Go to content

Gotowi na radosne pieprzenie o seksie?

fot. Strelciuc Dumitru/iStock

Jestem Seks Mentorką, na co dzień prowadzę Pikantną Edukację w mediach społecznościowych, obserwuje mnie, i prowadzi ze mną dialog, ćwierć miliona Polaków. W sieci jest ponad 300 moich darmowych nagrań video oraz sporo tekstów, sam zobacz i oceń jak pracuję – zachęca Monika Willemi, autorka książki „Sezon na drwala”.

O seksie Polaków z Moniką Willemi rozmawia Agnieszka Grün-Kierzkowska.

A.G-K: Może na początek opowiesz nam, czy w Polsce potrafimy swobodnie rozmawiać o seksie?

M.W Moją życiową misją jest sprawienie, abyśmy zaczęli swobodnie rozmawiać! Bo niestety nadal tego nie robimy. My żartujemy na temat seksu, rubasznie, często seksistowsko. Nie potrafimy rozmawiać na serio, z wdziękiem, z troską o drugiego człowieka. Jeśli już poruszamy tematykę seksualności, to traktujemy ją dosadnie i stereotypowo: bo kobiety
zawsze odmawiają, bo faceci zawsze mogą, szerzymy mity, które już dawno nie są prawdziwe. I najczęściej robimy to podczas spotkań towarzyskich, w gronie znajomych osób, traktując seks jak świetny temat do dowcipów. Brakuje nam słów do rozmów o seksie, bo jako dzieci nie jesteśmy uczeni, jak nazywają się części ciała np. podczas kąpieli, co byłoby
naturalne i prawidłowe. U nas nadal pokutują “kwiatuszki”, “kaczuszki”, albo wulgaryzmy. Nie rozmawiamy, ponieważ nie mamy podstawowego narzędzia w komunikacji o seksualności, jakim jest język.

Podobno Polacy są zadowoleni ze swojego życia seksualnego, zgodzisz się z tą tezą? 

Mam spory dysonans w tej kwestii. Patrząc na badania prof. Izdebskiego, które są cyklicznie powtarzane, czytając komentarze w mediach społecznościowych, przysłuchując się rozmowom znajomych, mogłabym stwierdzić, że są zadowoleni. Ale prowadząc grupę w sieci, która liczy ponad 8 tys. członków, gdzie ludzie rozmawiają ze sobą szczerze o seksie, słyszę, że tego seksu w ich życiu jest za mało, albo jest kiepskiej jakości. Nie dostarcza im radości i satysfakcji, często nawet jest powodem frustracji. Odnosząc się do tych prawdziwych komentarzy, opartych na doświadczeniach z życia, widzę, że ten obraz podawany w statystykach nie jest spójny z rzeczywistością. W zamkniętej grupie, gdy czujemy się swobodnie i bezpiecznie, nikogo nie udajemy i jesteśmy szczerzy. I już sama nie wiem, która wersja jest prawdziwa. 

Skąd zatem rozczarowanie seksem u coraz młodszych ludzi?

Współcześni młodzi ludzie nie traktują seksu, jak jeszcze robili to aktualni 40/50-latkowie. Dla pokolenia ich rodziców seks był fajny, ciekawy, mieli na niego ochotę i czas. Jeszcze trzydziestoparolatkowie, choć już planują seks w kalendarzach, potrafią go docenić. Młodzi ludzie, zatopieni w Internecie, są przebodźcowani. Brak im cierpliwości, oczekują natychmiastowych efektów, szybko się nudzą.

A seksualność wymaga czasu, atencji, akceptacji. Kiedy lądują w sypialni, są rozczarowani, okazuje się, że Internet jest dla nich ciekawszy od zbliżenia. Tak jest na początku ich przygody z seksem. Gdy jednak odkryją w tym radość, przejdą z wirtualnego świata do prawdziwego, ich seks jest bardziej świadomy i satysfakcjonujący. Ich seks bywa o niebo lepszy od seksu rodziców, bo młode kobiety mówią wprost, co im nie pasuję lub jak lubią i potrafią jasno komunikować o swoich potrzebach. 

