Go to content

Co wydarzyło się w jej życiu, że odcięła się od świata? Elżbieta Dmoch po latach odezwała się do fanów

Elżbieta Dmoch
fot. domena publiczna

Elżbieta Dmoch była jedną z najbardziej znanych artystek w Polsce. Zespół, z którym śpiewała na przełomie lat 70. i 80. Dwa Plus Jeden, był nazywany polską ABBĄ, a ich przeboje „Windą do nieba” czy „Chodź, pomaluj mój świat” śpiewa do tej pory cała Polska. Podobno dziś siedemdziesięcioletnia piosenkarka żyje w biedzie i samotności. Niedawno jednak odezwała się do fanów, przekazując lakoniczne życzenia na święta wielkanocne. Co tak naprawdę wydarzyło się w życiu pięknej i uzdolnionej wokalistki, że odcięła się od świata?

„Wszystkiego najlepszego z okazji świąt wielkanocnych dla czytelników fanklubu Pana Dawida Węglarza. Elżbieta Dmoch”, napisała niedawno artystka i to wystarczyło, że dziś znów wszyscy chcą wiedzieć, co u niej słychać. Gwiazda milczy. Wycofała się z show-biznesu już w latach 90. Załamała się psychicznie po śmierci ukochanego. Ale kilka razy udało się jej jeszcze stanąć na scenie. Ostatnio rozmawiała z dziennikarzami „Faktu” w 2019 roku.

Pytana o plany powrotu na scenę, odparła: „Czasem spotykam się z fanami i wiem, żeby tego chcieli. Ale nie ma o tym mowy. Nigdy nie wrócę do śpiewania. To zamknięty rozdział. Straciłam miłość do muzyki i ludziom nic do tego. Jest dobrze, jak jest. Nie lubię się użalać”.

 

Toksyczna miłość

W latach 60. zaczęła występować w rockowej formacji „Nieznajomi”, później w grupie „Warszawskie Kuranty”, w której poznała swoją wielką miłość – gitarzystę Janusza Kruka. W 1971 roku para zdecydowała się powołać formację „Dwa Plus Jeden”, która okazała się absolutnym strzałem w 10.! Melodie, które Dmoch śpiewała w tamtym czasie (takie jak „Windą do nieba”) okazały się ponadczasowe. Jednak na samym początku jej kariery wybuchł ogromny skandal. Kiedy Elżbieta i Janusz zaczęli romansować, ona miała podobno tylko 17 lat. A on był już ojcem i nie miał rozwodu. Janusz Kruk stracił jednak głowę dla tej pięknej skromnej dziewczyny i wziął z nią ślub w 1973 roku. Niestety to nie był szczęśliwy związek!

Janusz był duszą towarzystwa, uwielbiał imprezować i przyjmować gości w ich warszawskim mieszkaniu na Sadybie. Elżbieta dla odmiany była cicha i zamknięta w sobie, a ciągłe koncertowanie po prostu ją męczyło. Niestety już pod koniec lat 80. sława zespołu słabła. Zaczęły się też kłopoty prywatne – związane z alkoholizmem Janusza.

„Dla Kruka każdy pretekst był dobry, aby urwać się z flachą na miasto, i gdyby nie upór Elżbiety, nie skomponowałby nawet połowy tego, co po nim zostało”, mówił autor tekstów piosenek Marek Dutkiewicz.

Elżbieta podobno wiedziała, że mąż także jej nie jest wierny i miewa romanse. Wybaczało mu to. Ale gdy dowiedziała się, że mąż chce odejść do innej kobiety, mocno to przeżyła. Wtedy jeszcze udało im się uratować przyjaźń i zespół. Niektórzy twierdzą, że Elżbieta żyła w iluzji tej miłości, nie dopuszczając do siebie faktu o rozstaniu. Nie mniej do 1992 roku koncertowali razem, mimo rozwodu.

Depresja, próby samobójcze

Wszystko skończyło się, gdy Kruk zmarł na zawał serca. Śmierć muzyka całkowicie załamała wokalistkę.

Dziennikarka Maria Szabłowska, w programie ”Taka miłość się nie zdarza”, opowiada: „Patrzyliśmy, czy Elżbieta przyjdzie (na pogrzeb – przyp. red). Nie było jej, ale potem przyszła z jedną różą. Przyszła i widziałam jej twarz, że to było straszne przeżycie dla niej”.

Potem było tylko gorzej. Wokalistka uciekła z Warszawy i zamieszkała w zniszczonym domu w Gładkowie i przestała odzywać się do ludzi. Nie chciała od nikogo pomocy, nie przyjmowała pieniędzy nawet od ZAiKSu.

„Dla Eli cały świat się skończył. Jej świat to była estrada, garderoba, wywiady, telewizja. Gdy umarł Kruk, wszystko się zawaliło”, twierdził perkusista „Dwa Plus Jeden” Wacław Laskowski w rozmowie z Onetem sprzed dekady. Dmoch zaczęła też poważnie chorować.

Na scenę wróciła na krótko na przełomie 1998 i 1999 roku, gdy reaktywowano legendarny zespół. Ostatni raz publicznie zaśpiewała w 2002 roku w Łomży, gdy wraz z członkami młodej formacji PopArt wykonała największe przeboje ze swojego repertuaru. Później znów zamilkła.

W 2005 roku jej losem zainteresowali się dziennikarze programu „Uwaga” z TVN. Artystka nie chciała jednak z nimi rozmawiać. Ujawniono wówczas, że mieszka w fatalnych warunkach, w nieogrzewanym domu bez bieżącej wody i bez podłogi w maleńkiej wsi koło Tarczyna. Pisano, że straciła swoje mieszkanie w Warszawie z powodu zaległości czynszu. Nie miała emerytury, bo nigdy nie płaciła składek ZUS. Jej znajomi opowiadali, że nie chce do domu wpuścić „zorganizowanej przez przyjaciół” ekipy remontowej i drze wezwania na pocztę do obioru pieniędzy, które próbowali jej wysłać.

Po emisji odcinka w TVN postanowili jednak nie odpuszczać i dopilnowali formalności, by Elżbieta mogła otrzymywać chociaż należne jej tantiemy. Pojawiło się też światełko w tunelu, bo artystka porzuciła zaniedbane domostwo i przeprowadził się do swojej osiemdziesięcioletniej wówczas mamy do Warszawy. Niestety rok później przyszedł kolejny cios, który całkowicie już złamał Elżbietę. Zmarła jej mama.

Dmoch trafiła podobno wtedy na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Według doniesień prasy miała silną depresję, kilka razy podejmowała też próby samobójcze. Do dziś niewiele wiadomo o tym, co naprawdę robi. Jedni twierdzą, że nadal zmaga się z demonami przeszłości. Inni przeciwnie, plotują, że je stan zdrowia poprawił się i że Elżbieta czasem kontaktuje się ze swoją starszą siostrą Teresą. Przyjaciele twierdzą, że odbiera ZAiKSy i marną emeryturę. Ale jej to wystarcza, ponieważ mama zdążyła przepisać na nią swoje warszawskie mieszkanie. Nic więcej… nie wiadomo!