Go to content

#NoMakeUp challenge – jak mam wyjść z domu bez makijażu?

#NoMakeUp challenge - jak mam wyjść z domu bez makijażu?
Fot. iStock / AleksandarNakic

Czy w erze panującego photoshopa i trendu idealnej skóry (cokolwiek to znaczy) jesteśmy w stanie wyjść z domu bez makijażu, czy tego chcemy? Co nam daje makijaż? Czy chowamy prawdziwe ja za maską?  I dlaczego zdrowa skóra daje kobietom większe poczucie własnej wartości i radości z życia? Tymi zagadnieniami zajmuje się Skin Ekspert Agnieszka Zielińska

Co chowamy pod makijażem?

Kiedy byłam nastolatką rozpoczęłam swoją przygodę z makijażem. Zaczęłam się malować, żeby wyglądać na bardziej dorosłą, żeby czuć się bardziej dorosłą. Razem z ówczesnymi stylizacjami wychodziło mi to całkiem nieźle. Jeszcze jako studentka i potem młoda kobieta malowałam mocno oczy i usta. Nakładałam tę maskę, bo pomagała mi ukryć kompleksy, które jak każda młoda kobieta miałam. Dorastałam w czasie, kiedy właśnie dotarły do nas kobiece czasopisma, co oznaczało konfrontację z zagranicznymi modelkami, gwiazdami, celebrytami. Pięknymi ludźmi, którzy mieli wszystko. Sławę, pieniądze, piękny wygląd, piękną skórę (wtedy jeszcze nie mówiono o Photoshopie). Mocny makijaż dodawał animuszu, by zmierzyć się z szarą rzeczywistością, ale też żeby ukryć rumieniec, który przy delikatnej, cienkiej skórze w kolorze „krew z mlekiem”, pojawiał się zawsze, gdy dopadały mnie emocje. Wytykany od podstawówki dodatkowo wzmagał emocje i potęgował rumieniec. Błędne koło. Do dziś pamiętam hasło: „Czerwieni się, to pewnie kłamie”. Efekt? Koło 20-tki makijaż kryjący rumieniec, po 30-tce terapia, aby ponownie nauczyć się okazywać emocje.

Tyle o mnie. A jak to jest u ciebie? Patrzysz w lustro po całym dniu i widzisz… no właśnie co widzisz? Zdrową, promienną, pełną blasku gładką skórę czy zmęczoną, zaczerwienioną z wyraźniejszymi zmarszczkami mimicznymi lub spływającym makijażem, świecącym nosem? Rano też nie jest lepiej, pomimo iż wydałaś dużą kasę na tak super hiper ekstra reklamowany produkt. Nie podoba ci się to, co widzisz w lustrze.  Ale od czego jest makijaż? Gruba warstwa podkładu, pudru i już jesteś – nowa Ty…

A tu nagle pojawia się trend #nomakeup. Myślisz sobie, co do cholery masz z tym zrobić?

Przecież ty nie możesz wyjść z domu bez makijażu. Co pomyślą sobie twoje koleżanki, znajome z pracy, pani w sklepie, o mężczyznach nie wspomnę. Nie możesz nic z tym zrobić. Musisz mieć makijaż. Znasz triki, sztuczki, aby ten makijaż wyglądał jak najbardziej naturalnie i wszystko jest ok.  A jak zmywasz makijaż, to co?

Pocieszę cię, że nie jesteś sama. Nie ty jedna chowasz się za „makijażową maską” *, nie ty jedna „walczysz ze swoją skórą” *. Jest na to rozwiązanie, jeszcze nie jest ono trendy, zdecydowanie wbrew temu co mówią nam reklamy czy firmy kosmetyczne, ale jest. Zacznij pielęgnować swoją skórę zgodnie jej potrzebami. Przecież skóra nie ma potrzeb – pomyślisz – ma same problemy: zmarszczki, trądzik, naczynka, niedoskonałości, przebarwienia, wrażliwość, i tak dalej, i tak dalej. Tak zostałyśmy nauczone, tak się nam przekazuje tę wiedzę, tak są uporządkowane kremy w sklepach, w drogeriach, w perfumeriach – rozwiązujemy problemy. Wylecz skutek, będzie szybko, będzie wow, po krzyku, skóra idealna. A co z przyczyną? Co z fizjologią skóry i jej normalnym funkcjonowaniem? Na skórze nic nie dzieje się szybko. Odnowa naskórka to około 28 dni a to i tak zbyt krótko, by zobaczyć długotrwałe zmiany. 

