Go to content

Uzdrawiająca moc miłości. Jak dobry związek może cię uwolnić cię od złej przeszłości

Fot. Pexels / Freestokcs / CC0 Public Domain

Dobry związek lub udane małżeństwo, mogą skutecznie nas ocalić, uratować przed demonami przeszłości. W relacji opartej na szczerym uczuciu i wzajemnej akceptacji tkwi olbrzymi potencjał. Tak wielu z nas dorasta w rodzinach dysfunkcyjnych. Są tacy, którzy zmagali się alkoholizmem rodziców, czy ich uzależnieniami innego typu. Są tacy, których wychowywano „na chłodno” bez ciepła, bez komunikacji, bez czułych, pokrzepiających słów i  dotyku. Są wreszcie tacy, którzy doświadczyli fizycznej lub słownej przemocy, manipulacji i nieustannej kontroli. Wyszliśmy  z tych rodzin poranieni, poszarpani. I nie do końca potrafiący odnaleźć się w relacji z drugim człowiekiem.

Wyobraź sobie taką sytuację (a może wcale nie musisz jej sobie wyobrażać, bo przeżyłaś ją na własnej skórze): masz dwadzieścia kilka lat, spotykasz kogoś, zakochujesz się. Choć nadal czujesz się niepewnie stawiając życiowe kroki w dorosłym życiu, wchodzisz w ten związek w nadziei, że wreszcie będzie inaczej niż zwykle.

Etap pierwszy: KONSTERNACJA

Jesteś właśnie taką, poranioną przeszłością osobą. Przeżyłaś coś, co pozostawiło w tobie głębokie blizny, wiele bólu i mnóstwo strachu. Ciągle nie możesz uwierzyć, że on cię kocha. I za co właściwie? W sytuacji konfliktowej, kiedy zdarzy mu się podnieść głos – zamierasz. Jesteś znów tą małą, czteroletnią dziewczynką, przerażoną, zamkniętą w sobie, nie sposób się teraz z tobą porozumieć. Panicznie boisz się tego krzyku, bo przywołuje on najgorsze wspomnienia z dzieciństwa. To się zdarza setki razy, w ciągu pierwszych dwóch lat waszego związku, potem małżeństwa. Twój partner nie wie co właściwie się z tobą dzieje. Nie tłumaczysz, zostawiasz go z emocjami, w poczuciu osamotnienia i rozpaczy. Tu mógłby nastąpić początek końca tego związku. Gdyby nie to, że…

Etap drugi: PRAWDA

Jego miłość jest prawdziwa. Mimo, że nie rozumie, co właściwie się z tobą dzieje, okazuje ci wsparcie, czułość i akceptację. Nie odchodzi, ZAUWAŻA, że masz problem. Zaczyna szukać rozwiązań.

W miarę jak twoje zaufanie i wasze wspólne zaangażowanie w tę relację rośnie, zbliżacie się do siebie coraz mocniej. Nadchodzi moment prawdy, w którym mówisz mu o wydarzeniach z twojego życia, które ukształtowały cię w taki, a nie inny sposób. Zaczynasz też odnosić je do waszej relacji, mówić jak się w niej czujesz, gdy z zupełnie błahych powodów wpadasz w otchłań rozpaczy. Jesteś wtedy znów małą, delikatną dziewczynką. Spadasz do głębokiej, ciemnej studni. Jesteś przerażona. Jesteś tak zrozpaczona, że nawet nie krzyczysz o pomoc. Nie wierzysz, że ktokolwiek przyjdzie uratować cię z tej studni.

Etap trzeci: POMOC

On prosi cię tylko o jedną rzecz: obiecaj mu, że kiedy następnym razem znajdziesz się na dnie twojej studni, zawołasz go, poprosisz o pomoc, nie zamkniesz się do końca, szczelnie w swojej skorupce, by na nowo, w samotności przeżywać swój ból z przeszłości.

Przez chwilę jeszcze cierpisz w milczeniu, by ostatecznie zdecydować się na ten przełomowy krok.

Nie jest ci łatwo, ale kiedy zjawia się on, czujesz natychmiastową ulgę. Pierwszy raz w życiu czujesz, że nie jesteś sama. Jest ci dziwnie, inaczej niż kiedykolwiek. Zaczynasz oddychać, zaczynasz żyć. Najpierw jeszcze nieporadnie, potem powoli coraz bardziej teraźniejszością niż przeszłością.

Etap czwarty: AKCEPTACJA I STABILIZACJA

Stajesz się silniejsza i zaczynasz wierzyć w to, że zasługujesz na ratunek. Z biegiem czasu, z powtarzalnością tej sytuacji, uczysz się, że nie jesteś już sama. A wtedy wydarza się cud. Powoli odnajdujesz w sobie siłę, by samej wydostać się ze swojej studni. Wiesz już, jak się uspokoić bez jego pomocy i obecności. Świadomie pozwalasz innym, by cię kochali. Może decydujesz się na pomoc terapeuty?

W trudnej przeszłości odnajdujesz wartość: masz w sobie dużo empatii i zrozumienia dla rzeczy i sytuacji, których inni nie rozumieją. Być może sama umiałabyś uratować kogoś innego.

Jak uzdrowiła cię miłość:

– wyciągnęła do ciebie rękę, gdy znajdowałaś się na dnie rozpaczy,

– dała ci wsparcie, które uwolniło cię od ograniczających przekonań o twojej niskiej wartości,

–  zmobilizowała do pracy nad negatywnym obrazem samej siebie, z którym borykałąś się od lat.

Twoje życie już prawie przypomina tego, które miałaś dawniej.

Proces  uzdrowienia zaczyna się w momencie, w którym zaczynasz wierzyć,  że masz je w zasięgu ręki. Gdy masz takie przekonanie, zaczynasz wypróbowywać różne nowe schematy zupełnie inne niż te, w których tkwiłaś od lat, a które trzymały cię jak zakładnika w twojej przeszłości.

Miłość drugiego człowieka, szczera i bezwarunkowa może nas uratować. Warunkiem jest wzajemna szczerość, nie wolno nam udawać, że studnia rozpaczy nie istnieje.