Go to content

„Moje życie to nie wasza sprawa”. Tak, jej koniec był tragiczny, ale marzenie i droga na szczyt – piękne

Przez dziewiętnaście lat, od chwili rozstania z Whitney, uparcie nakłaniano mnie, żebym podzieliła się własną wersją naszej historii. Po jej śmierci oraz po śmierci jej córki byłam smutna i sfrustrowana tym, jak fałszywie przedstawiano życie i spuściznę Whit. Poczytuję za swój obowiązek oddać honor mojej przyjaciółce i wyjaśnić wiele nieścisłości dotyczących mnie samej oraz tego, kim była Whitney. Czuję się zobligowana przypomnieć ludziom o jej wielkości i podjąć jej wybitne dziedzictwo. Whitney, jaką znam, miała wielkie serce, była pełna determinacji, wielkoduszna, tajemnicza, zabawna i pokładała ufność w swoich talentach. 

Mam nadzieję, że pomogę czytelnikom rozpoznać i lepiej zrozumieć autentyczną osobę kryjącą się za jej głosem i publicznym wizerunkiem. Tak, jej koniec był tragiczny, ale jej marzenie i droga na szczyt były piękne. Jestem winna mojej przyjaciółce, by opowiedzieć naszą historię. I mam nadzieję, że dzięki temu uwolnię nas obie – pisze we wstępne do książki Robyn Crawford, przyjaciółka Whitney Houston.

Whitney Houston i Robyn Crawford poznały się jako nastolatki i spędziły razem dwadzieścia dwa lata. W tym czasie Whitney została globalną supergwiazdą. Biła kolejne rekordy popularności jako wokalistka, przyciągała do kin tłumy jako aktorka i zawładnęła wyobraźnią całego pokolenia. Robyn towarzyszyła jej na każdym etapie tej podróży.

Ich relacja zaczęła się od fascynacji i przyjaźni, ale szybko przerodziła się w intymny związek dwóch bezgranicznie oddanych sobie kobiet. W amerykańskim show-biznesie lat 80. XX wieku takie uczucie wciąż stanowiło nienaruszalne tabu. Sama Whitney wiedziała, że plotki dotyczące orientacji seksualnej mogą przyćmić nawet najbardziej spektakularną karierę. Zwłaszcza kobiecą. Przez całe życie stanowczo więc im zaprzeczała, odsuwając Robyn coraz dalej i jednocześnie nie pozwalając jej nigdy do końca odejść.

Ta historia to opowieść o lojalności i zaufaniu – o dwóch dziewczynach, które zawarły pakt, by nawzajem się chronić i wspierać. Ale to również opowieść o manipulacji, kontroli, głodzie władzy, kwestiach rasowych, uzależnieniu i presji, jaką przemysł rozrywkowy wywiera na kobiety. Ponad wszystko jest to jednak opowieść o trwałej przyjaźni.

Prezentujemy fragment książki „A song for you. Moje życie z Whitney Houston” 

***

Tamtej zimy Whitney niepodzielnie rządziła na ceremonii rozdania nagród za 1994 rok. Zgarnęła trzy nagrody Grammy, pięć NAACP Image Awards, pięć World Music Awards, osiem American Music Awards i jedenaście Billboard Music Awards. Na gali rozdania Soul Train Music Awards, gdzie pięć lat wcześniej ją wybuczano, tytuł rhythm’n’bluesowej piosenki roku zdobyła I Will Always Love You (która zdecydowanie nie jest rhythm’n’bluesowa), a Whit została uhonorowana nagrodą Sammy’ego Davisa Juniora dla artystki roku. Przyjmując statuetkę noszącą jego nazwisko, wygłosiła mowę o dyskryminacji rasowej, jakiej doświadczał Davis, oraz przypomniała, jak wyglądało życie czarnoskórych artystów w jego epoce. Następnie, po złożeniu podziękowań rodzinie, zwróciła się do mnie:

– Co do mojej drogiej przyjaciółki i asystentki wykonawczej, Robyn Crawford: jak można podziękować komuś za lojalność, oddanie i miłość? Słowa nie są w stanie tego wyrazić… Dlatego mówię: dziękuję ci i kocham cię. Nie da się nie docenić twojej wizji.

Nie wiem, co ją do tego skłoniło. Niemniej tamtego wieczoru, kiedy sama zdobyła najwyższą nagrodę Soul Train, uhonorowała właśnie mnie.

