Go to content

List do mojego byłego faceta. W głowie nie mieści mi się dziś, że można być z kimś tak blisko, by za chwilę oddalić się o tysiące kilometrów

Fot. istock/LittleBee80

To nie był mój pierwszy związek. Rozstałam się już z kimś wcześniej. I cierpiałam już kiedyś z powodu rozstania. Ale nigdy wcześniej nie czułam takiego smutku, ja teraz. Nie potrafię się pozbierać, nie mam siły wstać, nie umiem się otrząsnąć, ruszyć do przodu. Nie jestem w stanie zapomnieć. Ani przestać myśleć o tym, że wciąż moglibyśmy być razem. Jak można być ze sobą tak blisko i tak bardzo się od siebie oddalić?

Ale chcę odpuścić. Czuję fizyczny ból, kiedy myślę o tobie, upokorzenie, z powodu tego, jak pozwoliłam ci się traktować. To, że tak bardzo nadal mi na tobie zależy, że nadal cię kocham – nie rozumiem tego. Jak to przerwać?

Wiem, że kiedy zobaczysz ten list na ekranie komputera, pomyślisz: „Znowu próbuje mnie odzyskać”, ale prawdę mówiąc, dzisiaj będzie inaczej. Dziś chcę powiedzieć ci wiele rzeczy. Niektóre z nich mogą cię zranić,  inne – mile zaskoczyć. Tak, wiem, że za bardzo się wzruszam, że kiedy rozmawiamy o przeszłości i błędach, które popełniliśmy, płaczę i oskarżam o wszystko ciebie, ale w głębi duszy wiem, że również byłam winna. Głównie swoją biernością.

Jak wiesz, o wiele łatwiej jest winić inną osobę za własne nieszczęścia. Proszę nie myśl, że mówię, że to, co zrobiłeś, było słuszne, ale wiem, że moje podejście do naszej sytuacji również było złe. Nigdy nie ufałam swojej intuicji, mojemu sercu i zamiast tego wierzyłam na ślepo, że najlepiej zadecydujesz ty – za nas oboje. Poddałam się temu, oddałam ci stery, a wewnątrz mnie rosła frustracja. Nie wiedziałeś o tym, bo nigdy ci tego nie powiedziałam. My w ogóle nie rozmawialiśmy, tylko krzyczeliśmy na siebie.

Potem tak bardzo się zmieniliśmy, oboje. Zamiast jednak na nowo próbować się zrozumieć, zaczęliśmy ze sobą walczyć. Naszym celem stało się sprawienie, by drugie poczuło się gorsze. Nasze oczekiwania wobec związku również się zmieniły. Tak bardzo żałuję, że nie chciałam nigdy do końca wysłuchać o czym marzysz, jak nas widzisz…

Wojna naszych ego i jakaś uparta, niepotrzebna duma – to one wzięły górę nad miłością i szacunkiem. Sama pozwoliłam na to, żebyś mówił mi jak się ubrać, z kim rozmawiać i jak się zachowywać na spotkaniu z przyjaciółmi. Stałam się marionetką w Twoich rękach. Jednak pod powierzchnią znajdował się wulkan, który miał wybuchnąć. Wulkan powstały z moich gorzkich pretensji, niewyładowanej agresji, niespełnionych pragnień i oczywiście z mojej samotności.

A przecież pierwsze dwa lata naszego związku były naprawdę piękne. Byliśmy szczęśliwi. Nie mam pojęcia dlaczego znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu. Miłość się nie skończyła. Ale miłość to nie wszystko…

Odkąd się rozstaliśmy, brakuje mi Ciebie. Ale tego ciebie z początku naszej historii. I mnie takiej właśnie również mi brakuje. Łudziłam się miesiącami, że jeśli tylko uda nam się odnaleźć tamtych dawnych nas, będziemy mogli do siebie wrócić. Dziś już w to nie wierzę.