Czyli zdradź nam, Ty “naprawiasz” pary czy ich seks?

Wychodzę z założenia, że seks to relacja. Jeśli nie ma fajnej relacji, gdy para “przestaje się lubić”, nie ma mowy o dobrym seksie. Uczę ludzi rozmawiać ze sobą. Gdy para zacznie rozmawiać, naprawia relację, co ma przełożenie również na zbliżenie. Seks to jest rodzaj rozmowy, gdy porozumiewamy się językiem ciała. I super jest, gdy się dogadujemy. Wtedy
mamy do czynienia z satysfakcjonującym seksem.

Kto kogo powinien obdarowywać w związku? Czy w relacji seksualnej jest miejsce na równouprawnienie?

W seksie musimy być egoistami, jeśli chcemy doświadczyć prawdziwej przyjemności i spełnienia. Jeżeli chcemy mieć orgazmy, musimy nastawić się na czerpanie, zapomnieć o wszystkim wokół, wyluzować się. Zabieramy ten kawałek tortu dla siebie, nasycamy się i dopiero wtedy możemy otworzyć się na drugą stronę. To następuje naprzemiennie, ciężko
jest “brać i dawać” w seksie równocześnie. Wtedy nie osiąga się pełni, albo jesteśmy skupieni na sobie, albo na partnerze.

Równouprawnienie polega na tym, że obie strony mają takie samo prawo do przyjemności. Ale nie w tym samym czasie. Wspólne szczytowania oczywiście się zdarzają, ale nie są tak częste jak filmach czy powieściach erotycznych.

A jakie masz podejście do fantazji erotycznych, warto fantazjować w seksie? A jeśli dotkniemy tym partnera i sprawimy, że czuje się “zdradzony”?

Fantazjować warto, ale niekoniecznie musimy o tym mówić lub to wdrażać w relacji intymnej. Myśli erotyczne nie oznaczają wcale, że chcielibyśmy dokładnie to samo przeżyć. To dotyczy szczególnie brutalnych i drastycznych wyobrażeń. Fantazje są w naszej głowie, oddziałują na nasze ciało i mamy nad nimi cały czas kontrolę. Gdy spróbujemy przenieść je 1:1, w
rzeczywistości może się okazać, że tak naprawdę boimy się tej sytuacji, to może być dla nas mocno stresujące przeżycie i zamiast przyjemności przynieść rozczarowanie. Fantazje mogą pokazywać nasze ukryte pragnienia, jednak ich głównym zadaniem jest rozbudzenie apetytu na seks.

Jak sądzisz, filmy pornograficzne mają walor edukacyjny?

Jasne, że tak. Pod warunkiem, że pamiętamy o tym, że to jest jednak film, z całym zapleczem filmowych sztuczek. Warto zainspirować się ciekawą pozycją, odtworzyć interesującą scenę, ale przyjmować jednak te treści świadomie. Aktorzy w takich filmach często stosują środki podtrzymujące erekcję, sceny filmowe są powtarzane wiele razy, a reakcje bohaterów nie są naturalne, lecz zaplanowane w scenariuszu. Filmy pornograficzne są bardzo pomocne w uzyskaniu efektu podniecenia, zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Jeśli dla obojga partnerów to jest ok, wspólne oglądanie filmu może być wielką przyjemnością i dobrym początkiem aktu.

Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz…” Co zrobić, aby odmowa seksu nie psuła relacji?

Należy być szczerym i nie bać się odmowy. Zdarza się, że nawet pary mające naprawdę udany seks, odmawiają czasem partnerowi. I to trzeba jasno podkreślić, że odrzucają propozycję seksu, a nie partnera. A to  wielka różnica! Gdy nie mamy ochoty na seks, to nie oznacza wcale, że nie mamy ochoty na partnera. Możemy  być w złym nastroju, chorzy lub po prostu zmęczeni, odmowa w takiej sytuacji jest ok. 

