Go to content

Ewa Kasprzyk: kobiety mnie pytają, jak takie uczucie można znaleźć, a ja odpowiadam „Nie szukać!”

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Gdy ktoś pyta, co to jest szczęście, zazwyczaj odpowiadam, że to umiejętność wydobycia z siebie pokładów miłości i dobroci wobec drugiego człowieka. Jednocześnie dla mnie to był też jednak akt odwagi. Zaprosiłam swojego chłopaka do programu telewizyjnego, bo chciałam uciąć rozmaite plotki i powiedzieć światu: Proszę się ze mnie nie śmiać, bo ja też mam prawo do miłości. I czy się komuś podoba, czy nie: proszę mi tego nie zazdrościć. Ja przecież każdej kobiecie życzę miłości!  –  mówi Ewa Kasprzyk.

Marzec w Oh!Me to MIESIĄC KOBIECYCH SPRAW. Dlatego naszą akcję otwiera jedna z największych i najsympatyczniejszych polskich gwiazd – Ewa Kasprzyk. Ona nie boi się tematów tabu. Mówi o naturalnym wyglądzie, seksie i dojrzałej miłości, która rodzi się po „60”.  – Mogę tylko powiedzieć jedno: Kobiety, nie bójcie się! To nic strasznego. Paradoksalnie dziś wiele pań zaczyna wszystko od początku w dojrzałym wieku, ponieważ chcą cieszyć się życiem, spełnieniem, miłością – mówi Ewa.

A my jej wierzymy!

Ewa, jesteś jedną z najsilniejszych kobiet, które znam. Wiele w życiu przeszłaś. Powiedz nam, jak dziś radzisz sobie ze stresem?

– Jestem urodzoną optymistką! Ale muszę przyznać, że do tego całego mojego życiowego optymizmu dziś wkrada się niepokój. Kiedy oglądam wiadomości ze strefy wojny, jedzenie staje mi w gardle i płaczę. Na szczęście to są tylko momenty. Staram się nie poddawać i nie pogrążać w lęku, w czym bardzo pomaga mi praca. Na początku miałam takie myśli: Po co w ogóle wychodzić z domu? Jakie seriale? Jakie filmy? Jednak od razu pomyślałam, że skoro już gramy w niedzielę na scenie, to trzeba załatwić flagi ukraińskie. I to było wzruszające poczucie solidarności, zdecydowanie lepsze od nierobienia niczego. Jestem zadaniowcem i w sytuacjach kryzowych rzucam się w wir działań, bo dzięki temu mogę choć na chwilę przestać myśleć o wojnie. Teraz razem ze znajomymi próbujemy załatwić materace i pościele dla dzieci z domu dziecka, które lada chwila przyjadą do Warszawy.

Ale pamiętajmy, że my, kobiety, musimy też dbać o siebie i młodsze pokolenia. Nasze dzieci przecież nie przeżyły stanu wojennego. One są bardzo „wymacdonaldowane” i „wyinternetowane”, ale naprawdę szalenie nieprzygotowane do tej sytuacji. Ja, będąc studentką w latach osiemdziesiątych, podczas manifestacji w Krakowie dostałam pałą po nogach i doskonale pamiętam czołgi na ulicach. Wiem, że to przetrwaliśmy. Dlatego dziś mówię mojej córce, że ufam, że przetrwamy i teraz.

Twoja córka Małgorzata jest już dorosła. Czy możesz nam powiedzieć, z dzisiejszej perspektywy, co jest najważniejsze w wychowywaniu córki?

– Nie wolno narzucać swoich pomysłów na życie i naginać do swojej wizji świata. Wolność dla dziewczynki jest podstawą wszystkiego. Tak to dziś pojmuję. Dziecku trzeba dać wykształcenie, miłość oraz zaufanie, że ono wie, co robi ze swoim życiem. Tylko wtedy będzie szczęśliwe. Moja córka śpiewa, interesuje się jogą, medycyną. Nie jestem babcią, ale w zamian za to dostaję od niej różne dyplomy ukończenia rozmaitych kursów, co mnie bardzo cieszy. Bo dziś kobiety muszą być niezależne i wolne.

