Go to content

20 najpiękniejszych cytatów Marii Monetssori, która dla dobra obcych dzieci poświęciła miłość i własnego syna

Była 16. kobietą lekarką w całych Włoszech. Walczyła o możliwość swojej edukacji jak lwica. By móc pracować jako lekarka… poświęciła wielką miłość, a nawet swoje własne dziecko. Czy słusznie? Minęło sto lat od momentu, kiedy Maria Montessori sprzeciwiła się traktowaniu dziecka jako miniatury dorosłego! A jej odkrycia nadal są aktualne i pomagają kolejnym pokoleniom kształcić młodych.

Maria przyszła na świat w małej miejscowości we Włoszech w 1870 roku. Jej matka, pochodząca z rodziny uniwersyteckiej, miała liberalne poglądy i to od niej dziewczynka uczyła się, że powinna walczyć o swoje prawa. Szkoły dla kobiet w owych czasach kształciły przede wszystkim przyszłe potulne żony i zaradne panie domu, co oznaczało w praktyce naukę prac domowych i dobrych manier.

Jednak Maria wykazywała ponadprzeciętne zainteresowanie przedmiotami ścisłymi. Dlatego zapisała się do szkoły technicznej, zarezerwowanej dla chłopców. „Podobną determinację wykonała sześć lat później, w 1989 roku, gdy po ukończeniu technikum postanowiła rozpocząć studia na wydziale medycyny. Ówczesne władze akademickie odmówiły wpisania jej na listę studentów. […] Opuszczając gabinet (profesora Guido Baccelli), Maria ukłoniła się i odrzekła: „Zostanę lekarzem, bez względu na cenę”, czytamy w przedmowie do książki Marii Montessori „Co powinieneś wiedzieć o swoim dziecku”, PWN.

To było jednak tylko preludium do kolejnych wydarzeń. „Koledzy ze studiów drwili z Marii. Dokuczali jej tak dotkliwie, że owładnięta zniechęceniem, chciała już porzucić obraną ścieżkę”, czytamy dalej. Nie mogła np. uczestniczyć z innymi studentami w pracach w prosektorium, bo kobiecie nie wypada oglądać nagiego mężczyzny. Do auli na wykłady mogła wejść, ale jako ostatnia, gdy chłopcy zajęli już miejsca. Takie to były czasy! A jednak w 1896 jako pierwsza kobieta skończyła medycynę na Uniwersytecie Rzymskim, zostając tym samym 16. kobietą lekarką w całych Włoszech.

Uważnie obserwowała dzieci

Momentem przełomowym okazało się z pozoru błahe wydarzenie.

„Maria spostrzegła żebraczkę z małym, może dwuletnim dzieckiem. I to właśnie to dziecko zwróciło jej uwagę. W rękach dzierzyło kawałek czerwomego papieru i pochłoniete nim, pełne wewnętrznej radości i spokoju, zdawało się zupełnie nie zauważać niczego dookoła. Maria Montessori odczytała to jako znak”, czytamy w książce PWN. Wtedy po prostu postanowiła zająć się dziećmi.

Jej życiorys nadaje się na scenariusz filmowy. Było w nim wiele zwrotów akcji i niezwykłej determinacji. Maria całe życie musiała brnąć pod wiatr i łamać konwenanse. Po studiach rozpoczęła pracę w Klinice Psychiatrycznej Uniwersytetu Rzymskiego. Do jej obowiązków należało odwiedzanie zakładów dla obłąkanych, gdzie widziała sieroty, dzieci upośledzone i takie, którymi nikt się nie zajmował. Podczas wizytacji jedna z opiekunek powiedziała Marii, że te dzieci są bardzo łakome, bo jak tylko skończą jeść, rzucają się na podłogę w poszukiwaniu okruchów. Maria zaczęła przyglądać się i odkryła, że one tylko… bawią się tymi okruchami. Powód? Nie posiadają żadnych zabawek. Wówczas nikt nie słyszał o teorii, że dzieci rozwijają się przez zabawę. Poruszona tym widokiem Maria zaczęła pracować z dziećmi, których los nikogo nie obchodził. Niektórzy z jej wychowanków zdali egzaminy do szkół podstawowych, gdzie radzili sobie doskonale, często nawet lepiej niż reszta klasy.

Wtedy pomyślała: jeśli zaniedbane dzieci nauczyły się tak dużo, bo stworzyła im odpowiednie warunki, to co dzieje się w  szkołach dla zamożniejszych rodzin? Uznała, że winę za taki stan rzeczy musi ponosić system edukacji, który hamuje naturalny potencjał dzieci! Wtedy właśnie Maria, w wieku 30 lat, podjęła decyzję, że chce zająć się naprawą włoskiego systemu edukacji.

Miłość, rodzina czy jednak praca?