Pytanie tylko, jak często są te “odmowy”? 

Bo seks jest potrzebny, zarówno mężczyźnie, jak i kobiecie. Nie można tak po prostu zabierać komuś możliwości zbliżenia. Trzeba rozmawiać o tym, co się dzieje w związku, dlaczego nie mamy nagle ochoty na seks, choć do tej pory wszystko było ok. Jeśli umawialiśmy się na partnerstwo z seksem, nie możemy nagle przez kilka miesięcy unikać seksu, nie informując drugiej osoby o przyczynach naszego zachowania. To jest nieuczciwe i psuje nawet najbardziej udaną relację.

Jak być uważnym na zmiany zachodzące w upodobaniach i potrzebach  seksualnych partnera? 

Przede wszystkim trzeba zaakceptować fakt, że jesteśmy różni. Kobiety i mężczyźni inaczej reagują na bodźce seksualne. U mężczyzn bardzo szybko widać ich podniecenie, pożądanie. Łatwo się zorientować, że mężczyzna ma ochotę na seks. Jego ciało wysyła sygnały – ma wzwód, jest napięty. I mężczyźni oczekują od kobiet takiej samej reakcji, szybkiej gotowości do zbliżenia. A kobieca seksualność potrzebuje czasu, aby się “obudzić”. To opiera się na atencji, zauważeniu i nie wystarczy przysłowiowe “złapanie za cycka”.

Intymność  buduje się bliskością, przytuleniem, masażem stóp, komplementem, wspólnym tańcem. Kobiety potrzebują więcej czasu, żeby ich ciało zrozumiało, że mają ochotę na seks. 

I problem często polega na “efekcie wymrożenia”, unikaniu seksu, zbyt szybkim odmawianiu, bez zastanowienia nad przyczyną odmowy.  Aby mieć ochotę na seks, kobieta powinna dosyć często go uprawiać. I to jest taki paradoks niestety. Kobiety poprzez odmowę  seksu działają na swoją niekorzyść, bo im częściej to robią, tym mniejszą mają ochotę na zbliżenie.
W pewnym momencie sądzą, że już nie potrzebują seksu, często robią uniki, a potem żałują, że nie rozmawiały o tym z partnerem, gdy rozpada się związek.

W relacji seksualnej bardzo ważna jest też szczerość. Jeśli coś przestało nam sprawiać przyjemność, koniecznie musimy o tym porozmawiać. Nie wolno utrzymywać partnera w przekonaniu, że jest super, udawać orgazmów itd. Nie należy się też obawiać reakcji partnera, choć rzeczywiście urażone ego może spowodować gniewną lub wręcz agresywną postawę. Trzeba zadać sobie pytanie, co gorsze – trudne udawanie czy złość partnera?!

Udawanie, to brak prawdziwej przyjemność, jak brak przyjemności to brak ochoty na seks, bo po co, skoro nie ma satysfakcji i robi się błędne koło. Bez rozmowy, para pozbawia się nieraz seksu na lata.

Czy można “zamrozić” swoją seksualność? Na jakiś czas zaniechać kontaktów, a potem wrócić do tego samego momentu relacji? 

Można, ale po co?! Ten powrót nie zawsze jest też taki prosty. W dobie tak zaawansowanych technologii, nawet będąc daleko od siebie możemy sprawić, że poczujemy się bardzo blisko. Samo-miłość, różne gadżety erotyczne, zabawki dla dorosłych mogą nam pomóc w tym czasie utrzymać dobrą relację emocjonalną i seksualną. Nie powinniśmy się zamrażać, na
odległość też możemy skutecznie sprawiać sobie wzajemną przyjemność. Można to robić przy użyciu telefonu, gdy partner “steruje” naszą  zabawką lub video rozmowy. Zachowanie relacji seksualnej ma wpływ na jakość naszego życia, na głębokość więzi, ale i na zdrowie, szczególnie u mężczyzn.

