Go to content

Miłość znajduje nas, kiedy wracamy późnym wieczorem. A twoje serce zawsze wróci do miejsca, w którym biło najmocniej

Fot. iStock / simonkr

Odprowadził ją do taksówki, otworzył drzwi i pogłaskał po twarzy. Stał i czekał, aż samochód zniknie za zakrętem. Wracał te kilkanaście metrów, jakie dzieliły go od domu i uśmiechał lekko, sam do siebie. – Spotykamy się już blisko cztery miesiące – myślał – nigdy nie sądziłem, że tak szybko i że w ogóle to się uda, zwłaszcza po tamtej historii.

Nie mogłem przez prawie rok, nawet myśleć o kobietach, tak zostałem zraniony. Ale pojawiła się Aga i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła wszystko. I mnie też. Mięknę przy niej, pęka cała moja męska i twarda postawa. Lubię na nią patrzeć, jak siedzi przy kominku i uśmiecha się do ognia. Jest w niej coś niezwykłego. Może faktycznie, powinienem bardziej o nią zadbać i przestać rozpamiętywać przeszłość.

Odjeżdżała i patrzyła jeszcze przez moment, jak się uśmiechał. Kierowca powiedział, że jest szczęściarą, bo widać, że chłop kocha. A ona myślała uporczywie tylko o tym, kiedy będzie mogła wysiąść. W myślach, odliczała sekundy: 4,3,2,1. Nareszcie! Teraz mogła wejść do swojego mieszkania, oprzeć się o ścianę i głośno rozpłakać. A  jednocześnie i trochę szczeniacko stukać na klawiaturze telefonu, że widzieli się ostatni raz, bo już dłużej nie chce czekać. Łudzić się kolejny miesiąc, że on w końcu zapomni o byłej dziewczynie, choć go ponoć tak skrzywdziła. „Przecież ona jest wszędzie, każdego dnia a nawet nocy!” – myślała i wylewała mu w gorzkich wiadomościach. „Nawet gdy jemy, siedzi między nami przy stole, gdy po raz kolejny pokazujesz mi jakieś wasze wspólne zdjęcia. Albo na koncercie, gdy niechcący wspominasz, że ona, też tu kiedyś z tobą była. Nawet w sypialni, gdzie kolejny raz słyszę, że to ona ją urządzała. Mówiłeś, że już jej nie kochasz, że to już za tobą. A to nieprawda, muszę ci o tym powiedzieć. Chcę z tobą być, ale nie tak. Nie z nią, nie w chorym trójkącie. Musisz najpierw prawdziwie rozstać się z nią. Nie wiem, czy będę czekała, ale wiesz, gdzie mnie szukać. A  może to po prostu, nie nasz czas?”.

Aga

Znaliśmy się od dawna, tylko zawsze mijaliśmy. Każde z nas miało zupełnie inne życia. Widywaliśmy czasem na wspólnych imprezach, zamienialiśmy ze sobą kilka zdań i to wszystko. Ale muszę się przyznać, że Kuba zawsze mi się podobał. Był w moim typie: wysoki, dobrze zbudowany, z tatuażami i trochę łobuzerskim spojrzeniem. Długo go nie widziałam. Straciłam chłopaka, a on rozstał się z dziewczyną i wyjechał za granicę. Rok temu, latem, wpadliśmy na siebie przypadkiem i poszliśmy na piwo. Rozmawialiśmy do trzeciej nad ranem. Trudno mi było uwierzyć, że tak wiele nas łączy. Zaczęliśmy się częściej spotykać. Lubiłam go, fajnie spędzało nam się czas, miał kapitalne poczucie humoru. Któregoś razu wylądowaliśmy w jednym klubie, choć w rożnych towarzystwach. To wtedy pierwszy raz dostrzegłam to, o czym ciągle mówiła Kaśka, koleżanka. Że on na mnie patrzy inaczej, niż reszta kolegów. Cieplej. Pojechaliśmy do niego i kochaliśmy się w całym domu. Stół w jadalni, schody do sypialni, prysznic i łóżko. Jakby nas ktoś w końcu rozwiązał i przestał trzymać z dala od siebie. Rano obudziły mnie jego dłonie, głaskał moje plecy. Spytał szeptem: „Co zjemy na śniadanie”. Pomyślałam, że to jednak nie była tylko jedna noc, dobry seks  dla rozładowania emocji i zaspokojenia potrzeb… Odwiózł mnie do domu przed południem i obiecał, że zadzwoni później. Nie tylko zadzwonił, ale też zabrał mnie na kolacje. Rozmawialiśmy prawie do świtu, fakt, głównie o niej. O byłej dziewczynie Kuby, Magdzie. Było w nim strasznie dużo żalu, słyszałam od znajomych, że źle go potraktowała, zdradzała.

