Go to content

Nasze małe zoo

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdy widzisz dwie kreski – myślisz: pchełka.

Nosiłam wielki brzuch – mówiłam: hipopotam.

Rodząc – krzyczałam: słoooń!

Karmiłam i szczebiotałam – małpeczka.

Po drodze był też kangur i koala – przyklejone do mamy.

A teraz mamy NARAZ małe zoo.

Oto ono:

Koń

Sceneria: Zośka po kilka razy woła, że chce na nocnik.

Po czym przy samym sprzęcie stwierdza, że to żart był.

JA (poirytowana): Zosia, nie rób mnie w konia!

ZOSIA: Patataj, patataj…

Kot

Sceneria: Drepcze kot na podwórku sąsiadów.

Zosia zachwycona gramoli się mi na ręce;

co by do okna łba przykleić. I już po chwili:

ZOSIA: Miauuuuuuu! (dźwięk, jak widelcem po talerzu)

Ryba

Sceneria: Zosia pałaszuje ukochanego łososia.

Caaaały kawał. Wstaje od stołu i robi tajotę (karuzela, piruet).

JA: Zosia nie kręć się tak, bo ryba w brzuszku się też zakręci 

i połknie swój ogon… (z serii głupich powiedzeń mamy)

Pies

ZOSIA: kaszlące, przerażające: ŁAAAAUHAŁ!!!

Sceneria: zarówno w domu, gdzie pluszowe kundle walają mi się pod girami,

jak i na dworze – spacerują nie tylko matki z dziećmi, ale dzieci z matkami, tfu – psami.

Świnka

Sceneria: Oglądanie książeczek o tematyce wiejskiej.

Zosia: ultradźwiękowo: IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII, iiiiiiiiii, IIIIIIIIIIIIII

Kaczka

Sceneria: Zosia zaczyna stroić miny.

JA: Zosiu, co robisz taką kaczuszkę?

ZOSIA: znów mocno piskliwie: KŁAAA kŁAAA!!

Zając/królik/kangur:

Sceneria: Ktoś przychodzi (Zosia zaczyna przedstawienie).

Lub w książeczce wypatrzony został zając.

ZOSIA: Z całym swoim 13kilogramowym ciałkiem: OPsasa Opsasa! (alternatywnie: IC, ic!)

I zdaję mi się, że zwierzyniec powiększa nam się z każdym dniem. 

Także powrócimy do tematu

Ihaha!

 

czytaj więcej na blogu: Kreską Asi