Go to content

Przestań się wstydzić, te fantazje są zupełnie normalne (nawet w związku)

Fot. iStock/igor_kell

Wszyscy fantazjujemy. Różnica polega na tym, że jedni mówią o tym otwarcie i swoje pragnienia wcielają w życie, a drudzy biją się z myślami typu „czy ze mną aby na pewno wszystko w porządku”, „przecież jestem w związku, który mnie uszczęśliwia, więc nie powinnam mieć takich fantazji”. „Takich”, czyli jakich? Które fantazje są zupełnie normalne, nawet jeśli jesteś w stałym związku?

Bycie zdominowaną

Marzymy o tym niemal od zawsze, choć głośno zaczęłyśmy o tym mówić dopiero wtedy, gdy na rynku pojawiła się książka „50 twarzy Greya”. W końcu ktoś w jasny i przystępny sposób uświadomił kobietom, czego pragną. Co więcej, wreszcie mamy odwagę, by te nasze fantazje realizować.

Przejmowanie kontroli

Nie tylko pragniemy być zdominowane, ale też chcemy od czasu do czasu dominować. I wcale nie musi chodzić o klasyczne sado-maso (choć może i to też jest ok!), a jedynie o kontrolę tego, co i jak robi partner. Wydawanie poleceń jest naprawdę szalenie pociągające.

Seks w romantycznym lub nietypowym miejscu

Nie myślałaś kiedyś o tym, by wynająć hotelowy pokój tylko po to, by uprawiać z facetem seks, wziąć kąpiel w wielkiej wannie i wyspać się w wygodnym łóżku? Mowa o hotelu, który znajduje się w twoim mieście. Żaden wyjazd, po prostu szalona noc? Wiele z nas o tym marzy. O seksie w miejscu publicznym też.

Seks z nieznajomym

Jest coś podniecającego w seksie z przypadkową osobą. Bez zadawania zbędnych pytań, bez poznawania czyichś przyzwyczajeń i upodobań. Czysty seks i zero zobowiązań. Taka fantazja wcale nie świadczy o tym, że chodzi ci po głowie zdrada.

Odgrywanie ról

Seksowna pielęgniarka, stanowcza pani mecenas, a może służąca? Nie ma w tym nic zdrożnego. Nawet jeśli chciałabyś wcielić się w rolę pani na telefon, a po wszystkim twój partner miałby odpalić ci kilka stówek, to dlaczego nie?

Przestań się wstydzić, życie jest za krótkie. Jedyne, co cię ogranicza, to wyobraźnia i obawa, że się wygłupisz.


 

Źródło: Allure