Go to content

500 plus: realistki nie idiotki. Matki nie są leniwe ani głupie

500 plus: realistki nie idiotki. Matki nie są leniwe ani głupie
Fot. iStock / AleksandarNakic

230 tys. matek rzuci pracę z powodu dopłaty w ramach „500 plus” – krzyczą serwisy internetowe (w tym nasz). I gazety. I telewizja. Rozdali ponad 4 mld zł z pieniędzy podatników i proszę, już nie opłaca się jednej z drugą pracować. Leserstwo, patologia, popijanie taniego wina i oglądanie brazylijskiej telenoweli. Podobno już nawet nie strzygą się same, tylko chodzą do fryzjera.

Słucham tego i szlag mnie trafia. Bo przecież te kobiety nie dlatego zrezygnowały z pracy, bo dostały 500 zł czy więcej. Tylko dlatego, że tak bardzo źle zarabiały. I mając dochody na poziomie 1350 zł na troje dzieci, człowiekowi jest naprawdę wszystko jedno, kto wesprze go jałmużną. I tak na życie nie wystarczy.

Po kolei. Dane za drugi kwartał pokazują, że obecnie pracuje  ponad 7 mln kobiet. 230 tys.  to zaledwie kilka procent.

Stawiam dolary przeciwko orzechom, że trzy czwarte dałoby się namówić do pozostania w firmie. Za lepszą kasę.

Od lat dane OECD pokazują, że Polacy harują jak woły. Przeciętnie spędzamy w pracy 1918 godzin. Dłużej od nas w Unii Europejskiej pracują tylko Grecy – 2037 godzin. Średnia dla krajów OECD wynosi 1770 godzin rocznie.

Chcecie mi wmówić, że tyle pracują wyłącznie mężczyźni? Albo że średnią zawyżają przedsiębiorcy?

Fakt, nasz rodzimy GUS wylicza, że panowie spędzają tygodniowo  w pracy godzinę więcej niż panie, a właściciele firm pracują w tygodniu o 10 godzin więcej. Ale w grupie pracowników jest też sporo kobiet. Pracowitych, a nie wyciągających ręce po zasiłek. Zasuwających jak mrówki na stanowiskach średniego i niższego szczebla. Za grosze. Za minimalną. Za płacę o 16,3 proc. (Eurostat) niższą niż mężczyźni.

Jeśli przepisy o najniższej krajowej nie pozwalają płacić im mniej, dostają umowę cywilnoprawną zwaną dumnie kontraktem. Po cichu śmieciówką. Ona nie daje im ani ochrony wynagrodzenia, ani urlopu, ani nic.

Kogoś dziwi, że rezygnują z takiej pracy?

Kobietki nie są idiotkami. Są realistkami. I choć przez lata udawały, że nie widzą, jak są robione w balona, to nie znaczy, że o tym NIE WIEDZIAŁY. Tylko nie mogły nic z tym zrobić. Stały pod ścianą, bo trzeba dziecku kupić jedzenie, kapcie do szkoły i buty na zimę.

500 plus dało im teraz to zaplecze i siłę, żeby mogły pokazać rolującym je pracodawcom środkowy palec.

Nam nieodparte wrażenie, że najgłośniej w sprawie porzucania pracy przez kobiety krzyczą przedsiębiorcy. Wcale im się nie dziwię. Mam w domu 12 okien. Gdybym miała kogoś, kto niemal za darmo by mi to ogarnął, to korzystałabym z tego chętnie. I narzekałabym, gdyby z tej roboty zrezygnował.

Prowadzenie biznesu wymaga planowania. Zdaję sobie sprawę z tego, że firma ma podpisane kontrakty i odejście połowy załogi oznacza, że będzie problem z jego wykonaniem. Cóż, współczujemy. Ale jak się ma firmę, to trzeba ponieść ryzyko biznesowe. Właśnie za tę odpowiedzialność przedsiębiorcy zarabiają cztery – pięć razy więcej niż ich pracownicy.

Tak wiem, wiem…koszty pracy zjadają zyski. Są tak drastycznie wysokie, że niemal się na biznesie nie zarabia. Ba, praktycznie cały czas się dokłada. Znam takich przedsiębiorców, którzy od dziesięciu lat tłumaczą, jak dokładają do biznesu. Wiecie co? Chciałabym mieć taką studnię bez dna, z której mogłabym ciągle dosypywać do nierentownego biznesu.