I można by skończyć tę historię na tym, że później żyliśmy pięknie i szczęśliwie, bo dogadywaliśmy się pod każdym względem, bo to mądry i odpowiedzialny facet. Czułam się bezpieczna i doceniana. Piękna, zmysłowa i pożądana. Tylko ciągle było nas troje. Ja, Kuba i nadal Magda. Niemal w każdej chwili. Nie wytrzymała i odeszłam. Z bólem serca, ale poszłam swoją drogą i nie czekałam na nic.

Kuba

Zawsze przyciągała mnie swoją niezwykłością. Jeszcze kilka lat wcześniej, gdy słabo się znaliśmy, wszędzie potrafiłem ją dostrzec. Inaczej wyglądała, odważniej, nieprzeciętnie. I miała niesamowicie piękne i dobre oczy. Cieszyłem się, kiedy ktoś nas sobie w końcu przedstawił, choć nigdy nie pomyślałem, że mogłaby być moja. Taka tylko moja.

Zresztą, gdy nareszcie wyplątałem się z toksycznego związku z Magdą, nawet nie chciałam rozmawiać o kobietach. Miałem wstręt, jakiś taki żal, bo robiłem wszystko, żeby było dobrze i zostałem oszukany. To boli, nawet takich twardzieli jak ja. Wyjechałem na dłużej, choć może bardziej uciekłem. Dziś to widzę, że zostawiłem wszystko i poleciałem tysiące kilometrów stąd zabierając ze sobą dwa bagaże, bo emocjonalny też.

Z Agą spotkaliśmy się po dłuższej przerwie zupełnym przypadkiem. Niby wiedziałem, że to fajna i mądra dziewczyna, bo sporo w życiu przeszła, ale nie sądziłem, że będzie nas łączyło tak wiele. Nawet nie wiem kiedy, staliśmy się niemalże nierozłączni, a jej zapach był w każdym zakątku mojego domu. Uwielbiałem jej obecność i to, jak uczyła mnie „miękkości”, której mi brakowało, bo bywam raczej chłodny i szorstki. Okazywanie uczuć, przytulanie i czułości, to rzeczy, których nauczyła mnie Agnieszka. Jest cudowna i inteligentna, jest wspaniałym partnerem do rozmowy. Patrząc na nią nie raz zastanawiałam się, co takiego widziałem w Magdzie. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, miałem niedługo wyjechać, ale wydawało mi się, że jesteśmy siebie pewni, znamy się przecież o wiele dłużej, jesteśmy oboje dorośli i odpowiedzialni. I kiedy po naszej ostatniej, jak się okazało, kolacji dostałem tę wiadomości od Agi, zrozumiałem podłą prawdę. Że ona ma rację, bo ja przez te nasze wspólne parę miesięcy, nie przestawałem mówić, a nawet myśleć o Magdzie. Zatrułem tym Agę, spłoszyłem i…straciłem.

Aga

Nie zdążyłam Kuby pokochać. Wszystko potoczyło się tak szybko. Ale gdy go zabrakło, ciągle czegoś było mi brak. Nawet, gdy oddychałam, to miałam wrażenie, że nie wypuszczam całego powietrza. Przez kilka miesięcy nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Po tamtych moich SMS-ach spotkaliśmy się, żeby pogadać jak dorośli ludzie i rozejść się pokojowo, mieliśmy do siebie dzwonić od czasu do czasu. Nie mogłam, on chyba też, nie wiedział jak i co do mnie napisać. Widywaliśmy się czasem gdzieś w knajpie, ale raczej unikaliśmy.

