Go to content

„Powoli dociera do mnie, że będę cierpieć jeszcze bardziej, bo ignorowałam „czerwone lampki” na początku związku”

fot. Matthias Lindner/iStock

Powoli uczę się, że ignorowanie czerwonych lampek ostrzegawczych, które widzisz na początku, jest prawdopodobnie najgorszą rzeczą, jaką można sobie zrobić, ponieważ one nigdy nie zmieniają koloru na zielony i nigdy nie gasną. Powoli uczę się tego starego banału, że czerwone lampki, które ignorujesz od początku, stają się powodem, dla którego później odchodzisz. Powoli uczę się, że tylko dlatego, że chcesz kogoś zatrzymać, oznacza, że ​​okłamujesz samą siebie na temat tego, co widzisz i co czujesz gdzieś głęboko, w środku.

Powoli uczę się, że należy słuchać pierwszych podszeptów intuicji, tego pierwszego poczucia, że coś jest nie tak. Widzieć tę pauzę, która następuje, kiedy dostrzegasz drugą twarz – wydawałoby się bliskiej – osoby. Dać dojść do głosu temu niepokojowi, że coś jest nie tak. Że albo cię okłamuje, albo tobą manipuluje. To uczucia, których nie powinno się ignorować. To czerwone lampki ostrzegawcze, które żeby przeoczyć, trzeba naprawdę bardzo chcieć. A najwyraźniej świecą w miarę upływu czasu, już post factum.

Powoli uczę się, że ignorowanie czerwonych lampek prowadzi bezpośrednio do bólu i rozczarowania. Obudzisz się w związku, który nie daje ci tego, czego byś chciała. Już zawsze będziesz czuła, że obniżasz swoje standardy, rezygnujesz z marzeń i siebie, cały czas idziesz na kompromis. Pozwalasz na rzeczy, na które nie chcesz pozwalać. Tkwisz w pułapce. Nie kochasz bezwarunkowo i nie jesteś bezwarunkowo kochana. Nie ufasz i ciebie nikt nie darzy zaufaniem. Stajesz się kimś innym. Defensywną wersją siebie. Wątpiącą, schowaną, rozedrganą.

To nie jest tak, że wierzę w związki oparte na totalnej zgodzie, takie, w których nie ma różnic, wyzwań, konfliktów. Nie. Ale każdy powinien otrzymać tyle miłości, ile sam daje, na ile zasługuje. I to jest więcej, niż tylko trwanie przy kimś. Nie jest normalnym pozwalanie komuś na wmówienie nam, że „to już wszystko, co może ci dać i na co zasługujesz”. Nie. Nie jest normalnym uwierzyć, że jeśli komunikujesz swoje potrzeby, to jesteś histeryczką, roszczeniową babą. Nie. Nie można dopuszczać do tego, że ktoś sprawia, że czujemy się niegodni, niekochani. To nie jest normalne, że ktoś wywołuje w tobie poczucie, że prosisz o zbyt wiele, prosząc de facto o absolutne minimum.

Powoli uczę się, że zostawianie tego, który sprawia, że masz poczucie, że kochać cię to niezwykły wysiłek i trudność, jest najlepszym wyborem, jakiego możesz dokonać. I im wcześniej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie.

Im więcej czerwonych lampek zignorujesz, tym więcej czasu zmarnujesz.