Go to content

Cztery stany miłości według naukowców

fot. iStock/Georgijevic

Środek nocy. W całym domu rozbrzmiewa dzwonek telefonu. „Nie uwierzysz! Zakochałam się!” – brzmi po drugiej stronie rozanielona przyjaciółka. Grzecznie dopytujesz, ile się znają. „No tylko dwa dni, ale ja wiem, że to miłość!”. Dobrze wiesz, że z miłością ma to niewiele wspólnego, choć oczywiście może się w nią przerodzić. Przez ostatnie dwadzieścia lat naukowcy starali się rozwikłać zagadkę, jaką jest zakochanie. Efekt? Okazuje się, że prawdziwe uczucie ma cztery stany.

Stan pierwszy: atrakcyjność 

Każda z nas doskonale zna to uczucie. Zauważasz go z drugiego końca sali lub wręcz przeciwnie, wpadacie na siebie na środku ulicy. Twoje ciało zaczyna pulsować, serce szarżuje, na rękach pojawia się pot, a w gardle panuje Sahara.

Ten moment często określa się jako „chemię” pomiędzy dwojgiem ludzi. Wiesz, że spotkałaś kogoś ważnego, kto może w twoim życiu przeprowadzić prawdziwą rewolucję. Wiele kobiet uważa, że jeżeli podczas pierwszego spotkania nie było tej chemii, którą możemy także nazywać „iskrzeniem”, dalsze spotykanie się nie ma sensu. Niestety, z prawdziwą miłością ma to jeszcze niewiele wspólnego. Lepszym określeniem będzie tutaj atrakcyjność fizyczna czy pociąg seksualny. Wszystko to, czego doświadczyłaś: przyspieszone tętno, suchość w gardle, spocone ręce czy rozszerzone źrenice, to zasługa noradrealiny. Hormon o działaniu podobnym do adrenaliny, ma nam pomóc się skupić i brnąć dalej w znajomość, która w pewnym momencie, może przejść do stanu drugiego.

Stan drugi: randkowanie

Proste słowo na skomplikowany proces. Nie ma co się oszukiwać, zakochiwanie się to bardzo ryzykowny proces. W czasie randkowania, mózg próbuje skalkulować, czy to na pewno dobry pomysł. W czasie randki, twój organizm wytwarza dopaminę i oksytocynę. U mężczyzn pojawia się dopamina, testosteron i wazopresyna.

Dopamina, która pojawia się zarówno u kobiet jak i u mężczyzn to znak, że zaraz mogą coś wygrać. W tym przypadku tą nagrodą może być miłość.

Oksytocyna w organizmie kobiety to sygnał, że zaczynamy ufać. Wytwarza się nie tylko w czasie randkowania, ale także przy przytulaniu, całowaniu czy po prostu bliskości ciała drugiego człowieka.

Tak jak dla nas oksytocyna, dla mężczyzn wazopresyna jest odpowiedzialna za zaufanie i poczucie bliskości. Z czasem jednak zmienia swoje znaczenie, zaczyna uruchamiać coraz to większy pociąg seksualny. A testosteron? Dla facetów to hormon zwycięstwa, bo kiedy czują, że osiągnęli swój cel – testosteron zaczyna buzować!

Jeżeli wszystkie te hormony zagrają razem, w jednym momencie – następuje zakochanie!

Stan trzeci: zakochanie

Włoscy naukowcy odkryli, że kiedy się zakochujemy, nasza gospodarka hormonalna zaczyna szaleć! Przykładowo kortyzol, hormon odpowiedzialny za stres, wędruje na nieprawdopodobnie wysoki poziom. To właśnie dlatego, gdy się zakochujemy, trudno nam jeść czy spać. Jednak w czasie zakochania nie tylko mamy kłopoty ze snem czy jedzeniem, ale także czujemy się bardzo szczęśliwi! To wszystko dlatego, że organizm produkuje ogromne ilości hormonów szczęścia. Przy okazji wyłącza się część mózgu, zwana ciałem migdałowatym. To właśnie ona według wielu naukowców odpowiada za nasz smutek. Gdyby w momencie zakochiwania się działała normalnie, grzmiałaby, że poziom stresu w naszym organizmie jest zdecydowanie za wysoki!

Pamiętacie powiedzenie o różowych okularach czy ślepej miłości? To także ma swoje uzasadnienie w pracy mózgu. Naukowcy z Londynu uważają, że w czasie zakochania, nie działa część mózgu odpowiedzialna za krytykę. To właśnie dlatego nie potrafimy „na trzeźwo” ocenić drugiej osoby, ale także swojego zachowania.

Stan czwarty: prawdziwa miłość

Po wszelkich zawirowaniach, pora na trochę stabilizacji! O dziwo, powoduje ją prawdziwa miłość. Stan czwarty to ten, do którego nie wszyscy docierają, a czasem gdy docierają, kończy się to rozstaniem. Dlaczego? Bo wraca nam krytyczne myślenie.

Pary, które decydują się pozostać razem może i widzą u swoich partnerów negatywne cechy, ale wolą skupić się na tych dobrych, które pozwoliły im się w sobie zakochać. Może i denerwują nas jakieś zachowania czy przyzwyczajenia, ale przecież każdy ma swoje wady. Pomimo wszystko, twój mózg jest bardziej zapracowany niż kiedykolwiek! Każdą czynność, którą wcześniej wykonywałaś bezmyślnie, na przykład gotowanie obiadu czy strojenie się do kina, wykonujesz z myślą o swojej drugiej połówce. Dla neurologów to znak, że mówimy o prawdziwej, niepodważalnej miłości!


źródło: MindBodyGreen.com