Go to content

Czy jesteśmy dumne z tego, co nam dała natura, czy jak wszystko w sobie poddajemy ocenie?

fot. jhorrocks/iStock

Dzisiaj możemy je sobie powiększyć lub pomniejszyć. Ważne, jaka za tym stoi intencja. Czy robimy to dla siebie, czy dla faceta. Dla faceta i żeby go zatrzymać? Wierzcie mi, cycki nie zatrzymają, choćby były wielkości Mont Everestu. Jak ktoś chce odejść to i tak odejdzie. 

Cycki do przodu. I wlepiony w nie wzrok mężczyzn. Dla nich afrodyzjak i pomieszanie myśli, wybicie z logicznego trybu myślenia i działania, obłęd w oczach i ślinotok, niekontrolowana erekcja. Dla nas codzienność pod własnym nosem.

Mając taką moc w sobie, dlaczego czujemy się przy mężczyznach gorsze i jeszcze zabiegamy o ich uwagę? Przecież wystarczą te nasze cycki. Mężczyźni kochają piersi, są wzrokowcami. Atrybut i powód do dumy każdej kobiety. A dlaczego my same tak je zbywamy? Chowamy w za ciasnych lub źle dopasowanych stanikach, pozwalamy je gryźć i szarpać w trakcie seksu, czasem wbrew naszej woli. A czy wiecie, że jesteśmy tak skonstruowane, że możemy doświadczać orgazmu przez pieszczenie piersi?

Wyglądają jak dwa piękne kwiaty dalii. Nie na darmo są tak opiewane przez artystów, poetów, malarzy, rzeźbiarzy. Są bardzo wrażliwe i delikatne, nawet podmuch wiatru powoduje, że brodawki twardnieją. A mężczyźni, gdy się do nich w końcu dorwą, to ściskają, ugniatają, potrząsają, ssą, gryzą, nadgryzają, obijają o siebie jak piłeczki tenisowe. Jakby pies dostał gumową zabawkę i wymamlał ją do końca. Panowie, to nas boli!

Pieszczota piersi wymaga cierpliwości i czasu. Delikatne i powolne pieszczenie całego obszaru wokół nich powoduje niezwykłą przyjemność. Następnie powolne zbliżanie się dłońmi do sutków i delikatne ich podszczypywanie palcami. Gdy do tego dodamy pocałunki ust i szyi, a później piersi… Odlot gotowy.

Chyba powinien powstać film instruktażowy, jak kochać kobietę… Jesteśmy tak  wrażliwymi i delikatnie zbudowanymi istotami, a ktoś wymyślił że będziemy piać z zachwytu, gdy wrzuci się nas do pralki i włączy program na 1000 obrotów.

Za małe, za duże, obwisłe, okrągłe, łezkowate, dzwonkowate, asymetryczne. Jedna czasem się patrzy w dół, a druga w górę zadziera oko i pyta „lubisz mnie?” Kiedyś brafiterka powiedziała mi, że najważniejsze żeby piersi były wesołe i patrzyły w górę uśmiechnięte, czyli układamy je w staniczku „oczkami” do góry, aby się na nas patrzyły radośnie. A może dać im wolność i niech radośnie sobie podskakują.

Piersi, cycki, cycuszki, balony, bufory, zderzaki, melony, piegi. Każda z nas ma inne. Wyobraźcie sobie, ile mężczyzna w ciągu życia ma radochy, móc u każdej zobaczyć coś innego? Kształt jedno, a do tego kolor otoczek: białe, kawowe, różowe jak pąki róży, brązowe, czarne. O brodawkach wklęsłych, sterczących lub wystających, o otoczkach dużych lub małych, równych lub figlarnych we włoskach lub bez. Ciężkie, zadarte, opadające do środka lub na boki, jędrne i twarde lub miękkie i przelewające się w dłoniach.

Kiedyś kolega pokazał mi zdjęcia piersi swojej dziewczyny. Poczułam się nieswojo, bo nieznana mi kobieta stała teraz przede mną naga i bezbronna, a na pewno te zdjęcia były przeznaczone do wiedzy i oczu tylko tego kolegi. Machając mi telefonem przed nosem, jeździł po nich paluchem i zachwycał się ich pięknem, wypukłością, sterczącymi sutkami i kolorem obwódek. Mlaskał, cmokał, no idealne. Potem pokazał mi inną rozebraną kobietę, która przypomniała sobie o nim po kilku miesiącach i przesłała mu serię swoich nagich zdjęć. Już był mniej przejęty, ale dla mnie była równie zachwycająca i o pięknych, drobnych piersiach. Niewielkie, z pięknie zarysowanymi delikatnymi sutkami, zabawne i fikuśne. Piersi rzecz gustu.

