Go to content

Przeklęte okładki! Blog Ojciec trafił w czuły punkt i ruszyła lawina komentarzy

Fot. Screen z Facebooka / Blog Ojciec

Kto nigdy nie oklejał przeklętych podręczników, ten nie zrozumie 😉 . O co tyle rabanu – zapytacie – przecież to tylko okładki!

Ano o to, że w polskiej szkole jest już na tyle dużo chaosu, że skołowany rodzic na kolanach błaga, by nie mnożyć już kolejnych problemów! Po prostu! Zakup pasującej do książki okładki graniczy z cudem, a w większości przypadków jest konieczny. Jak to konieczny?

Ano konieczny, bo każdy uczeń „początkujący” ma problem z dbałością o podręczniki i zeszyty – i bynajmniej nie jest to jego wina (lub wina braku wypracowania w dziecku szacunku do książek czy przyborów). To są małe dzieci, które nie pakują tornistra z namaszczeniem, a muszą zdążyć na czas – już to bywa czasem nie lada wyzwaniem. Nie raz i nie dwa razy, moja córka przynosiła do domu większość podręczników, zamiast zostawić je w szafce, bo nie potrafiła zdążyć z odłożeniem ich na miejsce.

Wszystko się zużywa, również książki, szczególnie te codziennie noszone, używane, wyciągane i chowane do tornistra czy szafki. A zniszczyć nie można, bo każda z książek ma posłużyć następnym pokoleniom… Skoro trwoga pani bibliotekarki może nas dosięgnąć kilka razy w roku (bo podręczniki składają się z kilku części), to my, rodzice staramy się z obowiązku wywiązać. Są więc okładki…

… i frustracja. Bo jakbyśmy się nie starali, zawsze coś jest nie tak!

Samoprzylepne? Uciekajcie od nich jak najdalej, łatwiej położyć okleinę na kulę niż oprawić książki (to zapewne wynika z praw Murphy’ego) 😉 , zestawy – tjaa, w zeszłym roku kupiłam „zestaw” specjalnie przygotowany do książek z przydziału. Nie pasowały, były nieco za duże, rozklejały się, gniotły, szkolny dramat pierwszoklasisty. Każda książka w innym wymiarze, ćwiczenia też. A co, bądźmy tacy multi-rozmiarowi 😉 .

Nadal dziwicie się okładkowej aferze? Zobaczcie koniecznie „pozdrowienia” od „Blog Ojciec”. Tak, te dwa zdjęcia ilustrują ilość rozmiarów aktualnych podręczników szkolnych… Jednym słowem, zapomnijcie o starych dobrych czasach i oklejaniu woluminów tapetą, która została po remoncie albo wykorzystaniu okładek z zeszłego roku… Powodzenia!

No to co? Przyłączacie się do okładkowego bojkotu? Możecie sobie tutaj ulżyć, okładki prędzej czy później dosięgną każdego 😉 .

PS: Blog Ojciec, ratuj, skąd ta cud miarka???