Go to content

Masturbowałam się codziennie przez tydzień. Co mi to dało?

Fot. iStock/kicsiicsi

Przypomniał mi się pewien eksperyment, który w zaciszu własnego domu przeprowadziłam kilka miesięcy temu – jak wpłynie na moje ciało i umysł codzienna masturbacja. Dla panów z pewnością nie będzie to żaden wyczyn. Jednak my, kobiety, onanizujemy się zdecydowanie rzadziej niż oni.

Jestem żoną, matką, pracownicą na pełen etat. Bywam zmęczona, poirytowana i zestresowana. Chyba to ostatnie sprawiło, że której soboty zamknęłam się w łazience, gdy między moimi dzieciakami rozpętał się armagedon. Kłótnie o zabawki, o wybór bajki. Mąż na zakupach, znikąd pomocy. Rozdzieliłam towarzystwo i poszłam pod prysznic.

Sobota

Bardzo potrzebować zrzucić z siebie całe napięcie. Tak się zaczęło. Ciepła woda, zaparowane szyby, wspomnienia, co kilka lat temu robiliśmy wspólnie pod tym prysznicem. A potem… potem to już zachowałam się jak nastolatka, która w odosobnieniu uczy się swojego ciała i jego reakcji. Wyszłam odprężona i zrelaksowana. Mąż, po powrocie z zakupów, kilka razy pytał mnie, skąd ten dobry humor. Nie mówiłam. Ale wtedy pomyślałam sobie, że będę się masturbować przez cały tydzień.

Niedziela

Tego dnia poczekałam aż do wieczora. Dzieci poszły spać, a ja położyłam się do łóżka jeszcze przed mężem. Masturbowałam się po cichu, pod kołdrą, przy zamkniętych drzwiach. Wstałam jeszcze na chwilę, żeby go pocałować i życzyć dobrej nocy. Oglądał telewizję. Powiedział, że dziwnie się zachowuję.

Poniedziałek

W tygodniu było już trudniej. Napięty dzień, dzieciaki do szkoły, my do pracy. Problem w tym, że od rana byłam podniecona. Gdzieś tam przez głowę przeleciało mi, żeby powiedzieć o tym mężowi. Zamiast tego powtórzyłam sobotni scenariusz. Doszłam zdecydowanie szybciej, niż za pierwszym razem.

Wtorek

Ten dzień rozpoczęliśmy od kłótni, kto wieczorem zrobi zakupy, a kto odbierze dzieci z zajęć. Standard. Choć muszę przyznać, że przejęłam się tym mniej, niż zazwyczaj. Chyba zaczynałam już odczuwać skutki mojego eksperymentu. We wtorek musiałam zaczekać do wieczora. Po przyjściu z pracy nie przebrałam się w domowe ubrania, co wzbudziło zainteresowanie męża. Czułam się wyjątkowo atrakcyjna. Chciał się ze mną kochać, ale zbyłam go zmęczeniem. Masturbowałam się w sypialni, szybko, na stojąco, w wyjątkowo seksownej bieliźnie, którą tego dnia założyłam.

Środa

W środę obudziła mnie jego erekcja. Było jeszcze ciemno, przytulał się. Szeptał mi do ucha, że ostatnio jestem jakaś inna, że bardzo go podniecam. Chciał się kochać, a ja chciałam dalej realizować swój eksperyment. Zaproponowałam, żebyśmy razem się masturbowało. Naprzeciwko siebie, leżąc na dwóch krańcach łóżka. Przystał na to. Chyba nigdy nie zapomnę, w jaki sposób patrzył na mnie w tamtej chwili. Klasycznego seksu nie było. Orgazm? Potężny.

Czwartek

Myślałam, że nic z mojego planu nie wyjdzie, ponieważ od rana potwornie bolała mnie głowa. Tabletki niewiele pomagały, więc po powrocie do domu chciałam tylko się położyć. Tyle się mówi o korzyściach dla zdrowia, płynących z seksu, że mimo gorszego samopoczucia postanowiłam się onanizować. Tym razem przy użyciu wibratora, żebym nie musiała zbytnio się gimnastykować. Ból głowy nie minął ot tak, ale orgazm pozwolił mi zasnąć. Po godzinie wstałam w zdecydowanie lepszej formie. Czy to kwestia masturbacji? Sądzę, że tak.

Piątek

Coś w tym jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. W piątek po prostu chciałam się kochać z mężem. Brakowało mi go i od rana chodziłam podniecona. Wieczorem powiedziałam mu o moim eksperymencie. Trochę się dąsał, że masturbowałam się w tajemnicy. Zaproponował, żebym zrobiła to teraz, a on popatrzy. Byłam zawstydzona jak nastolatka, choć robiliśmy już razem w łóżku o wiele bardziej sprośne rzeczy. Poczekał, aż dojdę i wtedy we mnie wszedł. Szybko zaliczyłam drugi orgazm.

Teraz pewnie zastanawiasz się, co mi dał ten cały eksperyment? Liczysz na jakieś spektakularne wnioski? Czy dużo się zmieniło? I tak, i nie. Po pierwsze, już rozumiem facetów, którzy masturbują się codziennie. Nie chodzi tu bowiem tylko o zredukowanie napięcia seksualnego. Chodzi o relaks, bycie samemu ze sobą i dawanie sobie przyjemności – szybko, wolno, jak chcesz. Może zabrzmi to śmiesznie, ale czułam się zdecydowanie atrakcyjniejszą kobietą, miałam większą ochotę na seks z mężem i widziałam też, że patrzy on patrzy na mnie w inny sposób.

Czy kontynuuję? Tak, ale już nie z zachowaniem takiej systematyczności. I choć zawsze miałam naprawdę dobry seks, teraz jest jeszcze lepszy.

Polecam, wypróbuj. Co masz do stracenia?