Go to content

„Alkoholik ściągnie cię w dół, pozbawi energii, oplecie kłamstwami. Potem chcesz już tylko spokoju. Ja chcę”

fot. Sydney Sims/Unsplash

„Dlaczego znosiłam to tyle lat?”, „Dlaczego poświęciłam tyle energii?”, „Dlaczego pozwoliłam, by widziały to dzieci”. „Dlaczego pozwalałam tak bardzo naruszyć wszystkie swoje granice. Dlaczego i dlaczego. Muszę przestać zadawać sobie te pytania, nic nie wnoszą, nie pomagają iść naprzód. A ja chcę iść naprzód. Już bez niego. Po 20 latach.

Nie opowiem, jak się poznaliśmy, bo nie chcę, żeby rozpoznał siebie w tej historii.
Nie potrzebuję pretensji, że żalę się publicznie. Oszczędzę więc szczegółów.

Opowiem natomiast, jak go widziałam kiedyś. Wydawał się świetnym i mądrym facetem. Rokującym. Z fantazją. Miał za sobą straszne dzieciństwo i chciałam pomóc. Nie, to nie była misja. Poznaliśmy się jako dzieci. Była przyjaźń, ratowanie go wydawało mi się częścią przyjaźni. Odpowiedzialnością.

Ratowałam go przed jego ojcem. To do nas, do mojej rodziny uciekał.
Ratowałam go przed własnymi demonami. Przed tym, że w siebie nie wierzył. Że bał się osiągać cele. Marzyć. W domu słyszał: jesteś nikim, jesteś śmieciem. Prowadziłam go przez życie za rękę.

A teraz opowiem, jak go widzę teraz. Przegryw. Człowiek, któremu przez ręce przecieka czas, zdrowie, projekty, przyjaciele. Człowiek, który stracił szacunek syna i kobiety, która go kochała. Zmarnował wszystko. Teraz codziennie wyrzuca: twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina. Plus jest taki, że teraz nic mi już to nie robi. Nie jestem zła, nie jest mi już smutno, chcę tylko świętego spokoju.

Moja miłość nie wystarczyła, nikogo nie da się wyleczyć z nałogu. Alkoholik nie dość, że nie skorzysta z twojej pomocy, jeśli nie chce, to jeszcze ściągnie cię w dół. Kłamstwami, egoizmem, brakiem energii. Bo albo będzie się biczował, albo uzna, że winny jest cały świat.

Granice

Długo ich nie stawiasz, bo tłumaczysz go „ciężkim dzieciństwem”, „wrażliwością”, „zazdrością”. Co ważne, nie zauważasz momentu, kiedy jego picie wymyka się spod kontroli. Również dlatego, że alkoholicy są mistrzami w ukrywaniu picia. Zanim dojdą do etapu chowania butelek, które masz szansę znaleźć, piją po prostu więcej: na imprezie, na spotkaniu, wieczorem do kolacji.
Czasem urywa im się film, czasem się odklejają, ale to bywa nawet zabawne, gdy nie znasz problemu.
Są przecież tacy weseli! Opowiadają najlepsze dowcipy, potrafią zrobić coś szalonego. Kolorowe ptaki w szarej masie nudy. Zatańczą z tobą najbardziej szalony taniec na imprezie, i będą ci szeptać do ucha sprośności albo wyznania.
I głupio ci po prostu zwracać im uwagę, bo nie chcesz nikogo ograniczać.

A potem nagle widzisz, że wszystkie granice zostały przekroczone, a on ci gra na nosie. Przecież ty wstaniesz do dzieci po suto zakrapianym wieczorze, ty mu je zabierzesz sprzed oczu, jak będą za głośne i zaczną przeszkadzać w leczeniu kaca. Ty, ty, ty. Jeszcze nie wiesz, że służysz po to, żeby mu robić przestrzeń do picia i luzu. Do braku odpowiedzialności.

Ty zarobisz pieniądze, ze swojej pensji kupisz rzeczy do szkoły, załatwisz korepetycje, ugotujesz obiad i kupisz nowy odkurzacz. I jeszcze na wakacje ci starczy. On swoje (wasze?) pieniądze przeznaczy na zachcianki albo na „spontaniczne” (czyt. alkoholowe ) decyzje, na które w ogóle go nie stać. Ale taką miał fantazję.

Zmęczenie

Oczywiście to ty go męczysz. Ograniczasz. Nudzisz. Zapamiętaj to słowo, bo w oczach takiego człowieka minimalna odpowiedzialność jest po prostu nudą. A oczekiwania, żeby zachował się logicznie, na przykład, jak ojciec są podcinaniem mu skrzydeł. On chce żyć. Oddychać.
Jest tobą zmęczony.

Nie zauważa, jak ty jesteś zmęczona. Niestabilnością, nawalaniem, rauszem. Zaczynają się ściemy. Butelki w oponach, wypijanie przed wejściem do domu, butelki w szafach, garażu, pralce. Butelki jeszcze raz. A potem tłumaczenia: czepiasz się, czy ja bym butelko po alko wsadzał w takie miejsca? Normalna jesteś? To nie moje. Albo: „Przestań mnie szpiegować”.  A ty nawet nie szpiegujesz, wypada ci flaszka z szafy…. Oraz, oczywiście: nic nie piłem.

Miotasz się między śledzeniem a odpuszczaniem. Oszukujesz siebie i gwałcisz, bo to nie jest rodzina tylko dryfowanie bez celu.

I wszystko zawsze śmierdzi alko. Robi ci się niedobrze na dźwięk otwieranej puszki piwa, czy odkręcanej butelki whisky. Zakazałabyś sprzedaży alkoholu.

Zdrady

Nie muszą być fizyczne. Ale są nieustanne. Zdrady waszych planów, wartości, umów. „On już nie będzie”, a potem znów jest jak było. Najpierw ma się leczyć, a potem się wycofuje. Przestaje na chwilę pić, znów do tego wraca. Ale on „tylko” jedzie w nocy na stacje „po colę”.

Samotność

Najgorsza na świecie, bo z kimś. Nie jesteś w stanie nikomu opisać tej samotności.
Dom. On ma chwilowe uniesienie chemiczne, a potem odsypia. I chrapie.
Nie wyjdzie z tobą na spacer w weekend, jest zmęczony. Nie chce mu się.
Nie zrobi z tobą zakupów. Już woli iść sam, bo twoje tempo go męczy (tak, kiedy jest trzeźwy, jest wciąż poirytowany).
Wyjazdy. Nawet jeśli są wspólne, to on i tak ma swój odlot. Z alko. I zasypia wszędzie. W fotelu, na ławce przed domkiem kempingowym, nad jeziorem.
Zazdrościsz ludziom normalnych rozmów, śniadań, obiadów i kolacji. Spacerów w niedzielę.  Zwyczajności. Obecności.

I zapamiętaj: alkoholik nie lubi tak naprawdę swojego partnera. Potrzebuje go, ale nie lubi.
Wiesz dlaczego? Bo tylko partner go zna. Zna te wszystkie słabości, niesłowności, egoizmy. Zna całą ciemną stronę. Innych można tak długo oszukiwać. Tak ich mamić. Ty jesteś jego lustrem.

Z czasem może cię za to znienawidzić.

(wysłuchała: Katarzyna Troszczyńska)