Go to content

Skwalan, wąkrotka i bakuchiol – absolutne przeboje w kosmetyce. Co dają naszej skórze?

fot. JulyProkopiv/iStock

To trio od wielu miesięcy podbija serca fanek pielęgnacji. Ale nie są to jedynie marketingowe hity. Skwalan, wąkrotka azjatycka i bakuchiol czynią cuda a ich działanie potwierdzają badania.

Autorką tekstu jest Agnieszka Prokopowicz, dziennikarka, autorka serwisu urodowego www.bellateca.pl

Skwalan

Skwalan to totalny hit w pielęgnacji i składnik wielu kremów i balsamów. Czy wart jest naszego zainteresowania? Jak najbardziej! To substancja, którą i tak mamy w skórze, choć czasem za mało, oczywiście zanika z wiekiem. Wchodzi w skład sebum, tj. zewnętrznej warstwy lipidowej, która zapewnia ochronę skóry, jej miękkość, elastyczność, nawilżenie. Walczy też ze szkodliwymi bakteriami i grzybami.

Skwalan jest antyoksydantem. Wzmacnia zatem naturalną barierę lipidową skóry i lekko natłuszcza. I jest jeszcze coś. Poza jego własnymi właściwościami odbudowującymi, skwalan jest nośnikiem dla biologicznie aktywnych składników rozpuszczalnych w tłuszczach. Jego obecność po prostu na służy.

Czysty skwalan pozyskuje się z trzciny cukrowej. Ma on postać bezzapachowego i nieuczulającego olejku, który jednak nie pozostawia „tłustego” filmu. Ma drobne cząsteczki, może zatem głęboko wnikać w skórę. Gdy już się tam dostanie – nawilża, wygładza, odżywia i poprawia jej koloryt. Mój ulubiony skwalan jest właśnie w postaci czystego olejku. Nanosimy go na oczyszczoną, wilgotną skórę i delikatnie wmasowujemy. Ten mój jest z Ministerstwa Dobrego Mydła. Można też kupić kremy i balsamy, których składnikiem jest skwalan. Dobrej jakości jest Dr Jart, BasicLAB i Resibo. Zdecydowanie warto poszukać.

 

Wąkrotka

Wąkrota azjatycka, inaczej gotu kola, znana jest i wykorzystywana od tysięcy lat. Przede wszystkim w ajurwedzie – indyjskiej medycynie naturalnej. Wiadomo, że gotu kola wspiera koncentrację i pamięć, poprawia nastrój (używa się jej w leczeniu depresji) oraz zmniejsza niepokój. W pielęgnacji odżywia suchą skórę, działa antybakteryjnie i łagodząco.

Za fantastyczne działanie wąkrotki odpowiada zawarty w niej kwas azjatykowy. Ma on właściwości regenerujące i nawilżające. Pomaga na cerę naczynkową, wrażliwą i skłonną do zaczerwienienia. Poprawia mikrokrążenie i wyraźnie zmniejsza widoczność “pajączków” i drobnych naczynek. Witaminy A, C, K, E, które ma w składzie gotu kola, działają antyoksydacyjnie. Na ryku jest wiele produktów z wąkrotką.

Dla mnie basolutnym hitem jest krem Dr Jart, Cicapair, który cudownie koryguje rumieńce i niedoskonałości. W słoiczku ma kolor zielony, ale po nałożeniu na skórę wtapia się w skórę, pełniąc funkcję korektora, balsamu i podkładu jednocześnie. Podobnie działa polski AA Cica Benefit, regenerująco-łagodzący krem do twarzy – również z wąkrotką.

 

Bakuchiol

Wakrotkę tysiące lat temu odkryli i używali do leczenia Hindusi, a Bakuchiol – Chińczycy. Następca retinolu – bakuchiol – ma jego większość cudownych właściwości, ale nie uczula i nie jest wrażliwy na słońce. To pochodna retinoidów, podobnie jak retinol, ale w tym przypadku mówimy o retinoidach roślinnych.

Pozyskuje się go z zioła Psoralea corylifolia czyli ziela Babchi, znanego też jako Babći, Ba Gu Zhi oraz Bakuchi. Roślina ta działa antybakteryjnie, wygładza zmarszczki, poprawia odcień skóry, niweluje przebarwienia. Dzięki swojemu działaniu odkażającemu doskonale pomaga w leczeniu trądziku i łagodzi stany zapalne. Zimą przetestowałam całą linię kosmetyków Bielendy – Bakuchiol BioRetinol Effect i powiem wam – przypadły mi do gustu.

Bardzo lubię też ostatnią linię IOSSI, a szczególnie Ultra-Rich Multivitamin Wrinkle Smoothing Face Cream – wygładzający, bogaty krem do twarzy z witaminą C, B3 i E oraz bakuchiolem. Składnik ten ma podstawową cechę – nie podrażnia, a działa. Jednym słowem – wszystkie te modne składniki są warte polecenia. Poszukajcie w drogeriach i wybierzcie coś dla siebie.