Na marginesie…ze statystyk Międzynarodowej Organizacji Pracy wynika, że godzina pracy w Polsce kosztuje 8.3 dolara. Dla porównania w Szwajcarii 58 dolarów. Wyższe koszty pracy pracy są także na Węgrzech, w Estonii, Czechach i na Słowacji. Hmmm, ciekawe skąd  ten płacz, że tak w Polsce drogo… I dlaczego tak chętnie przenosi się biznes do Polski?

Biznes musi się opłacać. Jak się nie opłaca, to się go zamyka. Koniec kropka.

Z punktu widzenia biznesu 500 plus pojawiło się w najgorszym z możliwych momentów. Gospodarka po kilku latach kryzysu ruszyła, bezrobocie spada na łeb na szyję, potrzeba coraz więcej ludzi do pracy bo zamówień przybywa. I pojawił się strach, że nie będzie komu tego wykonać. „Nie ma chętnych do pracy” – płaczą przedsiębiorcy. „Gospodarka na tym straci” – grzmią ekonomiści. Wszyscy tylko zapominają dodać, że nie ma chętnych pracowników za te pieniądze, które oferują. Czy ktoś może mi rozsądnie wytłumaczyć, dlaczego w czasach, gdy firmie przybywa zleceń a zyski firm rosną, tak trudno podnieść pensję z najniższej krajowej do chociażby 2 tys. na rękę. Tak, by się opłacało przyjść do pracy?  500 zł podwyżki jest tak zabójcze dla firm?

Może problem w tym, że Polska potrafi konkurować wyłącznie tanią siłą roboczą. Dać łopatę, wycisnąć pracownika jak cytrynę, rzucić ochłapy na koniec miesiąca. Ale tak się dalej nie da, bo ludzi jest coraz mniej. By firma była konkurencyjna, trzeba zainwestować w nowe technologie, lepszą organizację, atmosferę w firmie, by się chciało wypruwać flaki dla rozwoju, a nie tylko odliczać godziny do końca szychty.

Mam propozycje: zatrudnijcie na wyższych stanowiskach te absolwentki uniwersytetów, tych niepotrzebnych nikomu humanistycznych kierunków, które dziś z lubością stawiacie przy taśmie produkcyjnej. Myśleć i kalkulować to one potrafią. Zobaczycie, czy się da inaczej.

Nie zgadzam się także z tym, że 500 plus odsunie kobiety z rynku pracy i wrzuci je w czarną dziurę. Nie podoba mi się także ubolewanie, jak to za dziesięć lat zostaną z niczym.

Po pierwsze, jeśli jest to lekarka, informatyczka czy księgowa, to na pewno kilka lat poza rynkiem może być okresem zbyt długim, by dało się nadrobić zaległości. Tyle, że  one raczej nie rezygnują z pracy dla pięciu stów.

Ale czy naprawdę pani pracująca w pieczarkarni, pakująca cukierki w sreberka czy perfumy w kartoniki posiada taką tajemną wiedzę, że straci ona na aktualności? I za 10 lat nie znajdzie pracy? Pewnie, że nie znajdzie, bo będzie już „za stara”. Ale gdyby przez te dziesięć lat zasuwała przy pieczarkach, to też by ją wywalili, bo „za stara.” Albo kręgosłup by jej wysiadł.

Znam też nauczycielkę, która po 20 latach przerwy zawodowej związanej z wychowaniem dzieci wróciła na rynek. Udziela korepetycji z fizyki. Cóż, zasady dynamiki Newtona, prawo Archimedesa czy Ohma jakoś się nie zestarzały.

Dlatego uważam, że obecna rezygnacja z pracy kobiet może paradoksalnie poprawić ich sytuację na rynku. W czasach, gdy brakuje pracowników postawieni pod ścianą przedsiębiorcy są zmuszeni sięgać po tzw. niewykorzystane zasoby pracy. To właśnie kobiety, niepełnosprawni, osoby po pięćdziesiątym roku życia czy byli więźniowie.  I w końcu przedsiębiorcy będą zmuszeni zaproponować kobietom takie warunki pracy, by im się opłacało wrócić. Niezależnie od tego, czy będzie 500 plus czy nie.

Słowem, czasem warto pokazać komuś faka.

P.S.1: Autorka prze kilka lat prowadziła swoją firmę.

P.S.2: Autorce nie przysługuje 500 plus.