Jak podejść do swojej skóry, by móc wziąć udział w wyzwaniu #nomakeup?

Zacznij od diagnozy swojej skóry, zrób swoją mapę twarzy. Narysuj sobie owal na kartce – odpowiednik swojej twarzy – stań przed lustrem i poprzyglądaj się temu, co ze skórą się dzieje. Sprawdź, co czuje twoja skóra rano i wieczorem. Jeśli się świeci w strefie T: czoło, nos, broda, zaznacz to na kartce. Jeśli jest zaczerwieniona na policzkach, zaznacz w odpowiednim miejscu, a także zmarszczki tam gdzie je obserwujesz (okolice oczu, czoła, wokół ust, policzki) oraz przebarwienia, krostki, grudki i inne zmiany trądzikowe. Sprawdź, czy po oczyszczeniu czujesz komfort. Jeśli nie, to czy to jest uczucie ściągania, pieczenia, zaznacz to na swojej mapie twarzy. Zaobserwuj, jak długo w ciągu dnia twoja skóra czuje się komfortowo, jest napięta, jędrna, nawilżona i nie potrzebuje niczego więcej. Spróbuj wyłapać ten czas i spróbuj zaznaczyć go sobie na swojej mapie twarzy. To da ci obraz tego, czy twoja dzienna pielęgnacja jest efektywna, czy być może potrzebujesz czegoś innego, bo inna jest potrzeba skóry. To samo dotyczy pielęgnacji nocnej. Wstajesz rano, powinnaś czuć się wypoczęta. Czy Twoja skóra również jest? Czy jest gotowa do stawienia czoła kolejnemu dniu? Poświęć jej chwilę czasu, zaobserwuj to, zrób notatki po to, żeby zweryfikować czy rzeczywiście pielęgnujesz skórę zgodnie z jej potrzebami.

I nie, nie obawiaj się, to co robisz w tym momencie nie oznacza, że będziesz musiała mieć oddzielny produkt do każdej części twarzy. Twoja mapa wyznacza priorytety pielęgnacyjne zgodne z potrzebami skóry. To była ta łatwiejsza część procesu. Teraz pojawia się kwestia trudniejsza, bo trzeba dobrać twoją pielęgnację skóry i nie słuchać tego, co mówią reklamy. Żebyś lepiej zrozumiała, o co mi chodzi, podam ci analogię związaną z potrzebami naszego całego organizmu – jedzeniem i piciem. To jest podstawowa potrzeba naszego organizmu: jeść, odżywiać, nawadniać. Dopiero potem z tego wychodzą nam kwestie czy wolimy zjeść owoce, czy warzywa, zjeść mięso czerwone czy białe etc. Z tego później wychodzą nam sposoby przygotowania potraw i smak tych potraw. To samo jest z pielęgnacją. Musisz znać potrzeby skóry, wiedzieć, czego ona konkretnie potrzebuje, dobrać jej odpowiednie składniki i dopiero potem wybrać odpowiednie konsystencje: serum, mleczko, krem, emulsja, żel etc. To jest tylko sposób podania składników aktywnych na talerzu dla naszej skóry. Nigdy odwrotnie. Nie patrzymy na to, co mówi nam produkt, co nam obiecuje, że się zadzieje. Patrzymy na potrzeby skóry, na składnik aktywny i dopiero wtedy decydujemy czy to jest produkt odpowiedni dla naszej skóry.

Wiem, że zmysły odgrywają dużą rolę przy zakupach, marketing zmysłów jest znany od wielu lat. Ale zmysły zmysłami, rozsądek też nam się przyda.

Czy łatwo jest wybrać odpowiednie składniki, patrzeć na składy, czytać, rozszyfrowywać?. Nie, ale nie jesteś sama. Możesz szukać wsparcia w tej dziedzinie i informacji w różnych źródłach. Najważniejsze jest to, żebyś, wiedząc, jakie są twoje potrzeby skóry, nie dała się omamić i skusić na kolejny produkt, który twojej skórze jest niepotrzebny.

