Go to content

Wciąż myślisz, że są inni lepsi, zdolniejsi? Jak pomniejszasz swoją wartość

Fot. iStock/Oleh_Slobodeniuk

Ma na sobie wojskowy mundur i zawsze stoi na baczność, krzycząc: „Ty ofermo! Są zdolniejsi od ciebie!”, „Przyjrzyj się swoim koleżankom, ludziom w twoim wieku, a przekonasz się, że są od ciebie lepsi!”, „Masz czterdzieści lat i jeździsz pożyczonym autem? Co ty zrobiłaś ze swoim życiem? Niczego nie osiągnęłaś!”.

Masz dość własnej samooceny! Głos w twojej głowie stał się ostatnio nie do zniesienia. Wreszcie odważasz się spróbować czegoś nowego, postanawiasz zmienić pracę. Któregoś poranka siedzisz w ciasnej kawalerce obok ruchliwej ulicy. Przy starym drewnianym stole, pijesz poranną kawę przeglądając oferty pracy we wczorajszej prasie. Po przeczytaniu pierwszych trzech ogłoszeń zza gazety wyłania się czerwona okrągła twarz, która wyrzuca przez zaciśnięte zęby: „No i co ty robisz? Myślisz, że ktoś cię zechce? Nie rozumiesz, że każdy kandydat będzie miał lepsze kwalifikacje?”. Odkładasz gazetę, w gardle grzęzną ci łzy, czujesz się jak ofiara losu. Powłóczystym krokiem zmierzasz do swojej starej nudnej pracy. Wieczorem mąż zabiera cię na kolację. „Może dzień skończy się lepiej, niż się zaczął” – pocieszasz się w duchu. Znaleźliście małą restauracyjkę, w której zachęca was stolik z widokiem na ulicę. Siadacie zadowoleni, czekacie na danie, a ty zaczynasz przyglądać się kobietom, które na wysokich szpilkach tupią zdecydowanie w uliczny bruk, a na ich twarzach widnieje duma. Wszystkie zdają się zgrabniejsze od ciebie, lepiej ubrane i bardziej seksowne. „Kiedy rozdawano urodę, stałaś w kolejce po nudne życie. He, he, he!” – podsuwa ci generał w twojej głowie. Dojmujące uczucie, że nie jesteś warta niczego, co dobre, zaczyna rozlewać się po twoim ciele.

Z nosem spuszczonym na kwintę zmuszasz się do przełknięcia sałatki z tuńczykiem, którą właśnie podał kelner. „Czy on przypadkiem nie patrzył na mnie z politowaniem?” – rozważasz. Mąż spogląda na ciebie zaniepokojony, nie wie, czy to jego wina, czy tuńczyk niesmaczny. Masz ochotę zamknąć się w domu i zająć sprzątaniem. „Przynajmniej w tym jestem dobra” – myślisz. „Przecież twoja matka sprząta dokładniej od ciebie, nie pamiętasz?” – natychmiast włącza się wewnętrzny zrzęda. Robisz szybki przegląd: „Ania ma lepszego męża, Zosia ciekawszą pracę, Magda jest ładniejsza, Ola ma bystrzejszy umysł. Każda osiągnęła sukces, tylko ja za cokolwiek się wezmę, to klęska”. Zaczynasz szlochać. Twoje myśli nieustannie krążą wokół innych – rywalizujesz z nimi, wtedy czujesz zazdrość, porażkę albo się poddajesz i dopada cię frustracja, słabość, żal. Na zmianę wchodzisz w rolę ofiary (wycofanie) albo jesteś na pojedynku (rywalizacja).

