Go to content

Trzy przekonania, które pomogą uratować każdy związek

emocjonalnie niedostępny
Fot. iStock/Marco_Piunti

Przekonania to nasze subiektywne opinie o otaczającej nas rzeczywistości, ludziach, których spotykamy. Przekazujemy je sobie z pokolenia na pokolenia, nie zawsze są prawdziwe, ale wpływają na nasze życie. Mogą dodawać nam siły, ułatwiać wiele spraw, a mogą też być, jak kula u nogi. O takich przekonaniach mówimy, że są ograniczające.

Jakie są ograniczające przekonania dotyczące związków? Na przykład od mamy i babci słyszałyśmy, że „mężczyźni to dranie i zawsze odchodzą” albo od ojca, że „kobietom nie można ufać, bo…”. Są też inne przekonania, które negatywnie wpływają na nasze relacje. Na przykład uważamy, że ważne jest tylko „ja”, nie należy wybaczać, czy zanadto się otwierać.

A co z dobrymi przekonaniami? Wybrałam trzy. Są kołami ratunkowymi relacji, ale tylko pod warunkiem, że dwójce ludzi zależy na związku i żadne nich nie jest narcyzem.

Racja drugiej osoby jest tak tak samo ważna, jak moja racja

Nasz największy błąd? Wydaje nam się, że możemy drugą osobę przekonać do naszych racji. Wręcz musimy to zrobić, żeby z nią być. Ale po co właściwie? Przecież nie chodzi o to, żeby ktoś przyjął nasz punkt widzenia, to się zwykle nie udaje. Chodzi o kompromis.
W kłótniach nie warto mówić: „Nieprawda, to ja zmywam częściej!”. Albo: „To ja się bardziej staram”, czy „mylisz się, dzieci należy wychowywać właśnie tak, wiem to”. Chodzi o to, żeby z dwóch racji stworzyć jedną, wspólną, którą oboje będziecie mogli zaakceptować.

Ludzie nie chcą nas skrzywdzić, mają różne potrzeby

Zauważyłam, że bardzo często podejrzewamy innych o złe intencje. Podejrzewamy sąsiada, znajomego, nawet obcą osobę w sklepie (na pewno się pchał, bo chciał nam zrobić na złość).

Podejrzewamy również naszych partnerów.

Natomiast patrząc na to z punktu widzenia psychologii większość z nas nie chce źle, nie chce również intencjonalnie zranić drugiej osoby– po prostu każdy z nas walczy o zaspokojenie własnych potrzeb, które często są sprzeczne z potrzebami innych.
Zrozumienie tego redukuje wiele niepotrzebnego napięcia. Jeśli mój partner powiedział coś lub zrobił coś, co mnie zraniło to najprawdopodobniej zrobił to, bo myślał o sobie. Dość słabe, ale nic więcej. On nie jest okrutny.

Dlatego dobrze jest rozmawiać z bliską osobą o swoich potrzebach, bo często agresja, złość, czy atak wynikają z tego, że potrzeby są niezaspokojone, a my nie umiemy wyrazić tego wprost.

Ważne jest dzisiaj, przeszłości już nie ma.

Życie przeszłością to największy błąd, jaki popełniają ludzie będący w stałych związkach. Większość naszych kłótni to wypominanie. Pary z precyzją godną dziennikarza śledczego wymienia szczegół za szczegółem. Bo w maju 2017 roku spojrzałaś na X, ty pisałeś z Y, nie pomogłaś mi w tym i w tym, a ty mi w tamtym. Uwielbiamy dodawać też nic nie znaczące, za to obciążające słowa: „bo ty zawsze”, „nigdy”.

Tymczasem problemy dobrze jest rozwiązywać na bieżąco. Jeśli natomiast decydujemy się z kimś być mimo, że nasz kiedyś skrzywdził– nie możemy mu tego wypominać. Gdy to robimy, siłą rzeczy zbliżamy się do katastrofy. Nikt nie lubi być atakowany, obwiniany i osądzany, szczególnie za rzeczy, które wydarzyły się dawno.