Go to content

Wakacyjny koszmar rodziców. Dlaczego letni urlop z dziećmi staje się przymusowym, stresującym obowiązkiem

Fot. iStock/AleksandarNakic

Skończyły się czasy, kiedy zdecydowana większość rodzin pakowała wędki, namioty, konserwy, podręczne radyjko, ręczniki plażowe oraz kąpielówki i na pełne dwa tygodnie udawała się nad morze, jeziora lub w góry. Dziś, niepokojąco duża liczba rodziców na urlop wyjeżdża bez dzieci, na przykład jesienią, gdy łatwiej o atrakcyjną ofertę. Statystycznie, coraz więcej Polaków wysyła swoje pociechy na zorganizowane  wakacje „samopas”, wychodząc z założenia, że urlop to przede wszystkim czas odpoczynku od dzieci.

„Specjaliści” są w stanie tak zaplanować te dwa letnie miesiące, by syna czy córkę widzieć w tym okresie w sumie jedynie przez kilka dni. Jak to możliwe? Trzeba po prostu odpowiednio wcześnie wykupić interesujące kolonie tematyczne nad morzem, kursy językowe za granicą i obozy survivalowe w Bieszczadach , a u babć, najchętniej na wsi lub w innym mieście zarezerwować odpowiednio długi termin. Socjologowie biją na alarm: rośnie pokolenie emocjonalnie zaniedbanych dzieci – rodziców, którzy nie potrafią spędzać z nimi czasu. I nie chcą, bo się stresują.

Ten stres ma podobne podłoże, co niepokój opanowujący nas na myśl o „przymusowych” rodzinnych spotkaniach przy świątecznym stole. Tyle, że święta trwają dwa, trzy dni – wakacje to perspektywa co najmniej dziesięciu, spędzonych razem. Jeśli zapłaciliśmy za drogą wycieczkę „all inclusive”, trudno spakować walizki i po prostu wrócić. Trzeba męczyć się do końca. Dlaczego „męczyć”?

Bo pokutuje nasza postawa wobec dzieci, którą reprezentujemy dzień w dzień, w ciągu roku . Jeśli przez dziesięć miesięcy nie poświęcamy naszym córkom i synom odpowiedniej uwagi i zaniedbujemy ich emocjonalnie, na wakacjach nie potrafimy ani nad nimi zapanować, ani znaleźć z nimi wspólnego języka. „Nagle” okazuje się, że dzieci się nie słuchają, są niegrzeczne, nie potrafią się zachować w restauracji, nudzą się, wymagają ciągłej opieki. Pojawia się napięcie i stres. A my przecież nie po to bierzmy urlop by się stresować.

W rezultacie wolimy cieszyć się „wolnością” od naszych dzieci, a wakacyjną opiekę ograniczyć do rozmowy telefonicznej i SMS-ów. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać. Te negatywne, takie jak coraz gorszy kontakt z pociechami, pojawią się szybciej, niż myślimy.


Na podswtawie: dzienniklodzki.pl , www.popsi.com