Słucham cię i czuję, że mimo wszystko humor cię nie opuszcza.

– Życie nauczyło mnie, że trzeba balansować pomiędzy tragedią a komedią. Kobiety wiedzą, że poczucie humoru ratuje nas z poczucia opresji. Ja czuję, że gdy żartuję, to rzeczywistość po prostu łagodnieje. Dlatego nie mam czarnowidztwa w sobie. Może jak byłam młodsza, byłam bardziej podatna na poezję francuską, ale z latami kobiety nabierają doświadczenia i wiedzą, że kiedy myślimy katastroficznie, to przyciągamy do siebie wszystko, co złe. Nie ja to odkryłam! Jak dojeżdżam do sklepu i na parkingu jest mnóstwo samochodów, to sobie myślę: „Spokojnie, znajdzie się miejsce”. I zwykle tak jest. Zawsze staram się myśleć pozytywnie, że udadzą mi się negocjacje w jakiejś sprawie, że dostanę tę wymarzoną rolę. Jestem praktyczna i uważam, że z takim podejściem nam kobietom jest łatwiej żyć.

Co powiesz dziś kobietom, które boją się 40., 50., 60. urodzin?

– Mogę tylko powiedzieć jedno: Kobiety, nie bójcie się! To nic strasznego. Paradoksalnie dziś wiele pań zaczyna wszystko od początku w dojrzałym wieku, ponieważ chcą cieszyć się życiem, spełnieniem, miłością.

Czy mogę cię spytać, jaki jest seks po „60”? Odważam się, bo jesteś kobietą, która nie boi się żadnego tabu.

– Ty możesz pytać, ale ja nie muszę odpowiadać. No dobrze, powiem tyle: spokojnie, nie jest nieźle. (śmiech).

Jesteś dla na wzorem i nadzieją, że można się szczęśliwie zakochać po „60”. Czy powiesz nam, jaka ta miłość jest?

– (śmiech). Nasza miłość jest bardziej złożona, skomplikowana, ale wspaniała! Jesteśmy dwoma chodzącymi emocjami. Dobraliśmy się chyba na zasadzie podobieństwa. Na zabój będziemy spierać się, że mamy rację. Lubimy pośmiać się, pobawić, poryzykować trochę. Ludzie mówią często, że przeciwieństwa się przyciągają, a myślę, że podobieństwa też się przyciągają. Dziś myślę, że jestem wielką szczęściarą, że coś takiego mi się przytrafiło. A gdy ktoś pyta, co to jest szczęście, zazwyczaj odpowiadam, że to umiejętność wydobycia z siebie pokładów miłości i dobroci wobec drugiego człowieka. Jednocześnie dla mnie to był też jednak akt odwagi. Zaprosiłam swojego chłopaka do programu telewizyjnego, bo chciałam uciąć rozmaite plotki i powiedzieć światu: Proszę się ze mnie nie śmiać, bo ja też mam prawo do miłości. I czy się komuś podoba, czy nie: proszę mi tego nie zazdrościć. Ja przecież każdej kobiecie życzę miłości!

Instagram

Mnie wydawało się w pewnym momencie życia, że już będę żyła tylko dla siebie i że nikogo nie pokocham. W sztuce, którą teraz gram, mój partner pyta: „A może by sobie pani kogoś znalazła? Mężczyznę jakiegoś!”. Na co ja odpowiadam: „A po cholerę mi taki kłopot w życiu?”. Więc teraz taki kłopot jest i trzeba się z tego cieszyć. (śmiech) Zdecydowałam się na nowy dom i zaczynam zupełnie nowy etap w życiu.

Co dało ci siłę, by wszystko pozmieniać?

– Miłość i wrodzona aktorska ciekawość. Poza tym tego się nie kalkuluje, to się po prostu zdarza. Ja sobie tego wszystkiego nie wywróżyłam. Nie czekałam, a przede wszystkim już nie szukałam tej miłości. Kobiety mnie dziś często pytają, gdzie takie uczucie można znaleźć, więc ja wtedy odpowiadam dwoma słowami: Nie szukać!

