Go to content

O matkach, które „psują związki” swoim synom

iStock/ Juanmonino

Spośród wszystkich zawiłości, które pojawiają się w naszym życiu miłosnym, najbardziej zadziwia mnie zawsze, jak bardzo „jego” relacje z matką mogą popsuć nawet najlepszy związek.  Znam wiele par, które rozpadły się właśnie dlatego, że jego matka była nieustannie obecna w związku, nawet jeśli mieszkała w innym kraju.

Ale kobiety niszczą związki synów nie tylko swoim wiecznym wtrącaniem się w ich sprawy. Często problem zaczyna się dużo wcześniej, gdy on dorasta i dopiero staje się mężczyzną.

Beata jest ze swoim partnerem trzy lata. Uważa, że tworzą zgodny, bardzo udany związek, choć Kamil ma spory problem z decyzyjnością. Właściwie wszystkie ważniejsze decyzje dotyczące ich relacji inicjuje ona. I jest coś jeszcze. Kamil dopiero rok temu powiedział o Beacie swojej matce. Jak mu się udało utrzymać tę miłość w tajemnicy, pomimo dość silnych więzi łączących go z rodzicami? Nie wiadomo. Ale musiało go to bardzo wiele kosztować. Tak, jak wyzwanie owej strasznej prawdy, że „kogoś ma”.

Nigdy nie zapomni tej rozmowy. Nie wiadomo co robić, jak się zachować, kiedy mama płacze, a potem się obraża, a na koniec zadaje pytanie, czy zostanie babcią. No bo niby z jakiego innego powody dlaczego on miałby mieć jakąś dziewczynę? Przecież ma tylko 34 lata! Całe życie przed sobą…

Matka nigdy nie tolerowała żadnych kobiet w życiu Kamila. Jeszcze kiedy był w szkole i miewał jakieś sympatie, każda dziewczyna, o której wyrażał się ciepło stawała się natychmiast rywalką matki w jej oczach. Każdą potrafiła przedstawić mu w taki sposób (choć jej nie znała), by więcej o niej nie wspominał. Wiedział, zawsze czuł, że matka traktuje jego koleżanki jak rywalki do swojego serca. Ale wychowano go przecież w taki sposób, że mamy zawieść nie wolno. Przykrości sprawić jej nie wolno.

Na studiach Kamil swoje związki ukrywał. Matka żyła w przekonaniu, że syn żyje samą nauką, a potem pracą, że robi karierę, że uprawia wyczynowo sport… Przyjaciółki kręciły jej kółko na czole. „Kaśka, daj ty spokój, przecież to normalny facet, potrzebuje kogoś mieć, gdzie ty żyjesz?”. Ale ona nie mogłaby znieść myśli, że ktoś inny mógłby go uszczęśliwić. Że on mógłby kogoś innego potrzebować.

Kiedy w życiu Kamila pojawiła się Beata, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie mogą normalnie rozmawiać, kiedy jej chłopak odwiedza swoich rodziców w weekend, dlaczego nie mogli się u nich zatrzymać, kiedy w trakcie urlopu wędrowali po jego rodzinnych okolicach. Na samo wspomnienie, że przecież mogliby jedynie rozbić namiot w dużym ogrodzie, który znała ze zdjęć, partner Beaty zareagował paniką. Dopiero jakiś czas potem wyznał, że jego mama ma dość specyficzne podejście do związków. To znaczy, do jego, Kamila związków. Najlepiej, gdyby ich nie było. Bo każda kobieta inna niż mama to zło.

Ambitna Beata szybko zrozumiała, z czym przyjdzie jej się mierzyć. Ale nie zamierzała odpuścić. Tak jak mama Kamila postawiła pewnego dnia ultimatum „przestajemy żyć w ukryciu albo odchodzę”. I okazało się, że Kamilowi zależy. Bardzo. Tylko, że on sam nie da rady. Więc pewnego dnia zjawili się w domu rodzinnym Kamila razem, jako para. Tata poczęstował ich domowym winem, mama pozostała oziębła do końca wizyty. A następnego dnia wysłała synowi kilkanaście SMS-ów, w których o Beacie pisała jak o bezdusznej harpii, która chce wykorzystać jej syna i trwonić jego ciężko zarobione pieniądze. A poza tym skrytykowała jej figurę, fryzurę i fakt, że zamieszkała z facetem bez ślubu. Ściślej mówiąc, z jej synem. Wiadomo, jak się na takie mówi.

Chyba nie przyjęła do wiadomości informacji, że Beata jest wziętym grafikiem z o wiele pokaźniejszą pensją niż pensja Kamila. Że jest mądra, świetnie wykształcona i świetnie dawała sobie radę zanim poznała miłość swojego życia. Burza przeszła, ale wojna się nie skończyła

Relacje między Beatą a Katarzyną właściwie nie istnieją. Katarzyna nawet nie udaje sympatii, na każdym kroku daje synowi znać, jak bardzo jest przeciwna jego związkowi. Ale zrozumiała też, że nie ma na jego decyzję żadnego wpływu, choćby wylała jeszcze hektolitry łez. I to ją unieszczęśliwia jeszcze bardziej. Więc właściwie czeka tylko na dzień, w którym Kamil zadzwoni i powie, że jego związek dobiegł końca. A ona wtedy przyjedzie do niego z jego ulubionym ciastem jagodowym i czule przytuli do matczynej piersi. I wszystko będzie jak dawniej. Kamil i Beata mają jednak inne plany. Właśnie planują dziecko. Bez ślubu.

Znamienne jest, jak często kobiety traktują dorosłych synów jak swoją własność. „Możesz mieć dziewczynę”, ale ostatecznie to i tak ja mam ostatnie słowo. Bywa, że stosują szantaż, wmawiają, że „matka jest jedna, a dziewczyn możesz mieć jeszcze wiele”.

Dlatego właśnie matkom dorosłych synów, należy przypomnieć te kilka oczywistych faktów:

Wasza relacja jest inna niż kilkanaście lat temu

Trzydziestolatek nie jest już nastolatkiem. Musisz to zrozumieć, by przestać traktować go jak małego chłopca. Nie musisz przypominać mu co rano, żeby zjadł śniadanie przed wyjściem z domu i nie powinnaś mówić mu z kim twoim zdaniem może się spotykać, a z kim nie. To nie jest twoja sprawa.

Twój syn potrzebuje relacji z inną kobietą

Tak, jak się potrzebuje relacji z drugim człowiekiem. Nie dasz mu tego, co dostanie w związku, koniec kropka.

On nie jest twoim partnerem

Więc go tak nie traktuj. Nigdy nie będziesz konkurencją dla jego partnerki, startujecie w innych kategoriach.

Jeśli ingerujesz w jego związek, sprawisz, że nie będzie szczęśliwy

Jeśli twój syn ma w związku problemy, sam musi je rozwiązać. Jeśli jedynym problemem jesteś ty, w końcu się od ciebie oddali.

FB/ohmepl