W kwietniu 1995 roku, podczas pobytu na prowincji, Bobby, jego rzecznik prasowy i ochroniarz zostali aresztowani pod zarzutem pobicia mężczyzny w klubie nocnym Walt Disney World. Pobitemu założono sześć szwów na głowie i chirurgicznie przyszyto urwany kawałek ucha. Zarzuty zostały wycofane po zawarciu poufnej ugody.

Niedługo przed aresztowaniem Bobby’ego na Florydzie „National Enquirer” zamieścił alarmujący artykuł z relacją Kevina Ammonsa, byłego chłopaka dawnej rzeczniczki Whitney. Ammons fałszywie podał się za osobistego ochroniarza Whitney i utrzymywał, że John Houston zaoferował mu sześć tysięcy dolarów za połamanie mi kolan. John rzekomo podpowiedział mu, że powinien ułożyć moje nogi „na krawężniku i pogruchotać je z pomocą kija baseballowego”, po czym podkreślił: „Chcę, żeby miała połamane ręce i nogi”. W trakcie wywiadu telewizyjnego Ammons zapewnił, że John dodał jeszcze: „Nie chcę, żeby ją zamordowano. To by zniszczyło Whitney”.

Moja matka wychodziła z siebie:

– Niech tylko spróbują coś ci zrobić.

Mama lubiła sporządzać notatki i prowadziła skrupulatne zapiski dotyczące również tego, co działo się między mną a rodziną Houstonów. Opowiadała o tych sprawach także mojej ciotce Marlene:

– To jest praca Robyn, więc nie mieszam się do tego, ale niech tylko spróbują coś zrobić mojej córce.

Nie zwróciłam się do prawników ani do nikogo innego w Nippy Inc. Wszyscy wiedzieli o tych zarzutach, ale z wyjątkiem ojej asystentki, Marii, nikt nic na ten temat nie mówił.

Poszłam prosto do Whitney.

– Co to ma być? – zapytałam, unosząc w dłoni gazetę. Zazwyczaj ignorowałam historyjki o Whitney i o mnie, ale tę musiałam przeczytać.

Wpatrując się w nagłówek, najwyraźniej zmartwiona, powiedziała: 

– Nie wiem, Robyn. Ale dowiem się.

Whitney zadzwoniła następnego dnia.

– Rozmawiałam z ojcem. Nie musisz się niczym martwić. Wszystko w porządku?

– Tak, dziękuję. A u ciebie?

– Wszystko dobrze – powiedziała i dodała: – Nic złego cię nie spotka.

Silvia powiedziała mi, że kiedy John przyszedł do domu na rozmowę, Whitney była rozemocjonowana. Płakała. – Nie, tato! Robyn jest moją przyjaciółką.

John wyparł się na łamach prasy wszystkiego i nigdy nie zamienił ze mną ani słowa na temat zarzutów Ammonsa. 

Prawda jest taka, że za każdym razem, kiedy Whitney obrywała, mnie również się dostawało. Pomimo jej sukcesu, wystawnego wesela, połyskujących obrączek i padających ze strony pary małżeńskiej zapewnień, że wszystko układa się świetnie, plotki o jej homoseksualizmie nie cichły. Po upływie dziesięcioleci Gary przyznał w wywiadzie, że chcieli mnie po prostu wystraszyć, ale zastanawiam się, czy przyszło im kiedykolwiek ma myśl, że ich groźby raniły ich siostrę oraz ich córkę, która zapewniała dobrobyt im wszystkim.

Kiedy Nip porozmawiała z ojcem, poczułam się lepiej, bo przynajmniej wiedziałam, jaką postawę przyjęła. Nawet rok później, po ukazaniu się książki Ammonsa, która ponownie odgrzebała tę historię, groźba wyrządzenia mi fizycznej krzywdy w żadnym razie mnie nie zniechęciła do Nip i lojalności wobec niej. Zastanowiłam się jednak, kto właściwie za czym stał i kto i za co otrzymał zapłatę. Zaczęłam łączyć kropki.

Choć wyprowadziłam się dawno temu, zatrzymałam swój klucz do domu, w którym niegdyś mieszkałam z Whitney. Zostawiłam w nim część moich rzeczy, np. osobiste nagrania wideo, które robiłam w trakcie tournée. Często tam wpadałam, żeby popływać albo po prostu spędzić trochę wolnego czasu.