Jak mówią wyniki badań, mężczyźni powinni mieć 21 ejakulacji w miesiącu, żeby nie mieć np. raka prostaty, aby dobrze funkcjonować. Nie wszystkie jednak muszą być przeżywane w obecności partnerki, inne sposoby na rozładowanie napięcia seksualnego też będą skuteczne.

Czy retrospekcje pomagają w zbudowaniu na nowo dobrego seksu?

Bardzo pomaga pamięć o dobrych sytuacjach, w których czuliśmy się komfortowo i szczęśliwi. To może być konkretne miejsce, zapach, smak, dźwięk. Wracamy wspomnieniami do “dobrych momentów” i to nas wspiera w dobrej relacji seksualnej. Pamięć ciała może być naszym drogowskazem. Jeśli nie mamy takich wspomnień, możemy je zbudować i stworzyć pętlę wspomnień: wspólna kąpiel z pianką, dobre jedzenie z winem, zapach świecy. Te sytuacje będą przypominać dobre doznania i nastąpi efekt warunkowania – zaprogramowania na przyjemność w konkretnych okolicznościach.

Seks nie dzieje się spontanicznie, my nawet jak nie planujemy zbliżenia, to i tak uruchamiamy pewien zaprogramowany proces, tylko nam się wydaje, że to jest niekontrolowana sytuacja. 

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że po zdradzie można odbudować związek?

Szczerość w relacji jest mocnym fundamentem, ale należy pamiętać, że to osoba zdradzająca powinna przede wszystkim uporać się z tym problemem. Jeśli zdrada była jednorazowym  wypadkiem, należy się zastanowić, czy samo poinformowanie partnera ma sens? Czy przypadkiem nie spowoduje jedynie przerzucenia ciężaru odpowiedzialności? Mając świadomość popełnionego błędu, lepiej popracować nad swoim podejściem, rozpracować problem i zadbać o relację. To przyniesie więcej korzyści obu stronom i uratuje związek.   

Co według Ciebie oznacza stwierdzenie, że między partnerami jest chemia?

Z seksem jest jak z dobrym daniem. Jeśli gotujemy z dobrej jakości składników, danie smakuje nam bardziej. Im więcej się uczysz, dowiadujesz o sobie, swoich potrzebach – tym ten seks jest lepszy i bardziej satysfakcjonujący. Chemia jest wtedy, gdy ktoś się nam podoba, podnieca nas, zazwyczaj jest to na samym początku relacji. “Motyle w brzuchu”, które gdy ulecą, już nigdy nie wracają. Seksu można się nauczyć i można popracować nad dobrym seksem ta chemia nie raz bywa przereklamowana, a nie doceniamy wspólnego budowania i poznawania, obdarzania siebie nawzajem przyjemnościami.

Czy to prawda, że wieczorny seks zaczyna się już rano, tuż po przebudzeniu?

Jestem autorką edukacyjnych eBooków, polecam Wieczorny seks zaczyna się śniadaniem. Tłumaczę w nim, że dopasowanie w relacji trzeba pielęgnować piękną codziennością, miłym gestem, sms-em w ciągu dnia, dotykiem, czułością. Jeśli nie szanujemy się w innych sytuacjach, nie zwracamy na siebie uwagi , nie jesteśmy sobą zainteresowani, wieczorem w
relacji intymnej też się nie odnajdziemy. Codzienny kontakt, trzymanie za ręce, siedzenie obok siebie, całusy,  dotyk- wszystko po to, aby “zaiskrzyło” w nocy. Jeśli w codziennym życiu  jest emocjonalna Sahara, to w seksie też nie będzie ognia.

Jaka jest geneza kanału “Pikantna Edukacja”? Skąd ten odważny pomysł?

