Go to content

Mikro-porzucenia, czyli jak narcyz zyskuje nad tobą kontrolę i dlaczego znów chce… wracać

Przyjaźń po rozstaniu?
Fot. iStock / Peeter Viisimaa

Narcyz może wykorzystywać różne mechanizmy manipulacji, by zdobyć nad tobą kontrolę. Idealizacja pojawia się, gdy on bombarduje cię miłością lub zgadza się ze wszystkim, co myślisz i czujesz. Aż nagle… pojawia się skrajność. Narcyz porzuca cię bez wyjaśnienia powodu. Czujesz się zdezorientowana, bo on nie odbiera telefonu, zapada się pod ziemię, dąsa się, nie odzywa, odmawia seksu… Kiedy dopytujesz się, o co chodzi, nie dostajesz żadnej konkretnej odpowiedzi. Najgorsze, że waszym związku dzieje się to cyklicznie. Kryzys i górka. Rozstanie i pogodzenie się. Brak seksu i najlepszy seks ever. Łzy i śmiech. Czy wiesz, dlaczego się tak dzieje?

Co na ten temat mówią specjaliści?

„Narcyści budują miłosne relacje, które tylko z pozoru bazują na bliskości”, mówi dla „Psychology Today” psychoterapeutka Dr Erin Leonard. „Tak naprawdę narcyz nie wie co to bliskość, więc stosuje kontrolę (naprzemiennie przyciaga i odpycha), co daje mu sposobność do dominacji. Ten mechanizm jest naprawdę trudny do wykrycia ze względu na zdolność narcyza do przekonania ukochanej osoby, że wina leży po jej stronie”, dodaje Erin Leonard.

Wiadomo, że wielu z nas nosi w sobie różne narcystyczne cechy. Właściwie to każdy je w sobie ma i to jest naturalne. Gorzej, jeśli akurat masz do czynienia z prawdziwym narcyzem, któremu brakuje empatii, który nie potrafi emocjonalnie dostroić się do ciebie ani w głębi serca rozważyć twoich realnych potrzeb i perspektywy widzenia. Taka zaburzona narcystycznie osoba podświadomie chce zakamuflować swoje deficyty. Dlatego stosuje różne mechanizmy obronne – najpierw idealizacji, a potem dewaluacji. Dzięki nim uzyskuje kontrolę nad partnerem. Dzięki pochlebstwom, bombardowaniu miłością, zarzucaniu pomocą i zgadzaniu się ze wszystkim – czyli idealizowaniu – trzyma na dystans, czyli na piedestale. A potem poprzez chwilowe porzucenie – czyli dewaluację – sprawdza, jak bardzo „ukochana osoba” stała się zależna.

Pierwszy kryzys

„Myślałam, że spotkałam ideał. Mówił tak jak ja. Interesował się tym samym. Postawił mnie na piedestale. Nigdy nie czułam się równie piękna i pożądana. Aż nagle… umówił się w knajpie i powiedział, że to koniec. Nie chciał albo nie umiał podać konkretnego powodu. Płakałam i błagałam, że to dla mnie zaskoczenie. Po tygodniu kompletnego milczenia on, jak gdyby nigdy nic, zapytał, czy wyjdę po niego na peron. Podał datę i godzinę. Nie potrafiłam się oprzeć i poszłam. Pytałam, o co chodzi. A on, że mnie kocha. To wystarczyło”.