Kilka dodatkowych wskazówek

Pamiętaj, że im tańszy produkt, tym więcej będzie miał składników budujących sam produkt a niekoniecznie składników aktywnych. Z drugiej strony to nie oznacza, że im droższy produkt, tym lepszy. Tu bardzo często płacimy za markę, za opakowanie, za miejsce, w którym ten produkt się znajduje. Namieszam ci w głowie jeszcze bardziej. Nie każdy produkt naturalny będzie najlepszy dla twojej skóry. I wcale nie oznacza, że tam nie ma chemii. Zresztą pamiętaj, że wszyscy jesteśmy chemią: cały nasz organizm i nasza skóra jest chemią.

Czy już słyszysz w swojej głowie zdanie; „Matko Boska, jak ja mam to wszystko ogarnąć?”. Po co mi to? Nie wchodzę w to !!!

Przyznam szczerze, nie dziwię ci się, bo to jak nauka nowej umiejętności. Nie jest proste na początku, z czasem jednak trening czyni mistrza. Zobaczysz też efekty na swojej skórze i wtedy pielęgnacja z przykrego obowiązku stanie się jedną wielką przyjemnością i będziesz się wciągała krok po kroku w większą ilość możliwości, którą daje ten skomplikowany i fantastyczny jednocześnie świat kosmetyków.

Jeszcze nie jesteś przekonana? To wyobraź sobie, że wstajesz rano i patrzysz w lustrze na swoją skórę, która Ci się podoba. Która jest zdrowa, promienna. Nie idealna, bo takiej nie ma. Ale zdrowa, miła w dotyku i sprawiająca, że czujesz się radośnie, kobieco, pewnie*, (* wstaw dowolne słowo) BEZ MAKIJAŻU (czytaj grubej warstwy podkładu)

Nie wiem jak Ty, ja uważam, że to jest warte wysiłku, bo w końcu robię to dla siebie.

*określenia moich klientek

linia 2px

agnieszka-zielniska-awatarAgnieszka Zielińska jestem pierwszym w Polsce SKIN EKSPERTEM.

Od ponad dwóch lat pracuję z kobietami, które chcą zainwestować w swoją skórę. Sprawiam, że skóra kobiet jest zdrowa i piękna. Odkrywam tajniki pielęgnacji, zamieniam kosmetyki w tajną broń kobiecą.

Wyposażona w profesjonalny sprzęt medyczny Visia Canfield, wiedzę z zakresu kosmetologii, biotechnologii, medycyny estetycznej i dermatologii, a także wiedzę biznesową z pracy w koncernach kosmetycznych, mogę z łatwością wybrać najlepsze produkty w kosmetycznej dżungli.

Manager z ponad 12 letnim doświadczeniem w firmach kosmetycznych, trener, coach, kosmetolog, członek ESCAD (European Society of Cosmetics and Aesthetic Dermatology), autorka artykułów w dwumiesięczniku Beauty Project Magazine.

https://www.facebook.com/beautycode.kodeks.piekna/

linia 2px

AGNIESZKA ZIELIŃSKA prowadzi na Festiwalu PROGRESSteron warsztat:

Uwolnij swoją skórę od makijażu. Pokaż światu zdrowe oblicze

http://www.dojrzewalnia.pl/oferta/progressteron-34/warszawa/z9428.html

niedziela, 6 listopada, godz. 16:30-19:30, Warszawa, Ośrodek Kultury Ochoty OKO

PROGRAM FESTIWALU: www.progressteron.pl 

Zacznijmy od celu.

Piękna skóra to cel każdej z nas. Cel długoterminowy bo:

–  każdego dnia chcemy cieszyć się pięknym wyglądem.

– zmienia się każdego dnia, każdej pory roku, każdego roku.

– nie ma jednorazowego cudownego rozwiązania, które na stałe utrzyma efekt: zdrową, piękną skórę.

Odkryłam, że zdrowa skóra to dla kobiety dobry początek

Skóra to największa część naszego ciała, na dodatek widoczna gołym okiem; kiedy szwankuje, automatycznie pogarsza się nam samopoczucie. Niekiedy ten problem zamienia się w poważny kompleks i uruchamia podświadome: „jestem nie dość dobra, nie dość ładna, nie zasługuję na coś lepszego, nie dam rady” etc. Te nieuświadomione myśli mogą w mniejszym lub większym stopniu sabotować nasze życie.

Oczywiście idealnie byłoby pewnego ranka uświadomić sobie, że to, co w nas wyjątkowe, jest w środku i tak naprawdę nic nie jest w stanie tego zmienić. Ale nie zawsze jest to proste. Może więc warto zacząć od czegoś łatwiejszego?