Go to content

4 mity o małżeństwie, które mają się całkiem dobrze, bo nadal w nie wierzymy

Fot. iStock / RichLegg

„I żyli długo i szczęśliwie” –  nierealistyczne obrazki, które znamy z bajek, ciągną się za nami od wczesnego dzieciństwa. Przekazywane z pokolenia na pokolenie fałszywe przekonania o tym, jak powinno wyglądać szczęśliwe małżeństwo, powoli nas osaczają… Podsycane obrazkami z filmów o prawdziwej miłości. A może warto zastanowić się i przemyśleć, a potem wyeliminować choć kilka największych, wciąż krążących legend o idealnym związku?

Mit nr 1: Nad małżeństwem trzeba nieustannie pracować

Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, a wszystkie niedogodności można doszlifować, dotrzeć i ewentualnie zmienić. Prawda jest taka, że najwięcej szans na przetrwanie mają te małżeństwa, które łączą podobne preferencje i potrzeby (nie tylko seksualne), potrafią razem ustalić wszelkie praktyczne kwestie i wyznają podobne poglądy czy system wartości. Jeśli od początku wymagamy od siebie nieustającej pracy, oznacza to, że dokonaliśmy złego wyboru partnera. A na siłę jeszcze nikt nie zbudował niczego trwałego.

Mit nr 2: Tylko miłość romantyczna jest gwarancją na szczęśliwe życie we dwójkę

Życie, to oprócz uniesień i kolacji przy świecach, również płacenie rachunków, praca, zakupy, odpowiedzialność za drugiego człowieka, obowiązki i zwyczajne dni. Wyobrażenia rodem z powieści miłosnych niewiele mają wspólnego z realnym światem. Owszem, miłość od pierwszego wejrzenia i zauroczenia, wzloty i kwiaty bez okazji są jak najbardziej wskazane i możliwe. Tylko pamiętajmy, że na zauroczeniu nie można budować przyszłości! Bo gdy opadną emocje, a otworzą nam się oczy dotąd ślepe na wady partnera, możemy się przykro rozczarować. Bo okaże się, że dzieli nas właśnie to, co pojawia się zaraz po pierwszych romantycznych randkach, czyli proza życia.

Mit nr 3: Małżonkowie powinni być najlepszymi przyjaciółmi

Halo, chwileczkę? Skoro tak, to dlaczego twój najlepszy przyjaciel, czy wieloletnia przyjaciółka, jest dziś w związku z kimś zupełnie innym? Wydaje nam się, że przyjaźń to doskonała podstawa do idealnego i wspaniałego małżeństwa. Uwaga! Takie myślenie to pułapka. Przyjaciel to człowiek, z którym spotykamy się od czasu do czasu. Natomiast z drugą połówką spędzamy czas codziennie i to przez wiele lat. Taka zażyłość wymaga od nas pewnego dystansu, bo tak jak bliskiej koleżance możemy powiedzieć absolutnie wszystko, to nie próbujmy tego samego z żoną czy mężem. Są sprawy, które lepiej albo zachować dla siebie albo powiedzieć o nich komuś innemu. I nie oznacza to, że nie wierzymy własnemu partnerowi, czy chcemy coś przed nim ukryć. Ale opowiadanie mu o swoich słabościach, snach erotycznych z innymi partnerami czy zaszczuwanie ciągłym zwierzaniem się ze swoich niepowodzeń, nie tylko nie umocni waszych relacji  a będzie pierwszym krokiem… do rozwodu.

Mit nr 4: Pojawienie się dziecka, naprawi każde nieudane małżeństwo

Najgorsze, co można zrobić, żeby ratować statek, który i tak utonie. Nie ma metody gorszej niż zatrzymywanie partnera „na dziecko”, ponieważ najbardziej w takiej sytuacji narażamy właśnie je. Dzieci, mają cudowny wpływ – to prawda, ale tylko, na udane małżeństwa. Nie można ich, używać jako karty przetargowej do scalania rozpadającego się związku! Opieka nad dzieckiem faktycznie może na chwile odciągnąć nas od małżeńskich konfliktów, ale na dłuższą metę dodatkowo zaogni sprawę.

Zanim więc dopadną nas gorzkie rozczarowania ,a wielkie nadzieje prysną jak bańka mydlana, zastanówmy się, które z bajek dotyczących wspólnego i udanego życia, trzeba skreślić na starcie.


* Na podstawie książki ” Jak przeżyć w związku, unikając pułapek” Arnold A. Lazarus.