Go to content

Co może człowieka wku*wić od rana, nawet w piątek, tuż przed weekendem. No co?

Fot. iStock/Kikovic

Wiecie co, mnie generalnie polityka gila. I jakoś nigdy specjalnie się nią nie interesowałam. Takie tam podstawowe rzeczy, które wiedzieć powinnam ogarniałam, na tyle, żeby wiedzieć, na kogo głosować w wyborach nie chcę. Bo na kogo chcę – trudno było znaleźć odpowiedź. Tak, wiem, mniejsze zło, ale skoro prawa wyborcze wywalczone zaledwie kilkadziesiąt lat temu mam – to z nich korzystam, bo to mój przywilej.

No więc po pierwsze dostaję ku*wicy, jak ci, co nie głosują dyskutują o tym, co zrobić trzeba i co najlepiej by się sprawdziło. Pie*dolą farmazony siedząc wygodnie w fotelu, a gdy pytasz: a na kogo głosowałeś (choć to okazuje się być wielkim skrywanym sekretem ostatnio), to słyszysz: a nie byłem, wiesz, deszcz padał/słońce za bardzo świeciło/z rodziną wyjechałem. To się zamknij i nie wypowiadaj, bo jak masz tylko szczekać bez efektu, to po co komuś nerwy szarpać, chociażby mi, bo moje już w strzępach.

Po drugie – co by już zamknąć buzie tym, którzy poczują się dotknięci. Wkurzam się na tę władzę, bo ona teraz jest u władzy i rozdaje porąbane czasami karty (że też „czasami” przeszło mi przez gardło). Wkurzam się i myślę sobie, że żadna inna nie wywoływała u mnie aż takich emocji! Może to kwestia wieku? Może potrzeba szukania całości w tej wielkie dziurze. Nie wiem. Ale jak tylko otwieram jakiekolwiek wiadomości, krew mnie zalewa.

Przykład: katoliccy (żeby nie było, nic nie mam do katolickich) farmaceuci chcą zmian w prawie, aby mogli odmówić sprzedaży leku powołując się na klauzulę sumienia. Po pierwsze – już mnie zabił sam fakt, że farmaceuci dzielą się na katolickich i innych, po drugie chyba tylko przy obecnym rządzie ktoś mógł wpaść na taki pomysł! Że jak pójdziesz do apteki i poprosisz o prezerwatywy, to ci powiedzą: poszła won i znak krzyża w powietrzu namalują. Oczywiście o innych środkach antykoncepcyjnych nie wspomnę. Bo nie dość, że na receptę, to ci jeszcze nie sprzedadzą. A co ty myślałaś, że tak możesz dla przyjemności tylko seks uprawiać. Za to pigułki na potencję dostaniesz zawsze, bez recepty, jedyna taka szansa w Polsce!

I zastanawiam się: w jakim ja kraju żyję? Gdzie kłamstwo goni kłamstwo i to tak bezkarnie i wprost. Gdzie politykom brak sprytu i choć odrobiny przyzwoitości – by kłamać tak, żeby chociaż niewielu się skapnęło, że to wierutna bzdura, bo kłamią wszyscy, tylko jedni bardziej umiejętnie.

Jak z tym Opolem. Przecież to festiwal wyssany z mlekiem matki. Kto z nas nie oglądał czasami jeszcze na biało-czarnym telewizorze tych wszystkich polskich hitów, które stamtąd się wywodzą. Gdyby ktoś rok temu powiedział, że Opola nie będzie, że nie będzie festiwalu, który trwał przez dziesiątki lat, to byśmy postukali się w głowę i powiedzieli: nie, no już bez jaj, można myśleć o PIS-ie co się chce, ale nie, że Opole odwołają. A oni nie odwołali, ale do Kielc przenieśli, sami sobie broń do skroni przyłożyli piętnując artystów za społeczne zaangażowanie. A masz, a masz po rączkach, za to, że o prawa kobiet walczysz. A masz, nie myśl sobie, że ci to ujdzie na sucho. Ja pie*dole. Im się wydaje, że są wszechmocni. Że wszechwładni. Że jak już dzierżą władzę w swoich łapach, to wszystkim ch*j do tego, co robią. Bo oni rządzą. Matko, takiego zadufania w sobie, takiej głupoty, która się wylewa z ust polityków, ja naprawdę nigdy wcześniej nie słyszałam.

To tak jak z Jurkiem Owsiakiem – nie udaje im się zniszczyć Orkiestry, więc próbują uderzyć gdzie indziej i straszą terrorystami na Przystanku Woodstock, zamiast zadbać o bezpieczeństwo setek tysięcy ludzi, potencjalnych wyborców, którzy i tak tam pojadą. No ale przecież ta Sodoma i Gomora to główna przyczyna sukcesu Owsiaka – tak uważają. A jak ludzi przestraszą i ci na festiwal nie przyjadą, to i WOŚP w styczniu w końcu podupadnie i wtedy będzie można więcej niż 14 sekund przeznaczyć na informację, że w tym roku jednak porażka i zamiast 105 mln, Orkiestra zebrała „zaledwie 100 mln”.

Tylko, co tu nazwać porażką. To, ze Beata Kempa mówi, że wydano na pomoc w Syrii 100 mln złotych, sugerując, że wydarzyło się to właśnie teraz na przestrzeni roku, choć to suma zebrana z trzech lat? Gdzie sama Polska Akcja Humanitarna przez dwa lata przeznaczyła na pomoc Syryjczykom 80 mln? No tak, ale jak się nie podaje kontekstu, to 100 milionów zawsze brzmi dumnie.

Mniej dumnie wybrzmiewa wydane 1,6 mln złotych dla ojca Rydzyka i jego media. Gdzie Minister Radziwiłł mógłby rozpatrzyć – reklama w telewizji Trwam, czy refundacja leków dla najbardziej potrzebujących. No ale budżet marketingowy trzeba umiejętnie stworzyć i wykorzystać na jeden słuszny cel.

Nie, ja nie mówię, że wszystko jest źle i bez sensu. Ja mówię, że mnie obecna sytuacja wku*wia, bo na tych kilku naprawdę błahych przykładach (przepraszam, piszę „błahych”w kontekście tego, że można by wyciągnąć jeszcze cięższe działa)człowiek już może dostać białej gorączki i chcieć przeprowadzić w sejmie akcję samobójczą. Choć pewnie i tak wyszłoby, że to ISIS wciągnęli, a w moim komputerze znaleźliby zaproszenia na Facebooku od znajomych niewiadomego pochodzenia.

I ja wiem, że to już piątek i weekend i o polityce być nie powinno, i że mój wku*w niczego nie zmieni. Ale nie mogę o nim nie mówić. Bo jak się zamkniemy i machniemy ręką, to za chwilę obudzimy się z jedyną słuszną opcją naszego kraju, z którego nic tylko uciekać nam przyjdzie, bo dwa programy (a nie trzy, bo jeszcze ta z Torunia) jedynie oglądać będzie można, słuchać tylko wybranych artystów i broń Boże nie krytykować. Za każde słowo krytyki wytropimy i ukatrupimy tak, żeby wyszło, że to i tak opozycja zrobiła.

Eh… już mi trochę lżej.

P.S. Oczywiście wkurw wziął się z przeglądu porannej internetowej prasy na oko.press. Ale z drugiej strony, jak nie czytać i się nie uświadamiać? Tak wiem, już raz jeden z polityków odpowiedział mi na to pytanie: po prostu słucham, czytam i oglądam niewłaściwie media…