Go to content

Rzeczy, o których nie rozmawiamy, a powinniśmy – jeśli chcemy budować zdrową relację z partnerem

Fot. iStock/Pekic

Nie chodzi o to, żeby gadać i gadać. Nie musimy o sobie wiedzieć wszystkiego od razu, nie musimy zgadywać nawzajem swoich myśli. Nie musimy się sobie nawzajem spowiadać. Nawet w związku wciąż pozostajemy jednostkami, indywidualnościami. Są jednak tematy, które zbyt często pomijamy albo traktujemy po macoszemu. To zwykle tematy trudne, potencjalnie konfliktogenne. Te, które wymagają od nas skonfrontowania się z prawdą, z uczuciami, z wewnętrzną niewygodą. Odkładamy je więc. Wybieramy drzemkę, spacer z psem, szorowanie łazienki. Jeśli nie wszyscy, to znakomita większość z nas. Prawda?

Tymczasem, jeśli unika się ich zbyt długo, stają się tykającymi bombami zegarowymi. Rosną, rosną, w środku zaczyna buzować. I tym samym coś, co mogło być zwykłą rozmową, sprawą do załatwienia w pięć minut, urasta do rozmiarów konfliktu dyplomatycznego największych mocarstw. Nie pozwól, aby niewygodne uczucia i tematy stały się problemami zmieniającymi czy – w najgorszym wypadku – kończącymi relację. Rozmawiajcie. Nie będzie łatwo, ale na dłuższą metę się opłaci.

Nie wiesz, o czym prawdopodobnie mówisz za mało? Sprawdź tę listę.

O potrzebach

Przychodzi taki moment wspólnego życia, w którym już wiemy, że sama miłość nie wystarczy. Nie przyniesie nam do domu bezpieczeństwa, pieniędzy ani nawet zaufania. O tym, czego brakuje nam związku w kontekście emocji – musimy mówić, nikt się nie domyśli, dlaczego bywamy nieszczęśliwi. Tymczasem my nie rozmawiamy o naszych potrzebach. Powody są różne – albo same ich nie znamy, albo zakładamy, że i tak nie zostaną spełnione. Ale niezwykle ważne jest, aby omówić swoje potrzeby. Tak się nawzajem poznajemy. Musisz głośno mówić takie rzeczy, jak: „Potrzebuję przytulenia, źle się czuję” lub „Potrzebuję więcej komplementów, czuję się nieatrakcyjna” lub „Potrzebuję, żebyś popilnował dzieci kilka wieczorów w tygodniu, żebym mogła trochę pobyć sama”. Spróbuj, a poczujesz siłę.

O tym, co nas denerwuje w sobie nawzajem

Spójrzmy prawdzie w oczy. Są chwile w związku, w których masz ochotę po prostu wyrecytować mu listę wszystkich takich spraw. I jesteś gotowa sięgnąć czasów, których nie pamiętają nawet najstarsi górale. Małe rzeczy uczymy się odpuszczać, to konieczne, żeby w ogóle dalej żyć. Ale o niektórych trzeba rozmawiać. Jeśli jest coś, co robi twój partner, a co jest po prostu jego częścią lub jest dla niego istotne – przed wyjściem z domu sto razy sprawdza zamki i zawory albo po prostu musi raz w tygodniu na cały dzień pojechać na rower, można nauczyć się sobie z tym radzić. Ale jeśli jest to coś, co uważasz za podłe lub samolubne, musisz mówić o tym głośno. Na przykład, jeśli twój partner nigdy nie pyta cię o zdanie i wmanewrowuje cię w rzeczy, których nie lubisz, po prostu musisz na to zwrócić uwagę. I to od razu. Owszem, może to robić złośliwie, ale częściej po prostu nie ma pojęcia, że to dla ciebie problem.

fot. Morsa Images/iStock

O pieniądzach

Wiele par myśli, że rozmawiają o pieniądzach, ale tak naprawdę kłócą się o pieniądze, przepraszają za wydawanie pieniędzy, narzekają, że nie mają pieniędzy i wygłaszają nic nie wnoszące do życia komentarze, takie jak” „naprawdę musimy zacząć oszczędzać” i nic z tym nie robią. Prawdziwa komunikacja o pieniądzach obejmuje mówienie o twoich celach na przyszłość, tworzenie budżetów, spłacanie długów i dzielenie się odpowiedzialnością za to, co zostało zarobione i wydane. Jeśli mówisz o tych rzeczach, mówisz właśnie o pieniądzach.

