuls, który każe popatrzeć na wszystko, co do tej pory robimy z boku, okiem obcego i kompletnie do góry nogami. Tak więc mnie się dzisiaj to przydarzyło. Popatrzyłam w lustro na siebie z refleksją, która brzmiała mniej więcej – weź się za siebie albo zgiń!
Oczywiście żyjcie jak chcecie, radujcie się czym popadnie ale moje drogie prawda jest jedna i trzeba ją wziąć na klatę. A i odchudzać się też trzeba umieć. Nie, nie jestem teraz najmądrzejsza, kopiuje z maila od koleżanki:
- cukier to twoja śmierć;
- soki warzywne zamiast z owoców;
- zaprzyjaźnij się z ksylitolem lub stewią;
- odłóż chlebek i bułeczki dla dzieci;
- nie przemycaj chińskich zupek do kuchni, tylko dlatego, że przypominają Ci studia…
Dlatego zdałam sobie sprawę, że idealnym rozwiązaniem będzie jednak zamówienie diety pudełkowej, bo jak mówi moja babcia – „nie ma co się kopać z koniem”.
A że nie mam czasu na łażenie po wyszukiwarkach, googlowaniu diet, z nieba spadła mi – dietly.pl
Matko, ja tam znalazłam wszystkie diety w jednym miejscu! Czarno na białym! I tak, przyznaję, technicznie jestem dosyć oporna ale z ogromną ulgą odkryłam takie udogodnienia jak świetnie skonfigurowany filtr do wyszukiwania, ponieważ w minutę ogarnęłam swoje potrzeby związane z: rodzajem diety, czasem dostawy, podejrzałam menu, przedziały cenowe. Eureka!
W panelu Klienta mam dostęp do absolutnie wszystkich moich aktywności, zmian terminów dostaw, nawet adresów dostarczenia diety! A że wolę korzystać z aplikacji w telefonie – to robię wszystko w Panel Dietly.
Nie wiem jak mogłam żyć do tej pory bez tej wiedzy i bez tak wygodnego rozwiązania. Zamówiłam sobie semi-wegę, bo uważam, że mój organizm nie dźwignąłby tak drastycznych zmian, chociaż przyznaję porównywarka diet jest mega i wege kusiło. Najważniejsze jednak to adekwatna ocena do rzeczywistości – i jak miałabym podjadać, to po co się męczyć.
W takich chwilach trzeba być ze sobą szczerym. A prawda jest taka, że ten wynalazek, to warto przetestować i sprawdzić. Ja już po tygodniu stosowania diety, waga lekko drgnęła, ale tym razem nie odpuszczę… A że wybrane 1500 kalorii nawet nie czuć, przy tak różnorodnych posiłkach, to i motywacji nie brak!
Pamiętnik prowadzi Agnieszka Żukowska