Jednak nie przyszło jej to łatwo. Kilka lat wcześniej w  klinice Psychiatrycznej Uniwersytetu w Rzymie  „poznała o dwa lata starszego doktora psuchiatrii, Giuseppe Montesano”, czytamy w książce PWN. Młodzi zakochali się w sobie i na świat przyszedł ich nieślubny syn Mario. Natychmiast wybuch skandal obyczajowy, bo młodzi lekarze postanowili nie wiązać się na zawsze, chcąc pozostać niezależnymi i wolnymi od konwenansów. W tamtych czasach Maria miała dwa wyjścia: wziąć ślub i pożegnać się z karierą lakarza albo oddać dziecko na wychowanie na wieś. Paradoksalnie, kobieta, która pomagała obcym dzieciom, nie wychowywała własnego syna. Dopiero po śmierci swojej matki, gdy Mario miał kilkanaście lat, powiedziała mu prawdę, że to ona jest jego matką. Od tej pory byli nierozłączni.

****

Do dziś jej Metoda Montessori pomaga wszechstronnie rozwijać się, rozkwitać dzieciom na całym świecie. Z poszanowaniem ich emocji i indywidualnych talentów. Z dbałością o rozwój: intelektualny i zdolności społecznych. Z tej okazji na Dzień Dziecka przygotowaliśmy najciekawsze i najpiękniejsze myśli Marii Montessori. Po ponad stu latach nic nie straciły na aktualności.

1. Najważniejszym okresem w życiu nie są lata studiowania na wyższej uczelni, ale te najwcześniejsze, czyli okres od narodzenia do sześciu lat. Jest to czas, kiedy formuje się inteligencja człowieka i nie tylko ona, ale całość jego zdolności psychicznych.

2. Największą oznaką sukcesu dla nauczyciela … jest bycie zdolnym, by powiedzieć: Te dzieci pracują tak, jak gdybym nie istniała.

3. Dziecko, któremu poświęcono więcej uwagi i opieki, wyrasta na osobę silniejszą, bardziej zrównoważoną duchowo i energiczną.

4. Czego nie ma najpierw w zmysłach, tego nie ma później w umyśle.

5. Dziecko, które opuszcza ciało matki, nie wchodzi w naturalne środowisko, lecz w środowisko cywilizacji, w którym rozgrywa się życie dorosłych. […] Dlatego rodzice, a później nauczyciele muszą stać się dla dziecka łącznikiem, tłumaczem i interpretatorem skomplikowanego świata kultury.

6. Czego dziecko nie jest w stanie samo zrobić, musimy mu to dokładnie pokazać. Nie możemy dawać zbytecznej pomocy, ale też nie zaniechamy tej koniecznej.

7. Jeśli zbyt mocno krytykujesz dziecko, ono nauczy się oceniać. Jeśli regularnie prawisz dziecku komplementy, nauczysz je doceniania.

8. Niech dzieci będą wolne. Zachęcaj ich do biegania na zewnątrz, gdy pada deszcz. Niech zdejmą buty, gdy znajdą kałużę wody. A gdy trawa łąk będzie mokra od rosy, niech biegną po niej i depczą ją bosymi stopami. Niech odpoczywają spokojnie, gdy drzewo zaprasza ich do spania w swoim cieniu. Niech krzyczą i śmieją się, gdy słońce obudzi ich rano.

9. Musimy pamiętać o jednej podstawowej rzeczy. Danie dziecku wolności nie oznacza pozostawiania go samemu sobie, a już w żadnym wypadku zaniedbywania go. Pomoc, którą dajemy dziecięcej duszy, nie powinna być pasywną obojętnością w obliczu spotykających ją trudności. Powinna być ona czułym i uważnym wspieraniem jej rozwoju.

10. Niesłusznie sądzi się, że najlepiej może się rozwijać dziecko mające jak najwięcej zabawek i środków pomocniczych. Wręcz przeciwnie, nieuporządkowana mnogość przedmiotów na nowo obciąża duszę chaosem i przygnębia ją poczuciem zniechęcenia.

11. I działamy bardziej tak, by przystosować aktywność dzieci do naszych własnych pomysłów, aniżeli iść za nimi, by same odkrywały swoje rzeczywiste upodobania i potrzeby.

12. Nie mów im, jak to zrobić. Pokaż im, jak to zrobić i nie mów ani słowa. Jeśli im powiesz, będą patrzeć, jak poruszają się twoje usta. Jeśli im pokażesz, będą chcieli to zrobić sami.

13. Ucz, ucząc, a nie poprawiając.

14. Nigdy nie pomagaj dziecku w zadaniu, w którym czuje, że może odnieść sukces.

15 Dzieci są istotami ludzkimi, którym należy się szacunek, wyższymi od nas ze względu na ich niewinność i większe możliwości ich przyszłości.

16. Ze wszystkich rzeczy miłość jest najsilniejsza.

17. Wychowanie nawet małego dziecka nie ma więc na celu przygotowania go do szkoły, ale do życia.

18. Zabawa jest pracą dziecka.

19. Jeśli dziecko nie znajduje bodźców do działań, które przyczyniłyby się do jego rozwoju, pociągają go po prostu „rzeczy” i pragnie je posiadać.

20. Dorosły nigdy nie powinien kształtować dziecka na swój własny sposób, ale powinien zostawić je w spokoju i zawsze pracować z najgłębszego zrozumienia samego dziecka.

 

Więcej informacji o Marii Montessori w ksiażce: Maria Montessori „Co powinieneś wiedzieć o swoim dziecku”, PWN.