Od zawsze byłam zafascynowana seksem, ale nie tylko jako korzystająca z jego dobrodziejstw, ale przede wszystkim jako edukatorka. Kręcę filmy, często nawet “ostre”, żeby przełamywać  mity i schematy w tematyce seksualnej. Chcę pokazywać, że nie wszystkim, wszystko musi się podobać i pasować. Seks nie jest uniwersalny, w seksie schematy się nie sprawdzają! Jak doprowadziło się jedną partnerkę do orgazmu, to nie oznacza patentu na dobry seks, przy każdym partnerze uczymy się od nowa. “Pikantnym” tytułem chciałam pokazać, że tu będzie seks, a nie mogłam tego tak wprost zakomunikować w social mediach.

Czy dobrze odczytuję, że kontrowersyjnymi tytułami nagrań i ostrym językiem chcesz przyciągnąć uwagę widzów w celach edukacyjnych?

Na co dzień pomagam ludziom mieć lepszy seks prowadząc indywidualne konsultacje i mentoring. Stworzyłam też zamkniętą grupę na FB, gdzie codziennie prowadzimy mocne rozmowy o seksualności, fantazjach i preferencjach. Równocześnie dbamy o kulturę i akceptację dla inności, rozmawiamy tylko na forum bez krępujących prywatnych wiadomości. Filmami o “ostrych” tytułach chcę przykuć uwagę odbiorców, ale równocześnie sięgam po humorystyczne i proste określenia, chcąc być bliżej ludzi. Chcę, żeby mnie zrozumieli i odebrali przekaz edukacyjny. Chcę nauczyć ich “języka seksu”, bo zależy mi na poprawie
jakości życia seksualnego w społeczeństwie. Moją misją jest prosty przekaz w komunikacji o seksualności, a nie język seksuologiczno-medyczny stosowany przez autorytety z tej dziedziny. Zależy mi na użytecznym charakterze mojej działalności.

Wartością mojej pracy jest zbudowanie więzi z odbiorcami moich treści, gdy połączy nas zaufanie i przekonanie o
dobrych intencjach. Dlatego nie boję się bezpośredniej komunikacji, która czasem jest bliska granicy wulgarności, ale taka jest potrzeba moich rozmówców. Taki język jest im znany, jest im łatwiej tak się porozumiewać. Dzięki temu, jesteśmy bliżej siebie w tej naszej rozmowie, sekret tkwi w rozwiązaniu: prosto i z humorem o seksie!

Sezon na drwala” brzmi bardzo technicznie, opowiedz proszę o tym projekcie literackim, który nie jest ani podręcznikiem, ani też poradnikiem seksualnym, a odgrywa rolę edukacyjną.

Kobiety często rozbudzają się seksualnie czytając, wtedy też uprawiają samo-miłość. Chciałam, aby to mogły przenosić do sypialni. Aby książka odgrywała poniekąd rolę “gry wstępnej”. W powieści pokazuję  zarówno dobry seks, jak i ten nieudany,
niesatysfakcjonujący. Chodzi o autentyczność w przekazie, kobiety muszą wiedzieć, że nie zawsze się udaje osiągnąć rozkosz. Do spełnienia prowadzi długa droga samoświadomości, usłana różami, ale i kolcami. Mamy prawo się pogubić w tej drodze poznawania siebie. Ważne jest, żeby jednak dojść do celu, zdobywając cenne doświadczenia.

Moja powieść erotyczna ma rozbudzać kobiety, a po drugie pełnić rolę edukacyjno- terapeutyczną, wspierać kobiety poprzez pokazanie konkretnej historii. Następuje nawiązanie emocjonalnej relacji z bohaterką, szczególnie, gdy jej losy przypominają  ich życie… 

***

Monika Willemi, seks mentorka, po psychologii i seksuologii klinicznej. Prowadzi kanał “Pikantna Edukacja”, gdzie prosto i z humorem mówi o sprawach związanych z relacjami i seksem. Autorka “Wieczorny seks zaczyna się śniadaniem” i
“ Sezon na drwala”. Miłośniczka edukacji seksualnej, także dla rodziców, którzy nie wiedzą, jak rozmawiać z dziećmi o seksie, a zależy im na relacji w oparciu o zaufanie bez tematów tabu, na YouTube dostępny jest bezpłatny kurs dla rodziców “Kocham
Edukuję”.