Fot. iStock / Brainsil

Pierwszym wzorcem idealnych piersi była dla mnie lalka Barbie. Długo oglądałam i analizowałam jej piersi. Ba, miałam nawet dwie i obie miały takie same, ale nie rozumiałam dlaczego pozbawiono je brodawek sutkowych. Dorysowałam je więc i był komplet. Jako mała dziewczynka, byłam ciekawa jak to jest, że kobiety mają piersi, a ja jestem płaska no i do czego one są i kiedy mi urosną? Wiadomo, karmi się nimi dzidziusia. Podobały mi się koleżanki mojej mamy, które przychodziły. Zgrabne, piękne blondynki, jak te lalki Barbie i zawsze z podkreślonym biustem. Miłym, ciepłym i miękkim do którego mnie przytulały. Mogłam się godzinami na nie patrzeć i marzyć, że jak dorosnę to chcę być taka sama i mieć to samo! Potem przyglądałam się mojej mamie, babci, a nawet ciotkom i stwierdziłam, że wszystkie mają takie same piersi, ten sam kształt i kolor co mnie nieco uspokoiło, że idę w dobrym kierunku zgodnie z genami rodu, ale kiedy one będą duże?

Proces dojrzewania. Najpierw bolą. Dlaczego nikt o tym nie mówi głośno, oddając palmę pierwszeństwa miesiączce? Bolą tak bardzo, jakby rozrywało od pachy do środka i nie można ich dotknąć, bo są wtedy tak wrażliwe. Moja mama ze mnie drwiła, że rośnie mi biust. Wstydziłam się i jeszcze bardziej się garbiłam, aby nic nie było widać. W szkole już pierwsze zaczepki kolegów, a z dziewczynami w szatni pokazywałyśmy sobie, której jak rosną i która ma większe i czy ma już stanik. Cycki jak cycki? No nie.

Dzisiaj możemy je sobie powiększyć lub pomniejszyć. Ważne, jaka za tym stoi intencja. Czy robimy to dla siebie, czy dla faceta. Dla faceta i żeby go zatrzymać? Wierzcie mi, cycki nie zatrzymają, choćby były wielkości Mont Everestu. Jak ktoś chce odejść to i tak odejdzie.

Każde są piękne i niosą naszą historię. Jednak ich brak nie definiuje kobiety. Dają, ile mogą i na jak długo mogą. Najważniejsze, aby były zdrowe. Czy jesteśmy dumne z tego, co nam dała natura, czy jak wszystko w sobie poddajemy ocenie? Czy je kochamy i akceptujemy? Czy dotykamy je z czułością, czy też wrzucamy w lejce i „tylko nie wyskoczcie aby wstydu nie było!”. Bo przecież na ulicę i do korpo bez stanika to nie uchodzi! Czy wiemy, jakie mamy piersi i kiedy budziła się w nas kobiecość?

Bez względu na to, czy młode i jędrne, czy lekko obwisłe po karmieniu, schudnięciu czy po prostu z wiekiem. Jednak są nasze od urodzenia po śmierć. Piersi to nasz dom i nasi najbliżsi. Kiedyś kobieta w sytuacjach koniecznych, takich jak choroba czy głód, karmiła też członków rodziny. Dlatego choroby piersi wynikają z troski o bliskich, kłótni i konfliktów. Według totalnej biologii choroby piersi odzwierciedlają problemy gniazda rodzinnego. Może to też dotyczyć przyjaciół lub pracy, w sytuacji, gdy kobieta postrzega te miejsca jako sobie najbliższe. Może warto się nad tym zastanowić, kiedy pojawiają się guzki i zapytać siebie, co emocjonalnego w nas stoi za ich pojawieniem, co chcą nam powiedzieć.

Piersi przypominają nam, że jesteśmy delikatnymi istotami, bardzo wrażliwymi, że to, co się dzieje wokół nas wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie, poczucie pewności siebie i relacje z najbliższymi. Szanując je i doceniając, sprawiamy, że nie tylko mężczyźni zaczynają cenić to z jakim cudem mają do czynienia.