Go to content

Przemijanie. Jest tak wiele do zrobienia jeszcze

Fot. iStock

Lubię Święto Zmarłych. Ciszę. Ten rodzaj powagi, który wprowadza w zadumę. Lubię melancholię. Lubię melancholijnych ludzi. Przemijanie. Nie to, które straszy, pełne strachu, starości i bólu. Przemijanie, które rozumiem jako zmianę. Gdy w każdym momencie swojego życia w jakiejś swojej części stajemy się kimś nowym. Zamiast przemijać dokonujemy przemiany. Tylko takie myślenie o przemijaniu ma dla mnie sens.

Ktoś przestaje biegać, ale w zamian potrafi dłużej skupić się na aktywności. Komuś zmniejsza się grono przyjaciół, ale zyskuje więcej uwagi dla bliskich osób. Traci powoli słuch, ale uważniej słucha. Gorzej widzi, a widzi więcej. Na tym polega piękno przemijania, które nie jest związane z traceniem. Które jest zmianą (zamianą?). Wielu wśród nas nie chce przemijać. Boi się tego. Zaprzecza. Nie chcąc przemijać –  stoi w miejscu i przestaje się rozwijać, bo kurczowo trzyma się tego, co tu i teraz. Albo patrzy w przeszłość. Paradoks polega na tym, że właśnie oni, którzy nie chcą przemijać- przemijają najszybciej. Bo ich przemijanie nie ma nic wspólnego ze zmianą. Ich przemijanie jest tylko utratą.

Kiedyś napisałam tekst o tym, że nie zostaliśmy wychowani do starości. To prawda. Starość straszy. Smutnymi ludźmi. Brudnymi szpitalami. Biedą. Samotnością. Starzy ludzie są nudni – myślimy. Monotematyczni. Wolni. Jak myśleć pozytywnie w kontekście ich przemijania, gdy to, co tracą jest tak namacalne, wyraźne, ostre? Gdy człowiek staje się beznadziejnie zależny? Słaby.

Wystarczy inaczej popatrzeć na starość. Jak na okres nieuchronnych zmian, które mogą podlegać tej symbolicznej wymianie. Starość zamienia tempo w uważność. Szybkość w dokładność (moja babcia pod koniec życia robiła najpiękniejsze czapki na drutach, mimo iż trwało to bardzo długo). To, co złe zamienia w dobre (tak działa pamięć ludzka, że zapamiętujemy te dobre rzeczy, czy to nie jest piękne?). Pozwala przeżywać wyjątkowe momenty życia jeszcze raz, kilka razy, a nawet kilkadziesiąt (moja babcia wciąż przypominała sobie kąpiel w rzece z grupą przyjaciół). Można więc wchodzić tysiąc razy do tej samej ciepłej rzeki. Wiem, często boli, uwiera, kole, są procesy zmian, które trudno przeformułować pozytywnie. Starość jednak jest aktywnym procesem, podczas którego człowiek nadal się rozwija. Jak pisał Erik Erikson, twórca najważniejszej teorii rozwojowej, starość jest okresem integralności. Kiedy wszystko łączy się w sensowną całość. Jeśli życie w ogóle ma sens.

Starość jest więc czymś więcej niż ostatnią fazą życia. Jest podsumowaniem. Kropką nad i. Jest zrozumieniem tego, co było trudne do pojęcia. Kiedyś ktoś powiedział mi, że po śmierci wszystko staje się prawdą. Po prostu człowiek wreszcie rozumie. Jeśli tak jest, to starość jest przedsionkiem tej prawdy. Gdy patrzysz z perspektywy: czasu, mądrości, doświadczenia i widząc te same błędy, które popełniałeś, wiesz, że nie ma sensu ich eliminować. Że jesteśmy sumą swoich błędów i co najbardziej zaskakujące – wychodzi z tego całkiem ciekawy człowiek i całkiem ciekawe życie. Bo w rezultacie prawie wszystko ma sens, tylko zrozumienie go przychodzi dużo później. Jakie to musi być przyjemne widzieć logikę swoich kilkudziesięciu lat życia…

Orville Brim, jeden z badaczy problemów starzenia się opowiadał często o swoim ojcu, który kochał ogrodnictwo. Kiedy ojciec był młody, znany był z tego, że miał najpiękniejszy ogród w okolicy, o który sam dbał. Z upływającym czasem skoncentrował swoją uwagę na malutkim trawniku przed domem, gdzie rosło zaledwie kilka krzaków. Gdy zaś skończył 103 lata zajmował się tylko jedną różą. Tą w doniczce, która stała na parapecie okna. To piękna metafora starości. Gdy ilość zamienia się w jakość.

Wiesław Myśliwski napisał kiedyś „O młodych mówiło się, że to oni zbudują nowy lepszy świat. (…) Zawsze tak się mówi, po czym młodzi się starzeją i zostawiają następnym młodym ten sam świat, który oni zastali. Świat nie da się tak łatwo ruszyć z miejsca”. Świat nie przeminie i człowiek nie przeminie. Będzie tylko inny świat i inni ludzie. Inni czy ci sami?

Nie boję się przemijać.

Jestem spokojna, że zmiany zachodzą w odpowiednim czasie.

Człowiek ma czas, aby się przygotować. Nie zawsze, wiem.

Mam milion książek do przeczytania i tyle samo filmów do obejrzenia.

Świat, Bóg, inne światy. Jest tak wiele do zrobienia jeszcze.