Ale po jakimś czasie, raz, po imprezie na której razem byliśmy, wróciliśmy jedną taksówką i zostaliśmy u mnie. Gdy się obudziłam, już go nie było, a ja odetchnęłam, bo nie wiedziałam, jak się zachować. Dowiedziałam się od znajomych, że wyjechał do pracy i starałam o nim nie myśleć. Nawet przez moment, spotykałam się z kimś innym, potem jeszcze z kimś. Praca, dom, życie. Zaglądałam czasem na jego profil na FB, wydawało mi się, że wszystko u niego ok. Nieraz, zastanawiałam czy kogoś ma i co by było, gdybym została wtedy. Albo, gdybym go zatrzymała,  po naszej ostatniej nocy, gdy zniknął o świcie. Tęskniłam, choć sama się sobie dziwiłam, bo przecież byliśmy razem tak krótko.

I nagle, po blisko roku, napisał. Spytał, co słychać i czy widziałam jakiś tam film. Odpisałam i… znowu przegadaliśmy całą noc. Ale było inaczej, bo on był bardziej otwarty, pewniejszy siebie i nareszcie sam, bez cienia w postaci Magdy. Spotkaliśmy się po kilku tygodniach. W naszym przypadku okazało się, że lepiej było odejść, by móc do siebie wrócić.

Kuba

Nie mogłem przestać o niej myśleć. Rozstaliśmy się w zgodzie, ale nie widywaliśmy, ani nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Spotykałem ją czasem, w klubie albo w innym miejscu. Po jednej z imprez zostałem u niej… a nad ranem uciekłem jak tchórz mając wrażenie, że ona też nie wie, co zrobić dalej z tą sytuacją. Wyleciałem do pracy na drugi dzień, nie miałem odwagi zadzwonić. Żyłem z dala od niej, każde z nas szło inną drogą, słyszałem, że kogoś miała przez chwilę. U mnie też pojawiła się na moment jakaś kobieta, ale nie była taka jak Aga. Brakowało mi jej i  każdego dnia rozumiałem to coraz bardziej.

Odezwałem się pierwszy, zwyczajnie, a może nawet głupio, bo o film ją zapytałem. Po roku milczenia, po tym, co się stało, jak kretyn! Ale odpisała, łagodna i dowcipna, jak to ona. Nie bałem się, że się nie zgodzi, gdy zaproponowałem, żebyśmy się spotkali.

Boże, jaka ona jest piękna – pomyślałem, gdy stanęła w progu mojego domu. Robiliśmy kolację razem, cały czas o coś się przekomarzając, rozmawialiśmy o wszystkim, sprzeczaliśmy o politykę. A  jej głos i zapach znowu wypełnił cały dom. Było zupełnie inaczej, jakbyśmy znali się ze snu, a teraz nareszcie mogli być razem. Tak naprawdę niczym nie obciążeni ani ograniczeni. Nigdy, bardziej nie byłem pewien, że czas to jedyny i najlepszy doradca. Szczególnie, gdy kilka tygodni później zakładając jej na palec pierścionek, usłyszałem „tak”.

Miłość znajduje nas, kiedy wracamy późnym wieczorem i gubimy rękawiczkę. Potem pcha ją pod nogi kogoś, kto podnosząc ją od razu wie, do kogo należy. Łączy dwoje obcych sobie ludzi, budzi o świcie pocałunkami, a przed nocą chowa się, w silnych, męskich ramionach. A potem na chwilę zasypia, obumiera i każe wybrać inne drogi. Rozdziela, ale tylko po to, żeby znowu i tym razem już z całą pewnością, połączyć na zawsze. Bo jeśli kochasz, to nie zniszczy tego nawet najdłuższa podróż. A twoje serce zawsze wróci do miejsca, w którym biło najmocniej.