Przekonanie nie tylko każe ci porównywać się z innymi, ale także walczyć w swoim umyśle (choć tego nie wyrażasz na zewnątrz) – w konsekwencji czujesz zazdrość i zmęczenie. Mam zatem propozycję: zastanówmy się nad tym, co by się stało, gdyby spełniły się twoje marzenia. Od tej chwili jesteś najlepsza w każdej dziedzinie! Jesteś chodzącym ideałem: najpiękniejsza, wszystkowiedząca, zawsze pierwsza na mecie, pracownik roku, idealna pani domu, najlepsza kochanka. Czy sądzisz, że inni mogą się przy tobie rozluźnić? Przecież każdy, kto z tobą dwie minuty porozmawia, czuje się gorszy. A co na to twój partner? Czy czuje się męsko? Zawsze za słaby – przecież ty jesteś najsilniejsza. Zawsze zbyt mało reprezentacyjny – przy tobie wygląda jak starszy wujek. A w łóżku? Nie wytrzymuje presji, bo jak zaspokoić idealną kochankę i nie wypaść gorzej? Twoi przyjaciele zawsze mówią, że u nich wspaniale, że małżeństwo kwitnie, że są szczęśliwi – kto odważy się przyznać do swoich słabości, emocji i wątpliwości? Czujesz nasilającą się sztuczność w relacjach, ludzie się przed tobą zamykają, trzymają się na dystans. „Piękny egzemplarz” – myślą. Można się pozachwycać, gdy stoi w galerii, ale dotykać przecież nie wolno… Zaczynasz czuć się bardzo Czy naprawdę wciąż wierzysz, że bycie lepszym jest tak wspaniałym doświadczeniem?

To prawda, że król siedzi na tronie (zazwyczaj sam), a inni biją przed nim pokłony, lecz najlepsza impreza zaczyna się wtedy, gdy król opuszcza salę. Interesujące, prawda? To może porównywanie, staranie się, rywalizacja nie mają sensu? „Bzdury! Jeśli przestaniesz się porównywać, to skąd będziesz wiedzieć, czy jesteś wartościowa? Wstawaj, ofiaro! Weź się w garść! Biegnij do przodu, bo inni cię dogonią!” – sztywny gość w wojskowym mundurze pogania cię niczym osiołka. Masz ochotę krzyknąć: „Dość!”, czujesz, że miesza ci w głowie… i bardzo słusznie! Ten facet zawsze miał kompleksy, dlatego ukrywa przed tobą ważną informację. Prawda jest taka, że w życiu poza układami wygrany–przegrany istnieją również stosunki wygrany–wygrany. Poza rywalizacją istnieje także synergia! Są relacje partnerskie, a nie tylko związki zależności lub dominacji. Ale zastanów się logicznie, co o tym może wiedzieć ktoś, kto nosi mundur i całe życie spędził w koszarach? Czy widzisz już, że ta koncepcja nie nadaje się do życia w czasach pokoju, bo podkręca dominację? To dobra myśl na czasy wojny. „Jeśli życie to odcinek, w którym moment narodzin to start, a moment śmierci to meta, to czy opłaca nam się biec? Czy nie lepiej wybrać się na spacer?” – zapytał kiedyś Tomek. Przez dużą część życia w mojej głowie również siedział ten typek. Wciąż podsuwał mi: „Skalska, za dużo gadasz, jesteś za energiczna, za szybka, za mało zorganizowana, za ekspansywna, wszędzie cię pełno, musisz zarabiać więcej, być bardziej zdyscyplinowana. Inni tak robią i wygrywają”. (Tak bardzo się starałam wymienić wszystkie wady, które oddzielały mnie od wymarzonego ideału, że aż się spociłam!) W końcu nadszedł dzień, w którym poszłam po rozum do głowy i pojęłam, że wcale nie muszę biec do samodoskonałości (choć modny dzisiaj ten wyścig).

Mężczyźni w eleganckich garniturach od krawca, kobiety mówiące pięcioma językami, dzieci, które jeszcze nie ukończyły szkoły, ale już nie mają czasu usiąść i porozmawiać z rodzicami, tyle zajęć! – dokąd oni wszyscy biegną? Czy czyta ten artykuł ktoś, kto „tam” dobiegł? I co, jak jest w tym idealnym życiu, które dzielisz z idealnym mężczyzną, w idealnym domu urządzonym zgodnie z najnowszymi standardami? Z idealnymi dziećmi, które chodzą do najlepszej szkoły – przecież stać cię na to, masz idealny stan konta! A może dobiegłaś do idealnej prostoty? Do domku na wsi, w którym upajasz się perfekcyjną ciszą, kontemplujesz, medytujesz, a twoje życie jest tak idealnie proste i zdrowe? To był mój idealny obrazek. Wspaniale uduchowiona, z najlepszymi wartościami, na pewno poszłabym w butach do nieba… Jak widzisz, bez względu na to, czy ideałem jest życie w bogactwie, czy w ubóstwie, to ta sama pułapka umysłu! Jedno i drugie jest dążeniem, a nie byciem. Gdy to pojęłam, usiadłam i powiedziałam na głos (a że byłam w samotności, w ośrodku odosobnienia, na świadków wzięłam głuchą ciszę i nieograniczoną przestrzeń): „Nie będę doskonalić siebie i życia, chcę mądrze użyć tego, co jest we mnie: doświadczenia, przeżyć, energii, radości, wszędobylstwa i „wściubinosa”, entuzjazmu i napędu do działania, szybkiego umysłu i zdolności kreacji”. Zamiast biec – zatrzymałam się. Oczyściłam swoje myśli i poprosiłam: „Niech mój potencjał w pełni się wyrazi dla pożytku wszystkich”. Wtedy nagle znaleźli się ludzie (dziesiątki tysięcy ludzi!), którzy chcieli mnie czytać. I nie stało się to w ciągu lat lecz jednego dnia! Rok później stworzyłam miejsce, gdzie spotykam się z kobietami i uczymy się transformować upadki w mądrość.