Któregoś dnia pod koniec września 1995 roku siedziałam z Silvią przy kuchennym stole i oglądałyśmy wiadomości. Bobby’ego nie było z nami, bo Whitney znów wyrzuciła go z domu. Niedawno podczas kolejnej awantury wpadł do garażu i powybijał szyby w jej białym porsche. Tym razem Bobby odjechał kremowym bentleyem, który był prezentem od kierownictwa Warner Bros. przesłanym Whit po zakończeniu produkcji filmu Bodyguard. I wdał się w strzelaninę w Roxbury, jego dawnej dzielnicy w starej części Bostonu. Znalazłyśmy krew na fotelach podziurawionego kulami wozu. W wiadomościach podano, że podczas tej strzelaniny ktoś zginął. Kamera pokazała zbliżenie Bobby’ego siedzącego na krawężniku z głową ukrytą w dłoniach. Jak zwykle nie odniósł żadnych obrażeń – nic mu się nie stało, mimo że wszystko, czego się dotknął, zamieniało się w ruinę. Tamtego października, stojąc przed wyborem między więzieniem za jazdę pod wpływem a odwykiem, Bobby zameldował się w ośrodku terapii uzależnienia alkoholowego Betty Ford Center.

W tym samym roku Whitney podpisała kontrakt na udział w filmowej adaptacji bestsellerowej powieści Terry McMillan „Czekając na miłość”.

Kiedy w Scottsdale w Arizonie rozpoczynały się zdjęcia do tego filmu, Whitney i Bobby znowu byli poróżnieni, ale ona pozostawała czysta i myślała trzeźwo. Kobiety należące do obsady filmu nawiązały przyjaźnie i zbudowały system wzajemnego wsparcia, zaś Forest Whitaker okazał się życzliwym i empatycznym reżyserem. Whitney grała postać Savannah, producentki telewizyjnej, która przez wiele lat wierzyła ukochanemu żonatemu mężczyźnie, że odejdzie dla niej od swojej żony. W końcu przestaje żyć fantazją i uczy się budować przyszłość bez niego. Miałam nadzieję, że Whitney doskonale odnajdzie się w roli silnej kobiety i zacznie walczyć o swoje. Mniej więcej w tym czasie, kiedy kręciła scenę miłosną z Dennisem Haysbertem, Bobby zjawił się w Arizonie i został na noc. Nazajutrz rano Nip przyszła na plan wycieńczona. Wyglądała tak, jakby straciła energię życiową. To było rozczarowujące.

W okresie premiery „Czekając na miłość” Oprah poświęciła filmowi jedną z części swojego programu, do którego zaprosiła cztery odtwórczynie głównych ról. Rozmawiała z Lelą Rochon, Lorettą Devine i Angelą Bassett o tym, jak dogadywały się z innymi postaciami. Na koniec zostawiła Whitney i kiedy zwróciła się do niej, podzieliła się spostrzeżeniem, że Whit i Bobby stale zapewniali pożywkę tabloidom. Następnie poprosiła ją, żeby podzieliła się z publicznością „tym, co chciałaby, żebyśmy wiedzieli”.

– Moje życie to nie wasza sprawa – odparła Whitney.

Oprah natychmiast ripostowała: 

– Powiedz nam, jak się ma Bobby i jak wam się układa.

Stałam za kulisami, ufając, że Nip poświęciła choćby pięć minut, żeby przemyśleć film, i choć trochę przygotowała się do wywiadu. Powinna bez trudu skierować rozmowę na temat Savannah. Ale nie myślała trzeźwo i nie była skoncentrowana, więc zamiast tego uciekła się do standardowego zachowania, mówiąc o tym, co kojarzyło się jej z bezpieczeństwem – o swojej matce. Postanowiła raczej trzymać się starego, znajomego scenariusza, niż wymyślić coś świeżego, interesującego czy istotnego. W każdym wywiadzie, jakiego udzieliła, nawet jeśli rozpoczynał się od rozmowy o którejś z przebojowych piosenek, o wybitnym wykonaniu albo o zdobytych nagrodach, w końcu dziennikarz przechodził do plotek i pogłosek o jej skłonnościach lesbijskich bądź informacji o nagannym zachowaniu Bobby’ego.

W sierpniu 1996 roku, niespełna rok po premierze „Czekając na miłość” i początku kolejnego deszczu nagród w uznaniu dokonań Whitney, Bobby po raz kolejny został aresztowany za prowadzenie w stanie nietrzeźwości. Tym razem stracił kontrolę nad wypożyczonym czarnym porsche, przeciął pas rozdzielający jezdnie i wbił się w płot gdzieś w Hollywood na Florydzie. Złamał sobie cztery żebra i stopę. Poziom alkoholu we krwi Bobby’ego ponad dwukrotnie przekraczał limit obowiązujący w tym stanie, a ponadto w jego organizmie wykryto obecność narkotyków.

A ja czekałam, aż ona ostatecznie uzna, że ma dosyć tego wszystkiego.