Go to content

8 tekstów mężczyzn, za które czasami chcemy ich zabić

Fot.Istock/_IB_

Testują naszą cierpliwość, wprawiają w osłupienie, osłabiają, szokują. Bo jak – właściwie– można o to pytać? Osiem często używanych zdań, lekko i luźno. Jak gdyby nigdy nic. Jakby to Z NAMI było coś nie tak.

Ale o co ci chodzi?

Mistrz mistrzów. Przez mojego męża używane niemal jak przecinek.  Podniesiona brew, grymas zdziwienia na twarzy. A kysz, babo. Czemuż ty sobie tak życie komplikujesz? O co mi chodzi, gdy pytam o życie, o spóźnienie, brak telefonu, niezrobione zakupy. Hmm, o co mi chodzi? O nic, przecież, tak sobie tylko pytam głupio.

Przesadzasz

Oczywiście. Że też nie pomyślałam nigdy, że jestem po prostu zwykłą histeryczką.

Przesadzam, że jest bałagan. W końcu tu tylko wygląda jak po tornadzie, a mogłoby wyglądać jak po tornadzie, tajfunie i włamaniu. Nie wiem, czemu się czepiam. Przesadzam, w końcu pies mógł zjeść i stół, i krzesło, a obgryzł tylko kawałek komody. No i w łazience mogły pójść wszystkie uszczelki, a poszła tylko jedno i co tam, że to już pół roku. Naprawdę nie ma się czego czepiać.

Po co ci kolejna bluzka?

Hmm, zastanówmy się. Bo mam trzy na krzyż? Dobra, cztery. Dobra, pięć. I co za różnica. I tak mam za mało. Choć wiadomo, dla niego dużo. Zwinięte w kulkę kilka par gaci, dwa swetry, trzy bluzy– wciąż są mężczyźni, którym to wystarczy do życia.

A co ty dzisiaj robiłaś?

Ja? Czekaj, czekaj, rzeczywiście, chyba nic takiego. Wyszorowałam wannę, umywalkę, zlew, kuchenkę, fugi w kuchni i w łazience, odmroziłam lodówkę, ślady soku, starego mięsa i buraków, które już miałeś wyrzucić trzy dni temu, wyprałam 200 rzeczy, poprasowałam 100, okno na świat przemyłam, asystowałam twemu dziecku: w zabawie, spacerze, jedzeniu, myciu, rozrabianiu, w lekcjach, w tenisie i pływaniu, odpowiedziałam na 100 maili, upiekłam ciasto i zrobiłam makaron.

Tak, rzeczywiście nic dzisiaj nie zrobiłam.

Gdzie jest ręcznik? ( masło, piwo, obroża psa, laptop)

W szafie, kochanie. W której? W burej. W tej gdzie mamy pościel i ręczniki, człowieku. Nie ma, no nie ma. Nie ma, serio?! O leży tutaj, bardzo przepraszam, nie zauważyłem.

Na co ty wydajesz te pieniądze?

A tak rozdaję. A ponieważ rozdaję to obóz dla syna, teatrzyk córki, nowe zeszyty, kredki, flamastry, twoja ulubiona szynka parmeńska, paliwo, wino, obiady na tydzień po prostu spadły nam z nieba. Cud po prostu, prawda?

Możemy się pośpieszyć?

Poczekaj, poczekaj już. Jeszcze tylko ogarnę drugie twoje dziecko, pierwsze już gotowe do drogi. Zobacz, umyte, uczesane, ubrane, ze zmienioną sukienką, bo przepraszam, ale nie zauważyłeś, że tamta była poplamiona i mól wygryzł w niej dziurę. Drugiemu jeszcze tylko dam strawę i zmyję mu buzię po słodkim śniadaniu z tobą. Czekaj, jeszcze zabawki, książki i audiobook. A i picie. Zabrałeś? Nie? To poczekaj, muszę się wrócić. A pies był? O rany, to poczekaj, potrzebuję jeszcze 20 minut.

Nie wiesz tego?

A czy gdybym wiedziała to bym pytała?