Początkowo najprawdopodobniej czułaś się cudownie i bezpiecznie z narcyzem, ponieważ „pozory bliskości” i jego gorące zapewnienia o miłości sprawiały, że ufałaś mu bardziej niż komukolwiek innemu. Jednak kiedy pewnego dnia narcyz nagle wycofał swoje zaangażowanie i stał się niedostępny, przeżyłaś szok i czułaś się z dnia na dzień opuszczona bez konkretnej przyczyny ani znaków ostrzegawczych. Kiedy domagałaś się wyjaśnień, proponowałaś kompromis albo jakieś sensowne rozwiązanie waszego problemu, on to ignorował. Najprawdopodobniej odpowiadał ci obojętnością. Ale po jakimś czasie, znów zupełnie niespodziewanie pojawił się na twoim progu z naręczem kwiatów, tłumacząc się banalnie lub wcale. Ponieważ narcyz przez chwilę traktował cię jakbyś nagle dla niego nic nie znaczyła, mogłaś czuć, że musisz się jakoś poprawić, coś w sobie zmienić, bardziej starać się i zabiegać. Jeśli przyjęłaś go z powrotem i zdecydowałaś się „grać pod jego dyktando”, narcyz pewnie cię nagrodził. Obdarzył na nowo czułością i uwagą. A ty zachwycona z ulgą, że odzyskałaś słabnącą miłość, ponownie zanurzyłaś się w tym uczuciu.

Rollercoaster miłości

„Od ostatniego pogodzenia się minął tydzień i naprawdę wydawało mi się, że odzyskaliśmy dawne flow, szczęście, radość, seks, miłość. Nic nie wskazywało, że zbliża się kolejny kryzys. Aż nagle odkryłam, że on zainstalował mi w telefonie coś, co śledziło moje położenie. Dokładnie wiedział, gdzie chodzę po pracy. Zorientowałam się, bo mnie podpuszczał, dzwoniąc i wypytując, dokąd i z kim poszłam tuż po pracy, kiedy faktycznie siadałam na chwilę z koleżanką w kawiarni. Byłam w szoku. Gdy postanowiłam to z nim skonfrontować, obraził się i znów nie odbierał telefonu. Po tygodniu napisałam do niego: Jeśli żyjesz przyślij mi chociaż jedno słowo, bym się nie denerwowała. Odpisał: Żyję! Po kolejnym tygodniu milczenia znów stał na moim progu z kwiatami”.

Gdy narcyz na nowo przyciągnie do siebie ukochaną osobę, powtarza ten sam schemat. Znów odpycha i stosuje mikro-porzucenie, by sprawdzić, czy ma w „garści osobę”, z którą łączy go pozorna miłosna więź. Jeśli starasz się zrobić wszystko, co tylko w twojej mocy, by on do ciebie wrócił i próbujesz zadowolić go, pisząc SMS-y, maile, dzwoniąc i prosząc o spotkanie, tańczysz „na melodię, która on dla ciebie gra”. Bo opowieść o was jest jak zdarta płyta, w której powtarza się ten sam motyw – kryzys, wybaczenie, górka, kryzys.

W emocjonalnym dołku

Wzorzec idealizacji i dewaluacji powoli daje narcyzowi ogromny wpływ na partnera. Po jakimś czasie w takim związku możesz jednak poczuć się oddalona od przyjaciół, rodziny lub chora i przemęczona. Nic dziwnego, że jesteś też teraz bardzo czujna, by uniknąć kolejnego rozdzierającego serce porzucenia. Ciągłe emocjonalne porzucenia pozbawiają cię poczucia własnej wartości. Zamiast skupiać się na czynnościach i obowiązkach, które sprawiają ci przyjemność, twoją misją stało się udobruchanie partnera. Te mikro-porzucenia po prostu cię emocjonalnie osłabiają. W skrajnych przypadkach możesz nawet czuć się jak „jedno wielkie nieszczęście” lub „chodzący problem”.

Im dłużej tkwisz w tej toksycznej relacji, tym trudniej będzie ci odejść. Jeśli się boisz, ale czujesz, że coś jest nie tak z waszą relację, jeśli wyżej opisana sytuacja bardzo pasuje do twojej, zaproponuj „przerwę”. Być może tydzień, dwa lub miesiąc w samotności pozwolą ci uważniej wsłuchać się w siebie i usłyszeć swój wewnętrzny głos, który woła instynktownie o wolność i prawdziwą miłość. Bez manipulacji, dewaluacji i mikro-porzuceń. Może już czas, byś przestała gonić tego… króliczka?!