Go to content

Myślisz, że nic nie zależy od ciebie? Że nie masz na nic wpływu? Zacznij od siebie!

fot. iStock/vitaliymateha

Czyste sumienie i poczucie, że zrobiłaś coś dobrego dla drugiego człowieka. Coś drobnego, bo przecież niezależnie od zasług, liczy się gest. Kilka lat temu w jednym ze śląskich parków, starsza pani prosiła przechodniów o wykupienie maści, którą przepisała jej lekarka. Maść może nie kosztowała majątku, ale sama droga do apteki była ogromnym wysiłkiem dla schorowanej staruszki. Zatrzymała się tylko jedna osoba, tak samo schorowana. Możecie wierzyć lub nie, ale każdy z nas może takimi małymi kroczkami zmieniać świat, szczególnie ten w okół siebie.

Zauważaj i działaj

Pomiędzy wiadomościami o kolejnych zamachach i sejmowych dramatach, powinny pojawiać się te pozytywne – bo ktoś właśnie pomógł starszej pani zanieść zakupy do domu albo przeprowadził niewidomego przez ulicę. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ogromne zapotrzebowanie na ludzkie odruchy istnieje w naszym najbliższym otoczeniu. Najpopularniejszą formą pomocy są oczywiście darowizny, te wielkie, ale i te najmniejsze. To trochę tak, jak we wszystkich biblijnych historiach – ci, którzy mają najmniej, dają nam najwięcej. Jeżeli potrzebujesz dawki pozytywnej energii, najpierw zrób coś dla siebie. To banalne, ale nic nie poprawia humoru tak bardzo, jak dobry uczynek. Bardzo często zamykamy się na najbliższych, a to właśnie oni mogą być dla nas największym wsparciem i otuchą. Najpierw jednak same musimy o to zadbać, bo tak jak niepodlewany kaktus – każde uczucie, może zwiędnąć. Dlatego zadzwoń, wyślij miłego sms’a, a może nawet pocztówkę; są wśród nas jeszcze ludzie, którzy uwielbiają dostawać pocztę tradycyjną drogą.

Rozłącz się

Paradoksalnie technologia bardziej nas rozdzieliła niż zbliżyła. Wiemy, co dzieje się u przyjaciółki mieszkającej kilkaset kilometrów od nas, bo tu wrzuciła zdjęcie, tu napisała, a tu w dziesięciu sekundach pokazała swoje malutkie dziecko demolujące mieszkanie. To zaspokaja naszą potrzebę rozmów i spotkać. I tutaj z pomocą przychodzi nam…. pomaganie! Zamiast siedzieć w domu, zapatrzona w ekran swojego laptopa, wyjdź do ludzi i zrób coś dla innych. Wielu ludzi myśli, że do działania w lokalnej społeczności potrzeba kupy pieniędzy, wysokiej pozycji w mieście i najlepiej firmy, która za nami stoi. Tak naprawdę każda mała inicjatywa może być spełniona z organizacją charytatywną, fundacją czy nawet miastem. Dlatego rusz się i zrób coś dla innych, a przy okazji doładuj swoje baterie!

 

fot. iStock/franckreporter

fot. iStock/franckreporter

Wyhamuj, obserwuj, słuchaj

Żyjemy w ciągłym biegu, skupieni na sobie, swojej pracy i co najwyżej tym, gdzie jutro zjeść lunch. Może generalizuję, ale czasem opowiadając znajomym o pracy z dziećmi z trudnych rodzin widzę na ich twarzach takie zdziwienie, jakbym przedstawiała historię kosmitów, którzy przed chwilą wylądowali na moim domu. Usłyszałam kiedyś, że świat ogarnęła znieczulica społeczna, której sami jesteśmy sobie winni. Może nie wrzucam piątaka każdemu napotkanemu żebrakowi, ale czy ta znieczulica nie bierze się ze strachu przed zranieniem? Oddamy komuś serce, a zaraz potem dostaniemy jego okaleczoną wersję.

Z drugiej strony, pomagając komuś, narażasz się na wykorzystanie. Nikt nie oczekuje pokłonów w ramach podziękowań, ale historie z którymi czasem się spotykamy są porażające. To zupełnie normalne, że się boimy, ale  wystarczy  poświęcić kilka minut dziennie na obserwację świata. Bez muzyki, komputera, newsów na telefonie – po prostu ty i świat. Brzmi dziwnie i nierealnie, bo kiedy, prawda? Prawda będzie jednak zupełnie inna. Zauważysz rzeczy, które umykały ci przez bardzo długi czas, a przy okazji pomogą ci zdecydować, czym tak naprawdę chciałabyś się zająć, czy w ogóle jesteś na to gotowa. Skup się na czyjeś historii, przeprowadzać rozmowę z nieznajomym na ulicy, nie oceniaj przechodniów. Po prostu bądź i jakkolwiek banalnie to brzmi, żyj chwilą.

Adopcja na odległość

W mojej dawnej szkole panował piękny zwyczaj adopcji na odległość. Każda klasa deklarowała się do opieki finansowej nad jednym dzieckiem w Afryce. Nauczyliśmy się czegoś więcej poza comiesięcznymi kłótniami dotyczącymi zbierania pieniędzy, na pewno to nam uświadomiło, że w naszych rękach jest los kogoś innego. Ashley Judd w swojej książce „Życie gorzko-słodkie” opisuje drogę, jaką pomogło jej przejść pomaganie komuś innemu. Dla niej, gwałconej w dzieciństwie i porzucanej co chwila przez rodziców, była to forma terapii. Psychologowie pewnie stwierdzą, że to przerzucanie swoich problemów na kogoś innego, ale coś naprawdę jest w pomaganiu sobie przez pomaganie innym. Bo tak jak w adopcji na odległość wydając kilkadziesiąt złotych miesięcznie wpływasz na czyjeś życie, tak  gdzieś w tyle głowy zaczynasz wiedzieć, że coś dla kogoś znaczysz – czasem bardzo wiele.

Wolontariat? Dlaczego nie!

Wiele organizacji charytatywnych poszukuje chętnych do pomocy przy organizacji eventów, warsztatów czy opieki nad dziećmi, niepełnosprawnymi i osobami starszymi. Dlaczego niby miałabyś pracować za darmo, skoro w tym samym czasie możesz zarobić kilka złotych? Nigdy nie wiesz, kiedy to ty będziesz potrzebowała pomocy. A przecież słynna „karma” wraca! Nie musisz pracować w hospicjum, jeżeli nie czujesz się na siłach. Bardzo popularny ostatnio jest wolontariat sportowy, dzięki któremu możesz stać się częścią wielkich wydarzeń w twoim mieście. Pomyśl, jakim talentem chciałabyś się podzielić z innymi. Może potrafisz świetnie śpiewać, więc mogłabyś poprowadzić zajęcia wokalne dla dzieci z rodzin patologicznych, których po prostu nie stać na zapłacenie za drogie warsztaty? Najpiękniejszą częścią bycia wolontariuszem jest to, że wpływasz bezpośrednio na czyjeś życie, a dzięki temu – zostawiasz po sobie ślad na Ziemi.