O tym „co u ciebie”

Ile razy odbyłaś tę rozmowę: Jak ci minął dzień? Dobrze, a twój? Tak sobie.

I koniec. Rozchodzicie się do swoich zajęć – najczęściej to smartfony, telewizor, kuchnia… Ale stop. Nawet jeśli nic ciekawego się nie wydarzyło w żadnego z was i tak lepiej opowiedzieć sobie trochę o swoim dniu. Prowadzi to do zacieśniania więzi, stajecie się nawzajem częścią swoich żyć. Nie musicie zanudzać się szczegółami spotkania, które miało być e-mailem, ale możecie powiedzieć, że mieliście irytujące spotkanie. Pomijanie tego rodzaju małych spraw to kamyczek do tworzenia dystansu.

O stawianiu granic

To nie jest łatwe, ale bardzo wiele ułatwi w waszej relacji. Granice mogą być emocjonalne, fizyczne, finansowe. Komunikujcie je. Powiedz mu, czego nie chcesz, na co się nie zgadzasz, jakie masz zasady. Najlepiej widać to na przykładzie zdrady. Mówiąc: „Jeśli mnie zdradzisz, nie wybaczę ci, to jest moja granica, którą, jeśli przekroczysz, złamiesz wszystko to, co budowaliśmy”. Jasne postawienie sprawy. Jasno trzeba mówić o tym, że nie życzysz sobie podnoszenia głosu. Podobnie jeśli chodzi o kwestie finansowe – może jedno z was potrzebuje mieć wspólne konto, może chce mieć także swoje osobne, na które odkłada pieniądze na realizację swoich marzeń. Stawianie granic sprawia, że komunikacja jest bardziej produktywna i wygodna dla wszystkich zainteresowanych.

fot. YakobchukOlena/iStock

O seksie

Nic tak nie wypełnia studni urazy jak niesatysfakcjonujący seks. Musisz poinformować swojego partnera, co lubisz, czego chcesz spróbować, co chcesz zrobić, a do czego nie dasz się przekonać. Masz pełne prawo głosu, masz prawo do satysfakcji, przyjemności i uwagi w tym temacie. Ponadto, jeśli masz troskliwego partnera, uwierz, on na pewno chce, żebyś była zadowolona. Ale potrzebuje też wskazania kierunku. Chce instrukcji. Czeka na informację zwrotną. Rozmawiajcie więcej o seksie! Jeśli czujemy się źle zrozumiani, rozczarowani, zaniepokojeni, musimy o tym mówić. Seks i seksualność są niezwykle ważne dla naszego związku, choćby dlatego, że budują naszą intymność. Nie da się tej kwestii pominąć, przemilczeć, zwłaszcza, gdy nie czujemy się z tym dobrze.

O tym, co dalej

To jeden z tych mniej komfortowych tematów, ale takie rozmowy są dla waszego związku kluczowe. Nasze potrzeby się zmieniają, plany także, to naturalny stan rzeczy. Ale musimy o tym mówić, komunikować, czego chcemy, o czym marzymy, co byśmy chcieli zmienić. Jednak w rozmowach o przyszłości nie chodzi tylko o najbliższą przyszłość. Naprawdę łatwo jest mieszkać z kimś przez kilka lat i gromadzić wspólne zwierzaki, meble i rachunki. Trudniej zdecydować, co stanie się z tymi rzeczami, kiedy coś się skończy. Utrata opieki nad zwierzęciem może być równie bolesna jak samo zerwanie. Mówienie o tym wydaje się okropne, ale musisz to zrobić, ponieważ później możesz nie być w stanie tego zrobić. Lepiej mieć tu jasność, niż raz na jakiś czas czuć w tym temacie niepokój.