Go to content

Weekendowe pary, czyli jak być razem od piątku do niedzieli

Fot. iStock/LittleBee80

Ona i on, po trzydziestce, oboje z dobrze rozwijającymi się karierami, oboje zasobni, zdolni, ambitni. O takich jak oni, mówi się „mają wszystko”: urodę, pieniądze, możliwości.  Są parą. Od piątku do poniedziałku rano. Tomek mówi, że nie siedzą sobie na głowie. A Kasia, że nie czuje się uwiązana do swojego partnera, że ma swoje życie. Dobrze jest, to się sprawdza, póki co, oboje są zadowoleni.

Organizacyjnie jest bardzo łatwo. W połowie tygodnia umawiają się, u kogo spędzą następny weekend. Zazwyczaj jest „na zmianę”, żeby było sprawiedliwie. No, chyba, że jest jakaś większa impreza jak ślub kogoś z rodziny, albo wyjazd do Kasi rodziców. Ale są też takie weekendy, kiedy chcą od siebie odpocząć i nie widzą się wcale. Co to za związek? Weekendowy.

Każdego piątku jedno z nich pakuje bagaż podręczny – piżama, szczotka do zębów, bielizna, książka – i jedzie do biura, a po południu do mieszkania swojego partnera.

Kiedy Kasia wchodzi rano do pracy z tą walizką, koledzy i koleżanki myślą, że wyjeżdża do mamy, do Zielonej Góry. Kasia im nic nie tłumaczy, nie zrozumieliby. W głowie im by się nie zmieściło, że można być ze sobą rok i nie mieć u ukochanego swojej szczoteczki do zębów, kosmetyków albo bielizny na zmianę. Że co tydzień, jak do hotelu. Albo na wycieczkę.

Z tą szczoteczką to taki Kasi pomysł. Trochę dziwactwo. To ona nie zgadza się, żeby Tomek zostawił u niej swoją szczoteczkę „na stałe”. Zaburza to jej wewnętrzną harmonię. Nie mogłaby spokojnie patrzeć na tę jego szczoteczkę w tygodniu, kiedy nie mieszkają razem. A przecież od poniedziałku wszystko musi być w jak najlepszym porządku, tak, jakby mieszkała tu sama.

Więc sama również jeździ do ukochanego ze swoją szczoteczkę, żeby było sprawiedliwie. Nikt nie ma do nikogo pretensji.

Czy nie brakuje im siebie, gdy po wspólnie spędzonym weekendzie wracają do rzeczywistości? Nie, Kasia się cieszy, tak jest jej dobrze, wygodnie. Tak mogą utrzymać swoją miłość i namiętność na tym samym poziomie, długo. Bo trochę tęsknoty to niezrównany afrodyzjak. A przecież zawsze mogą do siebie zadzwonić, napisać. Spotkać się w centrum na kawie.

Nie spotykają się za to kiedy są chorzy, więc nie ma mowy o tym, żeby ktoś się kimś opiekował w tych „gorszych” momentach życia. Kasia nie chce, żeby widział ją zakatarzoną, osłabioną, bez makijażu. Chce pielęgnować ten idealny obraz. Kiedy miała zapalenie płuc, nie widzieli się długie cztery tygodnie. Ale za to kolejny weekend był po prostu wymarzony. Idealny.

Czy Kasia tęskni? Właściwie nie. Przecież wie, że on jest, że się w końcu spotkają. Czy kocha? Tak. To znaczy tak myśli. Nie zastanawia się nad tym, wszystkim mówi, że są parą, że ma faceta, że ze sobą „pomieszkują”. No i to się przecież zgadza.

Zamieszkać na stałe? Ale po co? Tak jest dobrze. Nikt nikomu nie przeszkadza, nie zmienia mebli, nie wiesza obrazków na ścianach.  Ślubu nie planują, na dzieci mają jeszcze czas. Nie, no sama nie będzie się dzieckiem zajmować. Wtedy chyba jakoś się umówią, zamieszkają razem. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie czas. Absolutnie.

Tomka martwi trochę jednak ta szczoteczka. Bo to tylko szczoteczka. Że co to niby znaczy, że ona, Kasia, w tygodniu, tak dzień w dzień by go koło siebie nie zniosła? Ale nie pyta, boi się, że Kasię straci. Poza tym jemu właściwie też tak wygodnie. Od poniedziałku do piątku zero kontroli, gadania za uszami, wyrzutów. Oboje robią, co chcą.

Nie, nie chodzi o to, że spotyka się wtedy z inną kobietą, absolutnie. Przecież jest w związku z Kasią i jest szczęśliwy, nie zdradziłby jej. Po prostu nie musi jej stale pytać o zdanie, uzgadniać z nią wszystkiego. Ma swoją przestrzeń.

Ile trwa ten związek? Ponad rok. Przez ten czas Kasia i Tomek wypracowali wszystkie możliwe zasady swojej relacji, dopracowali do perfekcji logistykę. Nie kłócą się. Jeśli dyskutują, to zawsze na racjonalne argumenty. I właściwie o niczym ważnym.

Od piątku do poniedziałku rano grają przed sobą te swoje role i nie myślą o tym, co dalej. To znaczy, Tomek trochę myśli, ale boi się przyznać. W poniedziałek po pracy Kasia oddycha głęboko i siada w ulubionym głębokim fotelu w swoim mieszkaniu. Wreszcie trochę ciszy, spokoju. Wreszcie ma swoją przestrzeń tylko dla siebie. Jeszcze tylko poprawi poduszki na sofie, bo Tomek rano źle poukładał, nie tymi kolorami do góry. O, teraz jest idealnie, tak właśnie jak powinno być w kasinym królestwie.

Błogą ciszę przerywa dźwięk SMS-a od Tomka. Co tydzień wysyła jej te same słowa: „To był świetny weekend. Już za tobą tęsknię” – napisał. Kasia odruchowo odpisuje to samo, co tydzień temu: „ Ja też”. I tylko przez moment myśli o tym, że to wcale nie jest prawda.