Choć dzisiaj wszystko jest dalekie od ideału, bo nie ma przy mnie ukochanego Tomka, nie mam własnego domu, za to na koncie długi – jestem szczęśliwa. Jeśli nadal czujesz wewnętrzną pokusę, by się porównywać i dążyć do ideału — zacznij wykorzystywać zazdrość jako sprzymierzeńca! Przypatrz się tym, którym zazdrościsz, i ucz się od nich! Przeanalizuj dokładnie, jaką drogę musiała przebyć ta osoba, by znaleźć się w miejscu, w którym ty także pragniesz być. Następnie przyjrzyj się, jakie cechy posiada – czy jest cierpliwa, wytrwała, uparta, zdeterminowana, kreatywna? Aby jednak to zadziałało, naprawdę musisz wznieść się ponad emocje i stworzyć ten opis obiektywnie. Pamiętaj, że opinia: „Bałwan wykorzystuje ludzi, dlatego mu się udało…” nie jest całkowitą prawdą…

Zauważ uczciwie, jakie podjął kroki, nim zdobył pieniądze. Musiał wykazać się cierpliwością, umiejętnością zarządzania, konsekwencją, na pewno wiele razy upadał i podnosił się, musiał zrezygnować z rodziny, a może przyjemności. Przyjrzyj się uważnie, jak wygląda jego życie, a gwarantuję, że albo pojawi się szacunek, albo odkryjesz, że wcale nie chciałabyś się z nim zamienić! Będzie to uwalniające doświadczenie. Gdy następnie zazdrość się rozpuści, a twój umysł się rozluźni, wreszcie będziesz mogła poczuć, że każdy z nas ma unikatową kombinację cech i predyspozycji do tego, by zrealizować swój potencjał i być szczęśliwym. Wcale nie potrzebujemy nikogo okradać z jego zasobów, nie ma także potrzeby nikogo naśladować. Wystarczy, że się rozluźnimy i postanowimy robić swoje, zamiast przeżywać czyjeś życie. Wtedy być może poczujesz się zaskoczona tym, że twoje życie jest całkiem interesujące. Zdziwisz się, że jesteś kompletna, a może nawet trochę się polubisz…

Zdecyduj, czy to przekonanie cię wspiera. Odpowiedz na poniższe pytania

1. Czy to przekonanie mi służy?

2. Czy ta myśl czyni mnie szczęśliwszą?

3. Czy dzięki tej myśli czuję się człowiekiem wolnym i rozluźnionym?

4. Jakie korzyści odnoszę, utrzymując tę myśl? a) nie muszę nic zmieniać, rozwijać się, nie muszę więc wkładać w to energii, b) mogę stać w miejscu, co pozwala mi czuć się bezpiecznie, nie muszę bowiem mierzyć się z nowymi sytuacjami; przebywam w swojej strefie komfortu, c) odwracam wzrok od siebie, swojego życia i kieruję go na innych ludzi.

5. Co tracę, utrzymując tę myśl? a) stoję w miejscu, tracę szansę rozwoju i zmiany, b) pomniejszam swoją wartość, c) buduję dystans między sobą a ludźmi, d) czuję się bezradna, słaba, niezdolna do działania.

Moje antidotum na przekonanie:

Każdy człowiek ma unikatowy zestaw cech, który pozwala mu realizować swój potencjał.

Stwórz swoje antidotum na przekonanie i zapisz je na kartce.