Go to content

Czego dowiedziałam się o lojalności, sypiając z żonatymi mężczyznami

Fot.istock/Dmitry_Tsvetkov

Nie jestem pewna, czy można usprawiedliwić moje związki z żonatymi mężczyznami. Pewnie większość ludzi powiedziałaby, że nic nie usprawiedliwia kobiety, która idzie do łóżka z mężczyzną innej. Z drugiej strony, nikt nie stanowi niczyjej własności, a wszyscy mamy wolną wolę i wybór – zdradzić ukochaną, czy pozostać jej wiernym. Kiedy „to” się zaczęło, nie szukałam wcale relacji z czyimś mężem. Po prostu, założyłam sobie konto na Tinderze i zaczęli do mnie pisać mężczyźni. Ja byłam tuż po rozwodzie, oni zazwyczaj wolni. Ale dostawałam też wiadomości od żonatych.

Po 13 latach małżeństwa chciałam seksu, ale nie związku. Jasne, że to ryzykowne, bo nie zawsze można kontrolować emocje. Wydawało mi się jednak, że z żonatymi mężczyznami będzie mi się łatwiej związać, bo fakt, że mają domy, rodziny, dzieci, kredyty, a przede wszystkim kogoś, komu przysięgali być obok „na zawsze”, nie pozwoli im się za bardzo zaangażować. I miałam rację. Nie byli do mnie zbyt przywiązani, ja zresztą też nie. Byliśmy dla siebie bezpiecznymi „układami”.

Uważałam na mężczyzn, których spotykałam. Upewniałam się, że nie są typem beznadziejnych romantyków, którzy w ferworze nowego uczucia będą chcieli zostawić swoje żony i wszystko, co razem z nimi zbudowali. Nie chciałam rozbijać rodzin. Jeden z moich partnerów miał u swojego boku kobietę, która w wypadku straciła sprawność i nie mogła już uprawiać seksu. Był jej bardzo oddany, kochał ją. Ale potrzebował intymności.

Pytałam ich: „Dlaczego to robisz?”. Chciałam mieć pewność, że chodzi im tylko o seks. Spotkałam jednego mężczyznę, którego żona zgodziła się, by jej mąż miał kochankę, bo sama w ogóle nie była już zainteresowana seksem. Oboje do pewnego stopnia dostali to, czego potrzebowali, nie rezygnując z tego, czego pragnęli. Ale inni mężowie, których spotkałam, woleliby uprawiać seks ze swoimi żonami. Z jakiegoś powodu tak się jednak nie działo.

Wiem, jak to jest nie uprawiać seksu w ogóle i wiem, jak to jest chcieć „czegoś więcej” niż to, co daje ci partner. Wiem też co to znaczy przez lata uprawiać seks z tą samą osobą. I wiem, że przychodzi taki moment w życiu kobiety, kiedy ona się boi, że straci ochotę na seks.

Być może powodem, dla którego niektóre żony nie uprawiają seksu ze swoimi mężami, jest to, że w miarę całego tego procesu starzenia się zaczynają pragnąć innego rodzaju seksu. To to pragnienie sprowadziło mnie na drogę „nielegalnych schadzek”. Dla wielu żon seks poza małżeństwem jest sposobem na uwolnienie się od tego bycia „odpowiedzialnymi małżonkami i matkami”. „Żonaty seks” to dla nich często obowiązek. Romans to przygoda.

Tymczasem mężowie, z którymi spędzałam czas, nie mieli problemu z tym obowiązkiem, nie pragnęli przygód.

Pewnej nocy, gdy z moim ulubionym, żonatym kochankiem, piliśmy prosecco, słuchaliśmy muzyki z lat 80 i uprawialiśmy seks, również długo rozmawialiśmy. Zapytałam go: „Co by było, gdybyś powiedział swojej żonie? Jakbyś to zrobił? Słuchaj, kocham cię i dzieci, ale potrzebuję seksu w moim życiu. Czy mogę po prostu od czasu do czasu się z kimś spotkać?”. Westchnął. „Nie chcę jej zranić”- powiedział.  -„Jest ciągle zmęczona, od 10 lat wychowuje nasze dzieci i próbuje podjąć decyzję, co dalej zrobić ze swoim życiem. Gdybym zadał jej takie pytanie, dosłownie bym ją zabił ją.” „Więc nie chcesz jej zranić, ale zamiast tego okłamujesz ją. Osobiście wolałabym wiedzieć – powiedziałam mu. „To nie musi być kłamstwo, jeśli nie mówisz nic” – wypalił. – „Miło jest milczeć.”

Długo potem myślałam o tej rozmowie. Myślę, że gdyby mój mąż potrzebował czegoś, czego nie mogłabym mu dać, nie powstrzymywałabym go przed szukaniem tego gdzie indziej, tak długo, jak robiłby to w sposób, który nie zagrażałby naszej rodzinie. Seks jest przecież podstawową potrzebą.  Fizyczna intymność jest niezbędna dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia. Jak więc odmówić spełnienia takiej potrzeby temu, na kim nam najbardziej zależy? Jeśli nasz pierwotny związek daje nam stabilizację, ale brakuje mu intymności, nie powinniśmy niszczyć naszego małżeństwa, aby uzyskać tę intymność gdzie indziej, czy powinniśmy?

Po następnej nocy z moim ulubionym żonatym mężem poczułam, że dla niego to coś więcej niż seks, on rozpaczliwie pragnął uczuć. Powiedział mi, że chciałby być blisko swojej żony, ale nie mógł, ponieważ nie byli w stanie przeskoczyć najważniejszego: braku seksu. To on doprowadził do braku bliskości, przemienił się w złość i poczucie winy.

Wierzę, że odpowiedzią na te małżeńskie problemy jest uczciwość i dialog, bez względu na to, jak przerażająca wydawałaby się prawda. Brak seksu w małżeństwie jest powszechny. Romans nie musi prowadzić do końca małżeństwa. Romans – a najlepiej po prostu chęć na to, by go przeżyć – może być dla pary początkiem koniecznej rozmowy o seksie i intymności.