Podobno ta miłość zdarzyła ci się w momencie, kiedy byłaś kompletnie nieprzygotowana: nawet nie miałaś makijażu. To prawda?

– Powiem ci, że Coco Chanel, która mówiła, że zawsze trzeba być przygotowanym, że za rogiem można spotkać miłość swojego życia, nie byłaby ze mnie zadowolona. Byłam nieumalowana, nieuszminkowana, a nawet nieupudrowana.

Nie boisz się pokazywać ludziom bez makijażu, emanujesz siłą swojego charakteru i naturalnością i właśnie taka nam się podobasz.

– Wiesz, jednym się podobam, a innym jednak nie. Kiedyś pod zdjęciem, które wrzucałam na Instagram z mojej wyprawy na safari w Afryce, jedna z pań napisała: Ja rozumiem, że pani jest zakochana. Ale niechże się pani chociaż uczesze!” (śmiech). Więc zrobiłam sobie kolejne zdjęcie i napisałam, że specjalnie dla tej pani jest moja nowa fryzura. Mam jednak poczucie, że minęły czasy, kiedy ludzie chcieli oglądać aktorki w pełnym makijażu, dobrym świetle i w wystrzałowych kreacjach. Poza tym uważam, że przykładanie nadmiernej uwagi do wyglądu jest czymś egocentrycznym. Owszem, kiedy potrzeba, jak kręcę reklamę czy idę na galę, to proszę bardzo. Nie mam też nic przeciwko kobietom jak spod igły. Moja koleżanka mówi, że czułyby się nago bez makijażu oraz przyklejonych rzęs i ja to w nich cenię. Każdy ma prawo żyć, jak lubi! A ja po prostu źle bym się czuła, gdybym rano wychodziła z psem na spacer na szpikach i ze szminką na ustach.

Poza tym ja rano mam bardzo wiele rytuałów. Piję różne herbatki i przygotowuję jedzenie, bo moja dieta oparta jest na zasadach Efektu Klimasa, co oznacza, że muszę jeść konkretne posiłki co trzy godziny i uprawiać sport. Próbuję też jak najmniej oglądać informacji w telewizji, bo chcę w ten sposób chronić swoje siły. Oczywiście mogłabym zajeść te trudne emocje, nakładając sobie na talerz makaron i tort. Ale nie poddaję się! Staram się nie karmić niezdrowym jedzeniem i złymi emocjami, włączam muzykę jazzową, która mnie bardzo uspokaja i dalej działam. Takie są kobiety. Silne i mądre!

Instagram

Zaczęłam też w końcu uczyć się języka hiszpańskiego, chodzę na lekcje i to jest dla mnie dowód, że jednak niezależnie od wieku, możemy robić wszystko, cokolwiek chcemy. Mam przyjaciółkę w Hiszpanii i wielu znajomych. Pomyślałam sobie, że podczas wakacji chcę móc z nimi naprawdę porozmawiać. Poza tym uważam, że nauka języka obcego to jest jakiś rodzaj ćwiczenia dla mózgu. Nie mam ochoty zapaść się z pilotem w swojej kanapie. Niedawno wszyscy przeżywaliśmy czas izolacji podczas pandemii i podczas tych długich miesięcy nadrobiłam już wszystkie zaległości w czytaniu książek i oglądaniu filmów. Świat bez ludzi, bez wyjazdów, bez grania i widza to nie jest moja bajka. To świat ubogi, pozbawiony tego, czym oddycham. Jestem osobą społeczną i nie nadaję się do samotności; uważam, że nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem.

Czego oprócz ludzi potrzebujesz jeszcze do szczęścia?

– Worka bokserskiego i porządnego wycisku podczas treningu. Uwielbiam założyć rękawice –  zamachać się i spocić. Potem idę z psem na spacer albo zabieram ukochanego na rowery i jak wracam do domu, to kładę się na chwilę i mówię do siebie: Tak, teraz czuję, że ja żyję!

fot. materiały prasowe TVN